Wbrew opiniom Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, wójt Białowieży poparł pomysł farmy fotowoltaicznej, która ma stanąć na Polanie Białowieskiej. Inwestorem jest urzędnik, który od lat zabiega o zrealizowanie swojego pomysłu.
“Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku każdorazowo odmawiała uzgodnienia tej inwestycji, ponieważ jej realizacja jest w oczywisty sposób sprzeczna z zapisami planu zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska” – piszą na Facebooku ekolodzy z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Miłośnicy przyrody argumentują, że na Polanie Białowieskiej, tuż obok Białowieskiego Parku Narodowego, “można obserwować pasące się żubry, czasem przebiegnie wilcza rodzina albo przyleci na obiad orzeł krzykliwy. To niesamowite miejsce do podziwiania unikalnej przyrody”.
Wniosek był kilka razy odrzucany
Inwestor kilka razy już składał wniosek, ale za każdym razem Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku odmawiała uzgodnienia tej inwestycji. Powód jest oczywisty. Postawienie w tym miejscu farmy fotowoltaicznej jest sprzeczne z zapisami planu zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska.
“Plan Zadań Ochronnych to dokument regulujący sposób zarządzania i ochronę obszaru Natura 2000. Jako akt prawa miejscowego musi być przestrzegany. Działka, na której zaplanowano budowę farmy fotowoltaicznej, stanowi żerowisko orlika krzykliwego – przedmiotu ochrony obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska. PZO obliguje do utrzymania dotychczasowego sposobu użytkowania rolniczego tej działki. Dodatkowo zgodnie z tym planem do istniejących zagrożeń dla orlika krzykliwego na obszarze Natura 2000 Puszcza Białowieska należy zabudowa polan puszczańskich” – tłumaczą ekolodzy.
Inwestor jest zdeterminowany
Jak podaje Maciej Chołodowski, dziennikarz “Gazety Wyborczej”, inwestorem ma być Andrzej Kaczanowski wraz z żoną, inspektor do spraw budownictwa, inwestycji i zamówień publicznych, który na co dzień pracuje w Urzędzie Gminy w Białowieży.
“Chcę, aby powstała tam, bo to moja ziemia. Nie mam innej, a ta się idealnie na taki cel nadaje. Cała awantura wokół tego to bicie piany. Złożyłem do wójta wniosek w sprawie postępowania środowiskowego jako mieszkaniec gminy” – mówił “Wyborczej”.
Najwyraźniej inwestor jest zdeterminowany, aby przedsięwzięcie doszło do skutku, ponieważ zdaniem Pracowni na rzecz Wszystkich Istot “złożył pełny błędów i braków raport środowiskowy. Inwentaryzacja herpetologiczna, dotycząca gadów i płazów, przeprowadzona została w okresie, w którym trudno o wiarygodne dane. W raporcie inwestora pojawiło się też zdanie, że planowanie przedsięwzięcie nie będzie negatywnie wpływać na grzyby, choć inwentaryzacji grzybów w ogóle nie przeprowadził”.
Albert Litwinowicz, wójt Białowieży, wydając pozytywną decyzję dla kontrowersyjnego projektu, argumentował, że RDOŚ odrzucił projekt, nie dając inwestorowi szansy na jego uzupełnienie.
“Rzeczpospolita” podaje, że zdaniem wójta gminy Białowieża Polana Białowieska “nie spełnia warunków żerowiska orlika ze względu na jego charakter”, ponieważ osoby wykonujące na zlecenie inwestora badania zaobserwowały jedynie cztery przeloty orlika w okolicy obszaru objętego badaniami. Tymczasem Polana Białowieska stanowi udokumentowany obszar żerowiskowy tego gatunku.
Wójt zakwalifikował to przedsięwzięcie jako inwestycję celu publicznego. Jednak, jak tłumaczy dziennikarz “Rzeczpospolitej”, liczne orzecznictwo wskazuje jednak, że farmy fotowoltaiczne nie są inwestycjami celu publicznego.
Miłośnicy przyrody nie poddają się
Ekolodzy nie kryją rozczarowania. – Warto przypomnieć wójtowi, że do celów publicznych niewątpliwie należy ochrona środowiska przyrodniczego przed dewastacją, do której dojdzie w wyniku przekształcenia miejsca występowania wilków, żubrów i orlika w industrialny krajobraz farmy fotowoltaicznej. Dla gminy Białowieża i całego regionu Puszczy Białowieskiej kluczową gałęzią gospodarki jest turystyka, a turyści przyjeżdżają tu, by oglądać unikalną przyrodę, a nie panele fotowoltaiczne. Działania gminy są więc jednoznacznie szkodliwe nie tylko dla środowiska naturalnego, ale także dla mieszkańców, dlatego będziemy składać stosowne odwołanie do SKO – powiedział Rzeczpospolitej Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
“Mamy nadzieję, że wójt gminy Białowieża nie tylko z obowiązku działania w ramach obowiązującego prawa, ale także z troski o lokalną przyrodę, w oparciu o którą rozwija się turystyka – najprężniejsza gałąź gospodarki regionu, ponownie odmówi wydania zgody na budowę farmy fotowoltaicznej na Polanie Białowieskiej” – apelują aktywiści.
Źródła: “Gazeta Wyborcza” / “Rzeczpospolita”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS
O wielu lat prowadzimy obserwacje/badania nad orlikiem w Puszczy Białowieskiej. Polana Białowieska jedynie jest po części żerowiskiem orlika. Natomiast przelatuje też nad Urzędem Gminy, które nie jest żerowiskiem orlika.
Nasze badania wykazały, że rzadko orlik przelatuje w okolicy planowanej inwestycji. Natomiast nie stwierdzono jego żerowanie w trakcie 3 letnich obserwacji/badań. Te 4 obserwacje dotyczą roku 2021 (16.04-17.10) i dotyczą 50 dni obserwacji, czyli na 50 dni obserwacji – 4 orliki.
Wykonany raport środowiskowy jest dokumentem na podstawie danych terenowych i jakiekolwiek rozważania teoretyczne są niepoważne. Po prostu trzeba być w terenie a nie za biurkiem setki kilometrów od Białowieży.
Zwracam tu uwagę, że na Polanie Białowieskiej miały powstać 3 farmy fotowoltaiczne, z czego dwie uzyskały zgodę RDOŚ, natomiast jedna jest szczególnie oprotestowana. Dlaczego pozostałe dwie nie były oprotestowane? Jedna z nich ma zgodę RDOŚ bez potrzeby sporządzenia raportu środowiskowego, natomiast druga znajduje się 6 m od ghranic Białowieskiego Parku Narodowego.
Dodać tu należy, że RDOŚ wydał zgodę na budowę fermy fotowoltaicznej w Białowieży (Krzyże) bez potrzeby sporządzenia raportu środowiskowego. Nie było tu protestów. Jedynie Polskie Towarzystwo Ochrony Pierwotnej Przyrody – autor omawianego raportu środowiskowego – oprotestowało tą inwestycję jako miejsce ptencjalnych żerowisk 2 par orlika, występowania w okolicy chronionych gatunków przez UE (derkacza, gąsiorka, lerki). Nieopodal znajduje się żerowisko bobra. Tu Wójt Gminy Białowieża zablokował tą inwestycję nie wydając zgody środowiskowej.
Omawiana inwestycja 450 m od BPN, a taka sama inwestycja która uzyskała zgodę RDOŚ – 6 metrów (sic) od granic BPN?
A miejsce żubrów jest w puszczy a nie na polach uprawnych mieszkańców Białowieży, podobnie wilków, które mogą być groźne dla ludzi, zwłaszcza dla dzieci.
I ostatnia sprawa, nie wdając się w prawne przepychanki. Konstytucja RP wyraźnie wypowiada się o prawie do własności. Dlaczego mieszkańcy Białowieży mają tracić swoje grunty na podstawie lokalnego prawa, które nie wspomina o jakiejkolwiek rekompensacie. Dzisiaj grunty w strefie ochrony orlika (Pogorzelce) sprzedaje się za 4 zł/m kw., natomiast poza strefą te same grunty są już 115 zł/m kw.
A może otworzyć okno aby wpłyneło trochę prawdy?
Oczywiście rozumiem facowców oceniających raporty środowiskowe (dla samej Białowieży autor wykonał 16 raportów). Wg tych fachowców należy robić badania nad gadami i płazami, grzybami oraz żubrami na polu obsianym gryką – przecież to nie bagna i łąki.
Decyzja na szkodę mieszkańców – wręcz przeciwnie. W obszarach ochronnych mieszkańcy nie mogą się budować, nie otrzymają żadnej rekompensaty, a jeżeli chcą sprzedać działkę na obszarach ochronnych to za 4 zł/ha – poza tymi obszarami 80-120 zł/ha.
Najciekawsze jest to, że oprotestowano jedną farmę w Białowieży. Nie protestowano kiedy RDOŚ wydał dwie pozytywne decyzje dla dwóch takich samych inwestycji w Białowieży. Jedna z farm leży na granicy Białowieskiego Parku Narodowego, druga na obszarach przebywania orlika krzykliwego i w bliskości żeremi bobrów.
A miejsce żubrów jest w puszczy, bowiem w Białowieży są zagrożeniem dla mieszkańców, podobnie jak wilki.