Trzy wozy straży pożarnej, a kolejny w drodze. Do tego patrol policji. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że w klatce jednego z bloków przy ul. Sokolej w Lubinie doszło wczoraj do pożaru. Na szczęście było to tylko zadymienie, jednak tak silne, że mieszkańcy nie mogli wyjść z domów. Wszystko to prawdopodobnie przez odpaloną petardę…
Tuż po godz. 16 służby ratunkowe zostały postawione na równe nogi. Na miejsce przyjechały trzy zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Lubinie. W trasie był też wóz z drabiną z Polkowic, ale został zawrócony.
– Na klatce schodowej w budynku 4-piętrowym było siwo od dymu. Początkowo nie było wiadomo, skąd on pochodził. W piwnicy nie było pieca – mówi młodszy aspirant Patryk Zdanowski, oficer prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Lubinie.
Strażacy natychmiast przystąpili do akcji. Po zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, dokładnie oddymili oraz przewietrzyli całą klatkę. Okazało się, że najbardziej prawdopodobną przyczyną zadymienia było odpalenie racy dymnej typu Wulkan. Na szczęście nikomu się nic nie stało.
Sprawca nie został zatrzymany.
– W pobliżu nie było żadnych kamer, które mogłyby pomóc w jego ustaleniu – informuje starszy aspirant Krzysztof Pawlik, zastępca oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Lubinie.
Jak podkreśla funkcjonariusz, odpalanie petard legalne jest tylko przez dwa dni w roku: 31 grudnia oraz 1 stycznia. Przez resztę roku czyn taki kwalifikowany jest jako wykroczenie zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności a nawet aresztu.
Okazuje się, że było to pierwsze zgłoszenie związane z fajerwerkami w tym roku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS