A A+ A++

Rozmowa z Markiem Działoszyńskim

Artur Łukasiewicz: To był dobry rok?

Dr Marek Działoszyński, prezes Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze: – Całkiem dobry, mimo okoliczności. Nie działamy w próżni, sytuacja w Polsce, Europie i w Ukrainie ma wpływ na funkcjonowanie szpitala. Za nami też kolejny pandemiczny rok, jeszcze w marcu zamykaliśmy szpital covidowy, przez który przeszło ponad 3 tys. pacjentów. W zdecydowanej większości udało im się uratować życie, a potem pomóc w rehabilitacji i powrocie do zdrowia. To było ogromne wyzwanie, bo obok była codzienna praca innych oddziałów.

Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl

Pomieszczenia po szpitalu covidowym musieliśmy przygotować do otwarcia Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, co stało się 2 listopada. Szpital dziecięcy już przyjmuje pacjentów, to była jedna z największych chwil w historii szpitala.

Co zmienia otwarcie CZMiD?

Oddziały przeniosły się do nowoczesnego budynku, gdzie wszystko pachnie świeżością. Wspaniały sprzęt, funkcjonalne przestrzenie, maksymalnie dwuosobowe pokoje, udogodnienia dla opiekunów. Stworzyliśmy warunki do leczenia na najwyższym poziomie. Takie, aby lekarze i pielęgniarki z pełną odpowiedzialnością wzięli na swoje barki jakość leczenia. Mamy ambicje, by przejąć migrację lubuskich najmłodszych pacjentów. O wyjazdach do klinik poza regionem mówimy od lat. To była trauma dla dzieci i ich rodziców. Zatrzymanie migracji staje się możliwe dzięki rozwojowi. Uruchomiliśmy CZMiD i nowe oddziały – dziecięcy OIOM, a onkologia dziecięca jest w trakcie organizacji. To są wręcz dziejowe zmiany. Co ważne, pediatria została wyłączona z ryczałtu, a to oznacza, że możemy leczyć bez limitów. To bardzo dobra decyzja NFZ.

To sygnał, pokażcie, co potraficie w szpitalu dziecięcym i zapracujcie na duży kontrakt w przyszłości?

– Tak to mniej więcej wygląda. Mamy zakontraktowane dziecięce poradnie nefrologiczną i alergologiczną. Dzieci są też przyjmowane i rozliczane w ramach umów na AOS dla dorosłych, m.in. w poradniach urologicznej, gastroenterologicznej, otorynolaryngologicznej, a nawet położniczo-ginekologicznej, czy chorób zakaźnych. Bo co tu kryć, mieliśmy duże obawy, że budując Centrum Zdrowia, zostaniemy ograniczeni limitami. Okaże się, że mamy ogromny potencjał, świetną kadrę, a zablokuje nas wielkość gwarantowanych świadczeń z NFZ. Ta bariera zniknęła, co nie znaczy, że wszystko jest idealne. Borykamy się z brakiem lekarzy wielu specjalizacji, a także pielęgniarek, położnych.

Ale dzieci rodzi się mniej.

– Prawda, w całym regionie rodzi się mniej, choć w naszym szpitalu wciąż dużo, bo ok. 1,5 tys. dzieci rocznie od 2019 r. Liczymy jednak, że urodzeń będzie więcej. Sprzyja temu nowa infrastruktura, aparatura, wysokiej klasy opieka z trzecim poziomem referencyjnym. Mamy cztery piękne, świetnie wyposażone sale do wspólnych porodów z udziałem osób towarzyszących. Oferujemy badania prenatalne, mamy perinatologię, znakomitą neonatologię, a nawet prowadzimy jedyny w województwie Bank Mleka, czy hospicjum perinatalne. Przy starej infrastrukturze i ofercie to duży skok. Liczymy, że to wszystko spowoduje, że kobiety wybiorą nasz szpital.

Szpital dziecięcy działa. Co się jeszcze dzieje w szpitalnych inwestycjach?

– Kilka finiszuje, parę jest zaawansowanych. Właściwie skończyliśmy budować dobrze wyposażoną pracownię badań piersi i sutka. Bardzo jej brakowało w kobiecej diagnostyce. W styczniu lekarze przyjmą pierwsze pacjentki. Trwa warta 4 mln zł przebudowa centralnej sterylizatorni szpitala. To inwestycja z gatunku niezbędnych, gdy szpital się rozwija. Potrzebujemy po prostu większej, ponieważ właśnie doszedł 6-stanowiskowy blok operacyjny w CZMiD, a rośnie też budynek, w którym znajdzie się długo wyczekiwany nowy OIOM z 17 stanowiskami. To choćby po intensywnej terapii widać, jak rośniemy. Niedawno mieliśmy 10 stanowisk OIOM, w przyszłym roku będzie ich 23. To są kosztowne inwestycje, także ze względu na nowoczesne, drogie wyposażenie. Wyzwaniem są kadry, brakuje anestezjologów. Wierzę, że nasi szefowie anestezjologii – doktorzy Bartosz Kudliński i Dorota Michałowska zdołają zbudować dobre zespoły. Warunki i uniwersyteckość szpitala to mocne atuty dla młodych lekarzy myślących o rozwoju zawodowym i naukowym. Dziś w szpitalu pracuje 70 lekarzy z co najmniej tytułem doktorskim, w tym dziewięciu profesorów. To trzy razy więcej niż z sześć lat temu.

W końcu to szpital kliniczny.

– Znajduje to potwierdzenie w rzeczywistości. Pojawienie się wielu specjalistów najwyższej klasy sprawia, że wykonywane są operacje wcześniej w Zielonej Górze niewykonywane. Tak dzieje się w chirurgii naczyniowej, onkologii, czy chirurgii głowy i szyi. Pacjenci nie muszą nigdzie wyjeżdżać.

Profesorowie Paweł Golusiński, Dawid Murawa, Marcin Polok, czy Łukasz Dzieciuchowicz wykonują skomplikowane zabiegi. Możemy chwalić się osiągnięciami neurologów. Na coraz wyższy poziom wchodzą urologia, położnictwo i ginekologia, czy kardiologia. Zespół kardiologów i radiologów zabiegowych z doktorami Janem Węgłowskim i Bartoszem Żabickim w nowej pracowni wykonują zabiegi przezskórne, wykorzystując dwa nowe angiografy. Wreszcie SOR wspólnie z neurologią i radiologią zostały wyróżnione platynowym statusem przez ESO – Europejską Organizację Udaru Mózgu. Lekarze są w stanie zmieścić się do pół godziny w tzw. oknie terapeutycznym z podaniem specjalnego leku, co oznacza, że pacjent po udarze, po dwóch, trzech dniach wychodzi o własnych nogach i wraca do sprawności. Do tej pory kończyło się to często uszkodzeniem centralnego układu nerwowego, długotrwałą rehabilitacją i wykluczeniem społecznym. To są niezwykłe osiągnięcia.

A co można zrobić za 47 mln zł poza budynkami szpitala?

Zmienić oblicze jego placów, alejek, odbetonować chodniki i drogi, stworzyć od nowa układ komunikacyjny. Wypełnić przestrzeń przyjazną treścią. I to zrobimy za te miliony.

I znikną wszelkie płoty?

– Jak najbardziej, choć to akurat już się dzieje. Nie ma już płotów od ulicy Wazów, Waryńskiego i Podgórnej. Szpital staje się otwarty. Przecież płoty dla nikogo nie są przeszkodą, a tylko szpecą. Poza tym nie chcemy być za murem, jak twierdza.

Po przeprowadzeniu termomodernizacji budynków za 55 mln zł, co widać po nowych elewacjach, oknach i dachach, czas na rewitalizację przestrzeni z dobrym odwodnieniem i kanalizacją, żeby po deszczach nie podtapiało budynków. Poza tym brakuje wjazdów i wyjazdów, miejsc parkingowych, a w ramach inwestycji ma powstać 400. Zaprojektowaliśmy też place rekreacyjne, ścieżki edukacyjne, a nawet tężnię solankową, oczywiście nie wielkości tej z Ciechocinka. Będą stojaki na rowery, miejsca wypoczynku, bo to ważne dla samych pacjentów, dla rodzin i odwiedzających.

Kogo dziś leczy szpital? Skąd są pacjenci?

– W ostatnich dwóch latach proporcje naruszyła pandemia, staliśmy się na południu regionu głównym ośrodkiem walki z COVID-19. Jednak nadal ok. 70 proc. pacjentów to mieszkańcy Zielonej Góry. I w tym sensie wyręczamy szpital miejski, którego nie ma.

Istotniejszą zmianę widać w świadczeniach medycznych. W ciągu pięciu lat wartość statystycznego świadczenia w naszym szpitalu wzrosła z 3 tys. zł do 5,5 tys. zł, a to oznacza jedno: stajemy się placówką bardziej zaawansowaną medycznie, gdzie wykonuje się częściej wysokospecjalistyczne zabiegi.

Plany inwestycyjne na przyszły rok?

Rozbudowa budynku głównego i budowa centrum leczenia chorób nowotworowych. Byłby to duży gmach o powierzchni blisko 12 tys. metrów. W nim doskonale wyposażona klinika leczenia chorób nowotworowych z salami zabiegowymi, chirurgią, torakochirurgią i otolaryngologią. Tam też powstałaby apteka z prawdziwego zdarzenia. Cały kompleks połączony byłby z centralnym blokiem operacyjnym. To jest rząd 250-300 mln zł, ale czekamy na zapowiadany przez Ministerstwo Zdrowia konkurs. Jeśli ogłoszą, będziemy do niego startować.

Dzisiejsze inwestycje i przyszłe centrum onkologiczne naprawdę pozwolą nam rozwinąć skrzydła. Na koniec jednak warto podkreślić, że dotychczasowy rozwój szpitala nie byłby możliwy bez ciężkiej pracy naszych pracowników, a także wsparcia samorządu woj. lubuskiego i dostępności środków unijnych.

Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze

Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze 
Fot. Archiwum Szpitala Uniwersyteckiego

CZYTAJ TAKŻE: Zielonogórscy neonatolodzy ratują wcześniaki. “Agatka mieściła się w dłoni”

CZYTAJ TAKŻE: Chirurg w dziecięcym szpitalu: okulary 3D, skalpel na 3 milimetry i wieża najlepsza w kraju

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŁuków: nowy rozkład jazdy miejskich autobusów
Następny artykułOdsetki dla “frankowiczów” przy nieważnej umowie kredytowej. Sprawa trafiła do SN