Problem nadwagi i otyłości na świecie i w naszym kraju stale się zwiększa. Wśród Polaków, którzy ukończyli 20 lat, 53 proc. kobiet i 68 proc. mężczyzn ma nadwagę. A to oznacza, że dodatkowe, problematyczne kilogramy, dotyczą już 3 na 5 osób dorosłych. To oznacza, że milionowa grupa Polaków ma realny problem ze zdrowiem.
– Otyłość w Polsce jest katastrofą zdrowotną – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Mirosław Jarosz, dyrektor Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej. – Od lat patrzymy, my Polacy, na zbędne kilogramy tylko w kontekście własnego wyglądu. Wbrew powszechnej opinii nadwaga i otyłość nie są problemem tylko estetycznym. Są problemem zdrowotnym. I to poważnym – dodawał.
Jak wyliczał, “otyłość powoduje cukrzycę, ale też nowotwory. Powoduje raka jelita grubego, rak przełyku, raka macicy, rak piersi, rak prostaty, raka mózgu, a nawet szpiczaka. Jest istotnym czynnikiem choroby Alzheimera, na którą w Polsce choruje około pół miliona osób”.
Jak tłumaczył prof. Jarosz, “trzeba zacząć od dzieci”.
– By zapobiegać chorobom, musimy wcześnie rozpoznawać nadwagę. W gabinecie lekarza pierwszego kontaktu przy okazji wykonywania zupełnie innych badań, ale również w szkole. System edukacji powinien wziąć na barki ten ciężar, materiały dydaktyczne są, ludzie są, potrzeba jedynie odpowiedniej decyzji – mówił w wywiadzie dla Wirtualnej Polski. To jego zdaniem priorytety.
– Powód nadwagi? To oczywiście nadmiar kalorii, ale na to składa się i cukier, i tłuszcze – np. zawarte w produktach wysoko przetworzonych, które często znajdziemy w menu Polaków. To jednak tylko część prawdy. Do tego dochodzi stres i kompulsywne jedzenie, zanieczyszczenie powietrza, brak aktywności fizycznej – mówi dr n.med. Hanna Stolińska. Od lat jest dietetykiem klinicznym.
– Aktywność fizyczna, zaraz obok prawidłowo zbilansowanego żywienia, jest fundamentalna w profilaktyce i w leczeniu otyłości – mówi dietetyk Sonia Dziergas ze Stowarzyszenia „Bądź Zdrów”. Ruch możemy podzielić na codzienny i zaplanowany. W tym pierwszym znajduje się każda forma aktywności – jak np. chodzenie pieszo po zakupy, wybranie schodów zamiast windy, czy wykonywanie obowiązków domowych. W tym zaplanowanym mamy też na uwadze dłuższe spacery, nordic walking, czy jazdę na rowerze. Każda zmiana zaczyna się w naszych głowach.
Problem jest realny. Rozwiązania muszą być zatem kompleksowe. Próba ograniczenia spożywania cukrów – tylko poprzez wprowadzenie podatku – bez podjęcia szerokich działań edukacyjnych, może nie przyczynić się do zmniejszenia problemu.
Dopiero świadoma zmiana nawyków żywieniowych może przynieść wymierne rezultaty. I dowodzą tego doświadczenia innych krajów.
Oficjalnie, celem projektu ustawy, która tuż przed świętami pojawiła się na stronach Rządowego Centrum Legislacji, jest bowiem troska o zdrowie obywateli. A konkretniej dbałość o to, aby spożywali mniej kalorii. Ale czy rządowe propozycje to realne narzędzie do powstrzymania tego społecznego problemu?
Cukier mniej obciążony podatkiem niż słodzik?
Zgodnie z projektem ustawy, podatek cukrowy w Polsce ma obowiązywać już od 1 kwietnia 2020 roku.
Danina zostanie nałożona m.in. na napoje słodzone cukrem oraz z dodatkiem słodzików. Co szczególnie interesujące, wyższe obciążenia fiskalne obciążą napoje ze słodzikami, czyli produkty… o niskiej kaloryczności. A te, zwierające wyłącznie cukier, otrzymają niższą stawkę podatkową.
Ministerstwo Zdrowia odpowiada, że projekt będzie zmieniany po konsultacjach z ekspertami. Na razie jednak rozmowy są dopiero…planowane.
A to właśnie ten jeden przepis budzi najwięcej kontrowersji. Jak przyznają eksperci, stosowanie zamienników cukru powoduje nie tylko zmniejszenie spożycia cukru naturalnego, ale także – w przypadku napojów – prowadzi do redukcji ich kaloryczności.
– Liczne badania na produktach wykazały, że zastąpienie cukru w żywności i napojach słodzikami, wpływa korzystnie na zdrowie. Spożywamy mniej kalorii, co może spowodować spadek masy ciała. Co więcej, mamy szansę na utrzymanie tego efektu dłużej – mówi prof. Magdalena Olszanecka-Glinianowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością.
Co więcej, należy pamiętać, że cukier zawarty jest w wielu produktach, które nie są powszechnie kojarzone ze słodkim smakiem. Ten cukier ukryty w produktach, w których przeciętny konsument wcale się go nie spodziewa, jest sporym zagrożeniem dla zdrowia. Zwłaszcza, że transparentność etykiet pozostawia wiele do życzenia.
– W ciągu dnia spożywamy bardzo dużo cukru, o którym nawet nie wiemy – ostrzega dr n.med. Hanna Stolińska-Fiedorowicz. – Rzadko zdajemy się sobie sprawę, że bardzo duże dawki cukru są w owocach. Polacy wciąż zbyt często sięgają po owoce, a nie warzywa, a to właśnie one powinny stanowić podstawę żywienia – tłumaczy.
Jak wskazuje, nadmiarowy cukier można bez problemu znaleźć w mieszankach warzywnych i owocowych, które są dosładzane przez producentów.
– Najczęściej jednak ukryty cukier możemy znaleźć w jogurtach, napojach mlecznych, sporo jest go również w keczupie. Bardzo dużo cukrów znaleźć można w pieczywie, w gotowych płatkach śniadaniowych i syropach – tłumaczy.
Stąd eksperci MFW i OECD zalecają unikanie obciążania podatkami jednej, wyselekcjonowanej kategorii produktów. Takie rozwiązania nie sprzyjają zdrowiu głównie z jednego prostego powodu – żaden pojedynczy rodzaj napojów lub innych produktów nie odpowiada za otyłość.
Podatek cukrowy i… mniej miejsc pracy
Dla rządzących “walka z otyłością” w postaci podatku na słodkie napoje to nie tylko idea zdrowotna. Jeszcze na początku grudnia 2019 roku tzw. podatek od cukru był w sferze planów. Zapowiadano jego wprowadzenie dopiero w 2022 roku.
Nie jest tajemnicą, że wszelkie daniny to sposób na dodatkowe źródło zasilenia budżetu. I często na dodatkowy cel fiskalny liczyły również inne kraje.
– Przyszedł moment, w którym politycy muszą zacząć realizować obietnicę podwyższania nakładów na ochronę zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia. Opłata cukrowa wydaje się właśnie odpowiedzią na te zaległe obietnice. Tym bardziej, że przepisy mają zacząć obowiązywać już od kwietnia tego roku. Przedsiębiorcy nie mają realnej szansy na zmianę receptur, na zmianę składów produktów – komentuje dr Aleksander Łaszek, ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. – Dziwi pośpiech, ale dziwi również brak dowodów na skuteczność takich rozwiązań – dodaje.
Wprowadzenie podatku cukrowego w Wielkiej Brytanii okazało się zupełnie nieskuteczne. Tamtejsze ministerstwo finansów zakładało bowiem ponad 500 milionów funtów wpływu z podatku od słodzonych napojów już w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów. Do budżetu wpłynęła zaledwie połowa tej kwoty, a jednocześnie podatek zagroził ponad 4 tysiącom miejsc pracy. A to oznaczało uszczuplenie PKB państwa o 132 miliony funtów. Co więcej, pomimo wprowadzenia daniny konsumpcja cukru nadal w Wielkiej Brytanii rośnie.
Podobny efekt odnotowano na Węgrzech, gdzie opodatkowanie nałożono na szerokie spektrum napojów oraz żywności. Podatek spotkał się tu z ostrą krytyką opinii publicznej. Wzrost cen zmusił konsumentów do poszukiwania nowych, tańszych produktów, niekoniecznie cechujących się niższą kalorycznością czy wyższą jakością.
Inny przykładem braku skuteczności podatku cukrowego jest doświadczenie Danii. Tam danina została zniesiona w 2014 roku. Właśnie z uwagi na ogromne straty finansowe. Deficyt powstał w wyniku rozwoju handlu przygranicznego. Duńczycy zamiast ograniczenia spożywania napojów słodzonych, kupowali te same produkty taniej na przykład w Niemczech, gdzie nie obowiązywał podatek cukrowy.
Kolejnym dowodem na nieskuteczność fiskalnego narzędzia jest przypadek Meksyku. Tylko w 2016 roku w efekcie wprowadzenia podatku zlikwidowano 11 tysięcy miejsc pracy, a z rynku zniknęło 30 tysięcy małych sklepów. Prozdrowotne efekty również okazały się niewystarczające. Co prawda, podatek spowodował spadek sprzedaży napojów słodzonych, jednak nie wiązał się on ze zmniejszeniem otyłości. Liczba kalorii spożywanych przez przeciętnego Meksykanina zmniejszyła się zaledwie o 4 kalorie w skali doby.
Co więcej, okazało się, że 60 proc. dochodów z podatku pochodziło od grup społecznych, z których 37,5 proc. żyje w biedzie.
– Jeśli spojrzymy na badania naukowe, to nie ma konsensusu, który mówiłby, że rzeczywiście wprowadzenie podatku cukrowego wpływa na obniżenie spożycia cukru. A to badania naukowe są najlepszym źródłem wiedzy dotyczącym konkretnych rozwiązań ekonomicznych – mówił w programie “Money. To się liczy” Jakub Olipra, analityk Credit Agricole.
Wszystko dlatego, że – jak dodaje – wydatki na “niezdrowe produkty” są impulsywne. – Wtedy konsumenci nie patrzą na cenę a podejmują decyzję w oparciu o słabą wolę – dodaje.
Podatek w Polsce. Konsekwencje dla konsumentów?
Wyniki badania sondażowego Omnibus, zrealizowanego przez IPSOS w październiku 2019 r. na reprezentatywnej próbie, nie napawają optymizmem.
W badaniu aż 77 proc. osób o niższym statusie materialnym zadeklarowało, że w przypadku podwyższenia cen żywności będzie szukała tańszych zamienników. I to nawet jeśli będą one gorsze jakościowo. A to oznaczałoby, że prozdrowotny efekt zmian jest wątpliwy.
– Żadne nakazy i zakazy dotychczas się nie sprawdziły – mówi prof. Magdalena Olszanecka-Glinianowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością. -Ponadto badania przeprowadzone w krajach, w których wprowadzono tzw. podatek od niezdrowej żywności wykazały, że to działanie nie tylko nie poprawiło stanu zdrowia społeczeństwa, ale wręcz miało odwrotny efekt, bo po wzroście cen konsumenci sięgali po żywność z tego samego segmentu ale gorszą jakościowo i przez to tańszą. W Polsce mieliśmy okazję obserwować efekty sławnej ustawy o sklepikach szkolnych i powinniśmy wyciągać wnioski z doświadczeń własnych i cudzych i na ich postawie kształtować mądrą politykę zdrowotną. Jeżeli przestaniemy walczyć z nadwagą i otyłością, a zaczniemy podejmować skoordynowane działania na poziomie społecznym i indywidualnym wtedy uzyskamy sukces.
Należy także spodziewać się niekorzystnego wpływu nałożonego podatku na kondycję polskiego sektora produkcji cukru. To oznacza, że problemy mogłyby również odbić się na polskich rolnikach, producentach buraka cukrowego. Planowana regulacja fiskalna ma uderzyć w napoje słodkie, ale przełoży się też na potencjał produkcyjny naszego kraju.
Przy okazji branża przetwórcza stanie przed decyzją o redukcji zatrudnienia, a także zamknięciu niektórych zakładów, czy wprowadzeniu zmian technologicznych, co generuje dodatkowe koszty.
Dodatkowo, można przewidywać, że wzrost kosztów produkcji związany z podatkiem oraz brak akceptacji konsumentów dla wzrostu cen żywności uderzy w szczególności w małych producentów, którzy stanowią większość rynku napojów.
– Przedsiębiorcy nie dostali niezbędnego czasu na przygotowanie się do tak istotnych zmian. Nie wydaje się również, by wpływ na gospodarkę i poszczególne branże został w ogóle przeanalizowany. Na to potrzeba czasu, na to potrzeba rozmów. Wydaje się, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby odpowiednie ukształtowanie stawek VAT, a nie dorzucanie dodatkowej opłaty – dodaje dr Aleksander Łaszek.
Z punktu widzenia polityki fiskalnej najskuteczniej działają niewygórowane podatki nałożone na szerszy koszyk produktowy – są one bardziej zrównoważone.
W dłuższej perspektywie takie rozwiązanie przynosi o wiele więcej środków do budżetu. Nie pociąga to za sobą ekonomicznych zawirowań i w mniejszym stopniu zaburza konsumenckie oraz rynkowe zachowania.
Dodatkowo, co bardzo istotne w społecznym kontekście, tego typu szersze podatki działają inaczej niż dyskryminacyjne daniny żywnościowe, które, jak się okazuje, najbardziej uderzają w rodziny o niższych dochodach.
Edukacja jest najważniejsza, ale nie przynosi dochodów
Światowa Organizacja Zdrowia deklarowała, że nie istnieją dowody na to, że regulacje fiskalne na wybrane kategorie produktowe skutkują realną poprawą zdrowia konsumentów.
Raport McKinsey Global Institute z 2015 roku potwierdza, że droga do zdrowia poprzez podwyższanie cen produktów prowadzi donikąd. Zdaniem ekspertów podatek na konkretne produkty jest najmniej efektywnym narzędziem walki z otyłością.
O wiele lepiej działają zmiany składu napojów i potraw oraz pomniejszenie opakowań. Pomagają również efektowne i szeroko prowadzone akcje edukacyjne, choć te akurat nie zapewniają wpływów do budżetu.
komentarze
irytujące
Napisz komentarz
3h temu
bazylTo ile węgla z Rosji PiS ściągnie w tym roku? Może o tym napiszecie?
2h temu
Anna HaćkoJeśli oni myślą, że zwiększą wpływy budżetowe to jest ekonomia na poziomie exela, gdzie 2 plus 2 daje 4.
3h temu
AlexxPrzecież tu nie chodzi o cukier, czy skutki jego spożywania. Tu chodzi tylko o podatek i wpływy do budżetu bo ten się sypie
Rozwiń komentarze (14)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS