A A+ A++

Nie może być rządów urzędników, nawet desygnowanych przez własne władze i wybieranych przez Parlament Europejski. Na to nie powinno być zgody i moim zdaniem jeszcze jej nie ma, ale właśnie się ją tworzy, poprzez tego typu sygnały wysuwane także przez niemiecki MSZ” – mówi portalowi wPolityce.pl była minister rodziny, pracy i polityki społecznej, od 2019 r. europoseł PiS, Elżbieta Rafalska.

CZYTAJ TAKŻE:

-Niemiecka minister chce usunięcia prawa weta w UE! Baerbock: Nie możemy pozwalać na blokowanie decyzji przez pojedyncze państwa

-Niemcy odpowiedzieli na notę dyplomatyczną ws. odszkodowań za II wojną światową! „Według Rządu RFN sprawa pozostaje zamknięta”

Jak skomentowałaby Pani wypowiedź szefowej niemieckiego MSZ Annaleny Baerbock?

Elżbieta Rafalska: Kolejna nieodpowiedzialna, całkowicie nieprzemyślana opinia. To nie jest rola któregokolwiek MSZ, żeby dążyć do tego, aby poważne rozstrzygnięcia w UE odbywały się bez zgody wszystkich. To szykowanie takiego gruntu pod to, aby ten zamysł, o którym mówił kanclerz Scholz został zrealizowany. Ale z naszej strony musi być też jasne stanowisko. Nie tylko nasze. Liczyłabym, że zarówno Grupa Wyszehradzka, jak i inne państwa przeciwne zniesieniu weta, nawet na tym, bardzo wstępnym etapie, będą jasno wyrażać swój pogląd. Nie można pozwolić na to, aby nastąpiło takie oswojenie czy społeczna akceptacja, a potem decyzja.

Dzisiaj wykorzystywane są okoliczności kryzysu i wojny na Ukrainie do tego, aby pokazać, że to weto jest niepotrzebne, że może spowalniać podejmowanie jakichś ważnych decyzji, i próbuje się przy okazji upiec też ten projekt federalizacyjny UE. Stanowczy sprzeciw wobec takich poglądów i musimy już być na to przygotowani, że co i rusz ktoś będzie „wyskakiwał” ponownie z czymś takim.

Na ile możemy mówić o „inicjatywie własnej” pani minister Baerbock, a na ile o pewnym większym planie?

To oczywiście taki plan, że tu z jednego miejsca będzie szedł sygnał i może nastąpi oburzenie. Kolejny raz – i kolejne oburzenie. W ten sposób próbują ten sprzeciw trochę złagodzić, żeby nastąpiło takie trochę zmęczenie materiału, które doprowadzi do tego, że ktoś powie: „No, może to nie jest wcale takie złe?”. Nie, absolutnie, należy tego typu projekty niszczyć w zarodku i proponować w sposób absolutnie nieubłagany twarde, jednoznaczne stanowisko, ale nie tylko samodzielne, polskie. Należałoby tutaj stworzyć blok państw, które będą przeciwne tego typu projektom, które całkowicie odchodzą od pierwotnej koncepcji Unii Europejskiej – Europy ojczyzn.

Wspomniała Pani o Grupie Wyszehradzkiej, ale czy moglibyśmy w tej kwestii znaleźć sojuszników także wśród innych państw?

Myślę, że trzeba szukać sojuszników. To też zależy od wyborów w poszczególnych państwach, ale zapewne ta grupa byłaby niemała. Trzeba wskazywać na takie kwestie, w których traciłoby się swoją suwerenność, samodzielność, w której UE mogłaby popełnić taki błąd jak w polityce energetycznej czy relacjach z Rosją.

Rezygnacja z prawa weta byłaby de facto dawaniem Komisji Europejskiej prawa do bezkarnego popełniania błędów. Nie można się na to zgodzić. Bo Komisja Europejska nie pochodzi przecież z wyboru bezpośredniego, tak jak parlamenty czy rządy konstytuujące się w wyniku wyborów w swoich krajach. Ona nie ponosi takiej samej odpowiedzialności za swoje decyzje. Nie może być rządów urzędników, nawet desygnowanych przez własne władze i wybieranych przez Parlament Europejski. Na to nie powinno być zgody i moim zdaniem jeszcze jej nie ma, ale właśnie się ją tworzy, poprzez tego typu sygnały wysuwane także przez niemiecki MSZ.

Temu projektowi liderują Niemcy, dlatego trzeba mówić jasno i otwarcie, kto najwięcej na tym zyskuje. Oczywiście, że liderzy będą odnosić korzyści i narzucać, proponować własne rozwiązania. Myślę, że z poziomu oburzenia trzeba przechodzić do wskazywania absolutnie wszystkich zagrożeń i ryzyk, jakie ten projekt za sobą niesie.

Dzień przed tą wypowiedzią szefowej niemieckiej dyplomacji Polska doczekała się odpowiedzi na notę dyplomatyczną. Czy stanowisko Berlina w sprawie reparacji w jakiś sposób wiąże się z tymi planami podporządkowania sobie całej UE wysuwaniem takich pomysłów jak rezygnacja z prawa weta w UE? Czy to kolejny pokaz pewnej buty, arogancji?

Nie miałam najmniejszych złudzeń, że pierwsza odpowiedź z Niemiec będzie negatywna. Musimy być przygotowani na długi marsz. To jest rodzaj pokazywania pewnej arogancji, przekaz pod tytułem: dajcie sobie spokój z odszkodowaniami, nie macie na co liczyć. Ale musimy robić tu swoje . Widzimy bowiem, że Niemcy w tych swoich nowych projektach nie zatrzymują się. Nie chcą pogodzić się z nadwerężeniem swojego autorytetu przez kryzys w Europie, wojnę na Ukrainie i politykę prorosyjską. Próbują odbudować swoją rolę, uwiarygodnić swoją pozycję w Europie i brak weta jest im absolutnie na rękę. Ktoś powinien też przyjąć na siebie odpowiedzialność zbudowania grupy państw, które postawią tamę tego rodzaju planom. Czy Polska może pełnić taką rolę? Chciałabym, żeby tak było.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozm. JJ

CZYTAJ TAKŻE: Marzena Nykiel: Butna mocarstwowość Niemiec w pigułce! Nie chcą słyszeć o reparacjach dla Polski i próbują zlikwidować prawo weta w UE

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrener Polaków zapytany o finał TCS
Następny artykuł“To pułapka”. Ekspert wojskowy tłumaczy, dlaczego Rosja chce rozejmu