Grzegorz Michalewski: Po siedmiu latach przerwy ponownie wystartujesz w mistrzostwach Europy. W 2016 roku w Soczi w konkurencji sztafet zostaliście sklasyfikowani na ósmym miejscu. Jak wspominasz tamte zawody?
Łukasz Kuczyński: Miałem wtedy 16 lat i razem z Rafałem Anikiejem jako juniorzy pojechaliśmy na te zawody. Wcześniej nie miałem okazji startować w pucharze świata, więc ten start był dla mnie szansą na przełamanie i możliwością rywalizacji z zawodnikami ze ścisłej światowej czołówki. To było dla mnie duże przeżycie i było przy tym trochę stresu, ale jak na debiut w tak młodym wieku, nie wypadł on najgorzej.
ZOBACZ TAKŻE: Urszula Kamińska przed ME w short tracku: W Gdańsku będziemy mierzyć w najwyższe lokaty
Wróciłeś wtedy do treningów po groźnej kontuzji. Co to był za uraz?
Złamałem kostkę u nogi i przez ten uraz straciłem kilka miesięcy na powrót do zdrowia i do formy. Niestety, kiedy wystartowałem w Ogólnopolskich Zawodach Rankingowych, a później w Pucharze Polski, to ponownie przytrafiła mi się ta sama kontuzja. Były nawet podejrzenia, że była one spowodowana wadą mojego sprzętu. Znowu czekała mnie kolejna rehabilitacja i długi powrót do treningów, ale na szczęście od tamtej pory ze zdrowiem jest wszystko w porządku.
W tym sezonie w rywalizacji indywidualnej startowałeś głównie na dystansie sprinterskim 500 metrów. Najlepszy wynik w pucharze świata osiągnąłeś w Kazachstanie, gdzie zajmowałeś odpowiednio jedenaste, dwunaste i piętnaste miejsce. Te wyniki to dobry prognostyk przed mistrzostwami Europy.
Bardzo mocno nastawiałem się do startów w tym sezonie i ciężko pracowałem w czasie przygotowań. Wiedziałem, że to musi przynieść efekty i to się potwierdziło – zacząłem regularnie uzyskiwać kwalifikacje do ćwierćfinałów. Wcześniej ten awans do ćwierćfinału zapewniłem sobie na początku sezonu podczas zawodów pucharu świata w Salt Lake City. Najważniejszy był ten pierwszy krok, bo to dodaje Ci większej pewności siebie i utwierdza Cię w przekonaniu, że dużo łatwiej jest utrzymać wysoki poziom, niż się na tym pułapie znaleźć. Teraz nie tylko ja, ale cała nasza grupa wie, że jesteśmy w stanie walczyć i z każdym kolejnym treningiem i startem w zawodach idziemy do przodu.
Do naszej kadry dołączyli Diane Sellier i Neithan Thomas. Sellier w Ałmatach wygrał rywalizację na 500 metrów w Ałmatach zdobywając dla polskiego short tracku historyczny medal w pucharze świata w rywalizacji mężczyzn.
Wszyscy byliśmy bardzo szczęśliwi, bo jesteśmy w jednej grupie, w której wspólnie trenujemy i startujemy w zawodach. Diane był spełniony po tym sukcesie i my również, bo pracujemy razem i jego wynik dał nam jeszcze większą motywację do treningu. Wszyscy ciężko pracujemy od wielu lat i to co robimy teraz zaczyna przynosić efekty. Ten sukces Diane Selliera jest takim wierzchołkiem góry lodowej, który jest bardzo trudno zdobyć i z wysokości wody nie jest on widoczny. Teraz wiemy, że on jest i istnieje i tylko ciężką pracą można go zdobyć. Jego sukces był nam wszystkim bardzo potrzebny.
Nie tylko wyniki osiągane w tym sezonie przez Selliera, ale progres widoczny jest także w rezultatach uzyskiwanych przez wszystkich naszych zawodników w męskim teamie. Widać efekty pracy, jaką wkładacie podczas treningów pod wodzą Urszuli Kamińskiej i Gregory’ego Duranda.
Z trenerką Urszulą i trenerem Gregorym trenujemy już piąty rok. Poziom short tracku jest naprawdę wysoki i cały czas to się jeszcze zmienia. Zajęło nam to cztery czy pięć lat, aby zbliżyć się do tego najwyższego poziomu i cały czas to wszystko poprawiamy, aby jeździć lepiej i szybciej. Wiemy, że czeka nas jeszcze bardzo dużo pracy, ale chcemy się rozwijać i wspinać się do góry szczebel po szczebelku.
ZOBACZ TAKŻE: Gabriela Topolska przed ME w short tracku: Nasza grupa ma potencjał!
Wasza praca na treningach już przynosi efekty w wynikach uzyskiwanych przez sztafetę mieszaną i męską. Sztafeta mieszana wywalczyła w Ałmatach historyczny medal w pucharze świata, a sztafeta męska w Kazachstanie uplasowała się na szóstym miejscu.
Wygraliśmy rywalizację z Belgami w finale B, więc ten wynik cieszy jeszcze bardziej. Staramy się zwiększać siłę i jakość tego zespołu. Sztafeta musi mieć przede wszystkim czterech zawodników jeżdżących na równym poziomie i dopiero wtedy można krok po kroku pracować nad udoskonalaniem techniki oraz lepszej i szybszej jazdy. To bardzo trudna konkurencja i żeby osiągać dobre wyniki musi się na to złożyć wiele różnych czynników. Cieszę się, że robimy progres w każdej konkurencji sztafet i medal wywalczony w „mikście” jest tego najlepszym potwierdzeniem.
Jakie cele stawiasz sobie przed mistrzostwami Europy w Gdańsku, zarówno w rywalizacji indywidualnej jak i w zmaganiach sztafet?
Czuję się jak ryba w wodzie startując na dystansie 500 metrów. Zresztą podobnie to wygląda na 1000 metrów, bo tutaj też decydują umiejętności sprinterskie. Nie jestem specjalistą na 1500 metrów, ale jestem przekonany, że mógłbym dać coś od siebie i dobrze przejechać ten dystans. Jeżeli chodzi o rywalizację w obu konkurencjach sztafet, to wszystko okaże się podczas startu w Gdańsku. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do tych zawodów i mogę zapewnić, że damy z siebie wszystko.
Transmisje zawodów w Gdańsku od piątku 13 stycznia na żywo w Polsacie Sport Extra i Polsacie Sport News oraz na Polsatsport.pl.
Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS