Prawda, jak zwykle, leży gdzie indziej. A ta retoryka to nic innego jak bezczelny cynizm jedynie słusznego ugrupowania, które dla podbudowania swego ego i chciwości władzy, pozwala niszowym ultrakonserwatystom i nacjonalistom rozdawać karty. A gdzie w tym wszystkim jest dobro kraju i obywatela? To się zupełnie nie liczy.
Prawda jest taka, że na obecne ceny energii największy wpływ ma obecny stan energetyki, co jest bezpośrednio związane z polityką rządu. Poprzednie rządy też nie są bez winy, ale to obecny rząd miał do dyspozycji potężne środki na modernizację i transformację energetyczną. A 7 lat to wystarczająco długi okres, abyśmy mieli prawo do rozliczeń. To właśnie rząd ZJEP na handlu prawami do emisji CO2 w latach 2018 – 2022 zarobił 76,4 mld złotych. Niewielki odsetek tej wartości został zainwestowany w energetykę. Zdecydowaną większość nie przejedzono, a brutalnie przeżarto na wszelkie socjale dające sukces wyborczy. A większość z nas wyciągała swoje łapki z zadowoleniem, będąc zupełnie nieświadomymi, do czego dojdzie w bliskiej przyszłości. Patrząc na inne działania rządu ZJEP, spokojnie można powiedzieć, że ich sukces wyborczy kosztował nas wszystkich co najmniej kilkaset miliardów złotych.
Jednak żaden z nich nie wspomni, że energetyka jest w stanie przedzawałowym. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest wiek jednostek wytwórczych i zaniedbania inwestycyjne. Każdego dnia z zainstalowanej mocy 59,5 GW, około 30 GW jest niedostępnych z różnych powodów. 75 proc. tego ubytku spowodowane jest warunkami eksploatacyjnymi. Głównie z powodu wieku, gdzie elektrownie nie mogą już pracować z nominalną mocą. W sezonie letnim często jest to związane z niskim stanem rzek, których wody są potrzebne do chłodzenia resztkowej pary z turbin elektrowni. Albo po prostu spowodowane są brakiem surowca, jakim jest wciąż węgiel kamienny. Tak czy inaczej, w krajowym systemie elektroenergetycznym, gdzie zapotrzebowanie wynosi 21 GW, mamy jedynie kilka GW rezerwy. I to tylko dlatego, że kilka GW produkowanych jest z farm wiatrowych, które powstały jeszcze przed erą ZJEP. Gdyby nie to, system byłby na granicy wydolności. Zresztą dokładnie to widać na podstawie produkcji, chociażby jaworznickiej „Trójki”. Gdzie w samym grudniu większość bloków stała, a te, które pracowały, były obciążone na poziomie 60 proc. Nawet nasz nowy blok 910 MW pracuje na 30 proc. wydajności. W okresie między świątecznym produkowano jedynie 20 proc. energii z zainstalowanej mocy.
Gdy już dokładnie widać, że nasz system ratuje energetyka wiatrowa, rząd ZJEP w dalszym ciągu odkłada nowelizację szkodliwej dla Polski tzw. ustawy 10H, dotyczącej budowy wiatraków na lądzie. Zamiast tego, politycy ZJEP już zaczynają urabiać grunt pod tezę, aby negocjować z Komisją Europejską przedłużenie Rynku Mocy. Ten rynek to nic innego jak dotowanie nierentownych jednostek wytwórczych z naszych kieszeni. Tylko zapominają powiedzieć, że aukcje na 2025 zakończyły się 400 proc. wzrostem. Ponowny wzrost cen przyjdzie na pewno, tylko będzie już po wyborach, a wtedy zawsze jakieś wyjaśnienie zapewne się znajdzie. Zapominają także dodać, że rząd ratując słupki poparcia, zamroził ceny energii na poziomie roku 2022, wynoszące dla odbiorcy końcowego ok. 1806 zł/MWh, ale jednocześnie zatwierdził ceny energii na poziomie 3771 zł/MWh (źródło wysokie napiecie.pl). Jedne z najwyższych w Europie.
W tle tego wszystkiego jest CO2 i spustoszenie klimatu, jakie powoduje. W dalszym ciągu 45 proc. naszego prądu pochodzi ze spalania węgla brunatnego – największego emitenta CO2 w Europie. Jednocześnie słyszymy zdziwienie anomaliami i wysokimi temperaturami w Sylwestra i Nowym Roku. To nie są anomalie. Jesteśmy świadkami zmian klimatu i nadchodzących katastrof. Dużo bardziej kosztownych w ogólnym rozrachunku niż to, co rozdano, a co powinno być zainwestowane. Powinniśmy wiedzieć, że klimat na świecie kształtują oceany. W Polsce także od ponad 30 lat. Rzut oka na mapy synoptyczne pokazujące temperaturę powierzchni oceanu, dokładnie potwierdzają to, że nie są to anomalie. To się już dzieje, o czym ostrzegali naukowcy od kilkudziesięciu lat.
20 lat temu temperatura Atlantyku na wysokości Kanału Angielskiego i Irlandii wynosiła około 6°C. Obecnie jest to 10 do 12°C. Więc nie dziwmy się, że Nowy Rok przywitaliśmy wiosną. Najgorsze w tym wszystkim jest brak refleksji polityków ZJEP. Pewnie znów ogłoszą w kwietniu, kiedy to powinniśmy mieć szczyt roztopów… suszę hydrologiczną.
Dlatego w Nowym 2023 Roku życzę nam wszystkim jak najszybszego odejścia władzy dyletantów i szkodników obecnie rządzącej ZJEP. Na każdym poziomie, z radnymi miasta powiatowego także. Każdego, kto przyczynił się i popierał ten szkodliwy twór. A od opozycji wymagam każdego dnia merytorycznej informacji, jak szkodliwy dla klimatu jest rząd ZJEP. Co należy zrobić, aby ograniczyć skutki zmiany klimatu? Bo zapobiec już się nie da.
Artur Nowacki
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS