Gdy Tomasz Hajto dał pomysł wprowadzenia funkcji dyrektora sportowego w PZPN-ie i od razu zgłosił swoją kandydaturę, został wyśmiany. Jednak rozwój sytuacji Czesława Michniewicza po mundialu w Katarze pokazuje, że zatrudnienie takiego dyrektora może mieć sens. Jak informuje “Przegląd Sportowy”, okazuje się, że w związku coraz poważniej rozpatrują pomysł Hajty z utworzeniem nowego stanowiska, które byłoby poduszką bezpieczeństwa dla następnego selekcjonera. Lub dla Michniewicza, jeśli PZPN zdecyduje się dać mu nową umowę.
Dyrektor sportowy może zapobiec podobnym kryzysom
Ostatnie kilkanaście dni to prawdziwy kryzys wizerunkowy PZPN-u, reprezentacji Polski i Czesława Michniewicza. Po krytyce stylu gry, kiedy część zawodników zaczęła domagać się zmian, polską piłkę ogarnęła afera premiowa. Trener stracił wiarygodność w oczach kibiców, postawa piłkarzy wzbudziła niesmak, a związek był bezradny.
Do tego doszedł konflikt Michniewicza z Jakubem Kwiatkowskim, rzecznikiem i kierownikiem reprezentacji. Piłkarze murem mieli stanąć za tym drugim i żądać rezygnacji z Michniewicza. Do tego selekcjoner tak naprawdę samodzielnie prowadzi swoją komunikację z mediami, co niekoniecznie musi wychodzić dobrze. Nie ma jednej, spójnej linii ze związkiem. Kwiatkowski nie może zabrać głosu w sprawie, bo nie jest do tego upoważniony. Kulesza w wywiadach też niczego nie ujawnia.
Mamy zatem ogromne zamieszanie, które wymaga jak najszybszej interwencji PZPN-u i uporządkowania spraw. Miałoby w tym pomóc utworzenie nowego stanowiska, czyli dyrektora sportowego. Na papierze to funkcja z dużą perspektywą na przyszłość. Sprawdza się w klubach, ale też w reprezentacjach, jak np. w niemieckiej federacji piłkarskiej.
Gdyby iść wzorem niemieckim, taki dyrektor sam rekomendowałby związkowi kandydatów na selekcjonerów pierwszej i młodzieżowych reprezentacji, ściśle z nimi współpracował i poniekąd pełnił rolę łącznika między trenerem a prezesami, brałby udział w kluczowych rozmowach. Oprócz tego koordynował kwestie logistyczne, takie jak np. powrót z turnieju, a także reprezentował kadrę i związek przed mediami.
Według “Przeglądu Sportowego” pomysł zatrudnienia dyrektora sportowego powstał na najwyższych szczeblach. W ten sposób chcą wyciągnąć wnioski z zaistniałej sytuacji i zapobiec kolejnym kryzysom wizerunkowym.
Były podobne funkcje w przeszłości
Za kadencji Franciszka Smudy i Waldemara Fornalika był menedżer kadry. W 2011 r. został nim Tomasz Rząsa. Głównie odpowiadał za relacje reprezentacji z mediami. Gdy Smuda zaczynał z kadrą, chciał wprowadzić jeszcze dyrektora, Marka Koźmińskiego, ale wówczas PZPN nie miał pieniędzy.
Adam Nawałka przez pięć lat miał u swego boku Tomasza Iwana. Zajmował stanowisko dyrektora ds. organizacyjnych, ale był też odpowiedzialny za logistykę reprezentacji.
Przy Jerzym Brzęczku i Paulo Sousie nie było takich osób. PZPN zatrudnia dziś Marcina Dornę jako dyrektora sportowego, ale ds. kadr młodzieżowych. Nikt nie pełni podobnej funkcji przy pierwszej reprezentacji.
Hajto wyraził już zainteresowanie takim stanowiskiem. “PS” wymienia jako potencjalnych kandydatów Tomasza Wałdocha, Grzegorza Mielcarskiego, Andrzeja Juskowiaka i Jerzego Dudka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS