A A+ A++

Marian Paul urodził się 9 kwietnia 1917 roku w Szczakowej. Był najmłodszym synem Franciszki i Józefa Paulów. Miał rodzeństwo: Józefa, Wita, Teodora, Helenę, Bolesława, Fryderyka. Dorastał w szczęśliwej rodzinie na Pieczyskach.

Franciszka i Józef Paulowie z dziećmi, w 52. rocznicę ślubu. Od lewej: Wit, Helena, Teodor. Stoją Fryderyk, Bolesław. Nie ma Józefa, (po wyjściu z obozu Bergen-Belsen mieszkał w NRF) i Mariana.

Rodzice wybudowali dom, mieli „fabrykę wyrobów wędliniarskich„ oraz sklep masarski. Żyli pracowicie i w należnym im dostatku. Ojciec wychowywał synów ucząc poszanowania pracy, był wymagający i sprawiedliwy. Cała szóstka wraz z czeladnikami zajmowała się działalnością gospodarczą, która rozkwitała.

W Szczakowej Paulowie byli szanowani, bo i też z szacunkiem do ludzi się odnosili. Dobrą służbę nagradzali, uboższych wspierali. I takie wspomnienia o zacnych Paulach trwają na Pieczyskach nadal. Jeszcze żyją ci, co pamiętają ich szlachetność.

Marian Paul w roku 1927.
Marian Paul w roku 1929, uczeń Państwowego Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Mysłowicach.

Maryś, Maniuś tak był nazywany przez matkę jej najukochańszy synek. Zapowiadał się na inteligenta. Po skończeniu szkoły powszechnej uczył się w Państwowym Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Mysłowicach. Pierwsza klasa to lata 1929/1930. Zdał maturę i z zamiarem kontynuowania kupieckiej tradycji rozpoczął naukę w szkole handlowej w Rybniku. Bez przekonania.

Marian Paul w domu na Pieczyskach
Marian Paul z narzeczoną.

Zapatrzony w mundur i talenty akrobatyczne, pilota Karola Pniaka, męża swojej siostry, marzył o lataniu. Już w czerwcu 1938 roku uczył się w szkole Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Radomiu-Sadkowie. Potem kurs dywizjonowy, a z początkiem 1939 roku nauka w Dęblińskiej Szkole Lotniczej. Był przydzielony do 1 plutonu podchorążych. Awansował na starszego szeregowca.

Grażyna Paul-Materna, wnuczka Franciszki i Józefa, córka Teodora, wzruszające dzieciństwo u dziadków na Pieczyskach, opisała w książce „Saga rodziny Paulów”. Opisała także smutny czas wojny i okupacji, kiedy sklep i masarnia znalazły się w rękach Niemców czy też volksdeutschów Widerów. A synowie poszli na wojnę. O stryju Marianie słyszała od dziecka.

Dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że wspaniałe, radosne święta Bożego Narodzenia zawsze w jakimś momencie przywodzą mi na myśl wspomnienia okupacyjne. Widzę szlochającą babcie, która przywołuje z imienia swoich nieobecnych synów oraz zięcia Karola Pniaka. Widzę płaczącą ciocię Helenę, pamiętam przygnębienie, jako ogólny nastrój. To był zawsze nastrój raczej zadusznych wypominków, niźli radosnych świąt Bożego Narodzenia.”. Napisała Grażyna Paul-Materna.

Z wrześniowej tułaczki Marian nie wrócił. Jak kamień w wodę słuch o nim zaginał. Poszukiwania przez Czerwony Krzyż na nic się zdały. Matka, choć wojna się skończyła wciąż na niego czekała. Każda wigilia była wspomnieniem syna i modlitwą za niego. Gdzie Maryś? – I takie wspomnienie babci na trwałe zostało w Grażynie Paul-Maternie. Franciszka Paulowa zmarła 1962 roku. A Grażyna, nie zrezygnowała z poszukiwań stryja Mariana. I dopięła swego. Badania archiwalne podjął Grzegorz Sojda. To jemu Grażyna przekazywała unikatowe materiały o wujku Karolu Pniaku, kiedy wraz z Grzegorzem Śliżewskim, pisał książkę o majorze Karolu Pniaku. Mimochodem wspomniała autorowi książki o swoim stryju Marianie, pokazała zdjęcia, karty pocztowe. „Pan umie, Pan wie, gdzie szukać. Pan znajdzie” – mówiła. I dopięła swego. Podjął się trudu szukania. I znalazł. Stąd mamy informację. Dzięki Grzegorzowi Sojdzie oraz determinacji Grażyny Paul-Materny, w osiemdziesiątą rocznicę śmierci jej stryja Mariana, jest możliwa ta opowieść. Dopełnienie biografii o wojennym losie plut. pchor. Mariana Paula. 

Otóż tragiczny dzień 1 września 1939 roku zastał 22-letniego pilota na lotnisku Radom-Sadków. Lotnisko zostało zbombardowane. Podchorążowie wyruszyli na wschód. 20 września dotarli do miejscowości Wiśniowczyk, w powiecie podhajeckim. W tamtejszym dworze złożyli broń. Trafili w ręce następnych wrogów – Rosjan. Marian Paul podjął próbę przedostania się na Węgry bądź do Rumuni, tak można domniemywać. Ten zamiar nie powiódł się, został aresztowany przez NKWD i skazany na 10 lat łagrów. Zwolniony, był gotów, siłą woli, na żołnierski trud. Na drogę do Polski. Wycieńczenie i choroba, prawdopodobnie tyfus, zniweczyły wszelkie nadzieje. Zmarł 12 marca 1942 roku na stacji Kermine w Uzbekistanie. Jego grób znajduje się na tamtejszej, największej nekropolii wojennej: na Polskim Cmentarzu Wojskowym. Pan Grzegorz Sojda uzyskał takie informacje korespondując z ambasadą RP w Taszkiencie.

Polski Cmentarz Wojskowy, największa nekropolia wojenna w Uzbekistanie
Tablica cmentarna na Polskim Cmentarzu Wojskowym w Uzbekistanie

Historia szczakowskiej rodziny Paulów została uzupełniona nowymi wiadomości. Pan Grzegorz Sojda, współautor kilku publikacji o historii lotnictwa, szykuje kolejną książkę. Kiedy się ukaże wówczas dokładnie poznamy tragiczną tułaczkę Mariana Paula, katorżniczą poniewierkę po nieludzkiej ziemi. A także los jego narzeczonej Maryli Stokłosy, która też trawiła do łagru.
Dzieciństwo, wigilia, smutek, babcia, i jej tęsknota za najmłodszym synem, wryły się w pamięć wnuczki Franciszki Paulowej, na zawsze. To ona, Grażyna, ocaliła tę historię od zapomnienia.
Ile takich wspomnień godnych utrwalenia tkwi w nas?

Barbara Sikora

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBraterska troska
Następny artykułCo z podziałem ze streamingu? Gildia Scenarzystów Polskich popiera projekt MKiDN