W czwartek PZPN poinformował, że z końcem roku Czesław Michniewicz przestanie być selekcjonerem reprezentacji Polski. O decyzji spekulowano już od dawna. Media informowały, że atmosfera wokół kadry i Michniewicza jest coraz gorsza, a to efekt między innymi afery premiowej.
Kasperczak o Michniewiczu i Morawieckim
Trener Henryk Kasperczak uważa, że niesłusznie jedynym winnym w tej sprawie wskazuje się Czesława Michniewicza. – W Polsce często jest narracja, że zły jest trener, trzeba go zwolnić. Wszystko zwala się na trenerów – mówi Kasperczak w rozmowie ze Sport.pl.
– Tymczasem to premier Morawiecki coś zaproponował, a potem się z tego wycofał. Nadal jednak brakuje informacji w tej sprawie. Premier powinien to wyjaśnić dokładniej. Wersja jest taka, że winny jest selekcjoner, który nie powiadomił prezesa PZPN. Nie do pomyślenia, by prezes nie wiedział o premiach od premiera, nie wiedział o spotkaniu. Wszyscy wiedzieli, tylko on nie? To zła sytuacja dla całej polskiej piłki nożnej – komentuje nasz rozmówca.
“Mizerne mistrzostwa”
Zdaniem Henryka Kasperczaka, Czesław Michniewicz powinien być oceniany przede wszystkim na podstawie występu reprezentacji na mistrzostwach świata w Katarze. – Cel został osiągnięty. Wyszliśmy z grupy pierwszy raz od 36 lat. Aczkolwiek mistrzostwa w naszym wykonaniu były mizerne pod względem stylu i ducha walki. Jeden mecz z Francją wypadł nieźle, ale reszta już nie. Szczególnie że nasza gra była kiepska. Trzeba o tym mówić i na tej podstawie decydować – uważa nasz rozmówca.
Kasperczak pracował w przeszłości m.in. w reprezentacjach Tunezji, Mali, Senegalu, Maroka i Wybrzeża Kości Słoniowej. Jak zapewnia, przed każdym turniejem, w którym występowała jego drużyna, znane były zasady podziału premii i nikt o tym nie dyskutował w czasie piłkarskiej imprezy.
– Najbardziej żałuję, że choć nasza drużyna wreszcie wyszła z grupy na mundialu, to nikt się z tego w Polsce nie cieszy. Nie widzę radości w działaczach, piłkarzach, sztabie, dziennikarzach czy kibicach – przyznaje.
Bez przywitania na lotnisku
– We Francji piłkarze byli witani po powrocie z Kataru jak mistrzowie świata. W Polsce nie było na lotnisku żadnego przywitania, jest duży niesmak także z tego powodu. Tak nie powinno być. Zawodnicy powinni przybyć do kraju w innych okolicznościach, tymczasem wszyscy się pochowali – kończy nasz rozmówca.
Dzień po porażce z Francją w 1/8 finału polscy piłkarze wrócili do kraju, ale nie wszyscy – na pokładzie samolotu, który wylądował na Okęciu, było tylko 14 zawodników. Zabrakło liderów kadry, m.in. Roberta Lewandowskiego, Wojciecha Szczęsnego, Grzegorza Krychowiaka i Kamila Glika. Ci, co przylecieli i tak nie mieli okazji przywitać się z kibicami, bo wylądowali na wojskowym terminalu. Wielu fanów, zwłaszcza tych z małymi dziećmi, było rozczarowanych.
Nazwisko nowego selekcjonera poznamy zapewne na początku przyszłego roku. 24 marca biało-czerwoni rozpoczynają eliminacje do Euro 2024. Ich pierwszym rywalem będą Czesi. Spotkanie odbędzie się w Pradze.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS