Dzisiaj, 13 stycznia (13:31)
Kiedy Andrzej Duda odwiedzał Lwów w ramach spotkania Trójkąta Lubelskiego, mieszkańcy witali go na ulicach niczym gwiazdę. Jak ustaliła Interia, na istotny gest zdobyły się również ukraińskie władze. Podczas wizyty naszego prezydenta z Cmentarza Orląt Lwowskich zniknęły czerwono-czarne flagi UPA. – To duży, bardzo istotny krok, za którym powinny iść następne – usłyszeliśmy od Pawła Szrota, szefa gabinetu politycznego głowy państwa. Z kolei ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podkreśla, że w relacjach polsko-ukraińskich na tle historycznym pozostało jeszcze wiele do zrobienia.
O szczegółach prezydenckiej wizyty we Lwowie w Interii pisaliśmy w czwartek. – Pod Katedrą Lwowską zaczęli się zbierać mieszkańcy, bo zobaczyli kolumnę samochodów i ktoś po prostu rozpuścił informację, że “Duda jest w mieście”. Byli wszędzie, bardzo żywiołowo reagowali na prezydenta. Czekali półtorej, jeśli nie dwie godziny, aż wyjdzie – zdradził nam Jakub Kumoch, do niedawna szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej.
Jak udało nam się ustalić, osobista popularność prezydenta to nie wszystko. Kiedy Andrzej Duda razem z Wołodymirem Zełeńskim odwiedzali Cmentarz Orląt Lwowskich, z nekropolii zniknęły czerwono-czarne flagi. Chociaż mówi się, że charakterystyczne barwy symbolizują walkę Ukraińców o niepodległość, a ich historia sięga nawet Kozaków i XVII w., w Polsce są jednoznacznie kojarzone z Ukraińską Powstańczą Armią (UPA) i ludobójstwem na Wołyniu.
Co oznacza dla nas symboliczne usunięcie flag? Czy to początek zmiany polityki historycznej Ukrainy? – Wielokrotnie mówiłem o tym, że dzięki aktywności prezydenta wykonano wiele małych kroków w kierunku prawdy historycznej i zgody między narodami – uważa Paweł Szrot. – Wydarzenia na Cmentarzu Orląt we Lwowie nie mogą być nazwane żadnym małym krokiem. To duży, bardzo istotny krok, za którym powinny iść następne – dodaje prezydencki minister.
Inaczej do sytuacji odnosi się ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny walczący o prawdę dotyczącą ukraińskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich wspomina o zobowiązaniach, które Andrzej Duda wziął na siebie jeszcze jako kandydat na prezydenta.
– W 2015 r., między pierwszą a drugą turą prezydenckiej kampanii wyborczej oficjalnie wręczałem ówczesnemu kandydatowi Andrzejowi Dudzie list od rodzin ofiar ludobójstwa na Kresach. Wyrażono w nim wiele próśb, m.in. o wizytę oraz odwiedziny na Cmentarzu Orląt Lwowskich – wspomina Isakowicz-Zaleski.
– Dobrze, że po ośmiu latach Andrzej Duda zdobył się na odwagę i pojechał do Lwowa – zaznacza. Uważa jednak, że wiele innych spraw pozostało nierozwiązanych.
W rozmowie z Interią duchowny przyznaje, że cieszy go “nawet tak drobny gest” jak usunięcie czerwono-czarnych flag podczas wizyty polskiego prezydenta. Jak mówi, polscy politycy powinni być bardziej stanowczy w relacjach z Ukraińcami. Tym bardziej, że nie usankcjonowano kwestii pochówku polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa.
– Flagi to drobny element, ale najważniejsze jest to, żeby pochować pomordowanych przez UPA. To dotyczy 90 proc. ofiar – podnosi duchowny. – Najważniejszy jest oficjalny zakaz pochowania ofiar ludobójstwa UPA. Tego prezydent nie przełamał i wiele rodzin ma o to do dziś żal do głowy państwa. Uważają, że zmarnował osiem lat – usłyszeliśmy od Tadeusza Isakowicza-Zal … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS