Bartosz Zmarzlik stał się bohaterem najgłośniejszego transferu ostatnich lat, a w marcu rozpocznie przygotowania na swoim nowym domowym torze w Lublinie. Mistrz świata zdradził, jak zamierza rozwiązać problem 600-kilometrowych dojazdów.
Mateusz Puka
WP SportoweFakty
/ Michał Krupa
/ Na zdjęciu: team Bartosza Zmarzlika
Do tej pory centrum teamu Zmarzlików było zlokalizowane w rodzinnej miejscowości zawodnika, Kinicach. Okazuje się, że po transferze do Motoru Lublin sytuacja się nie zmieni i znów cały sprzęt będzie wożony właśnie z okolic Gorzowa. To właśnie tam mieszka nie tylko Zmarzlik, ale także wszyscy jego mechanicy.
– Kolejny warsztat w Lublinie? Tylko po co? Na teraz nie widzę takiej potrzeby i raczej wszystko powinno funkcjonować po staremu – mówi nam Bartosz Zmarzlik. – Mamy już na to wstępny plan. Oczywiście, jeśli tylko będzie taka potrzeba, to będę siedział na torze w Lublinie dniami i nocami. Zrobię wszystko, by spisywać się zgodnie z oczekiwaniami. Kluczowy będzie początek roku i wtedy muszę przypilnować wszystkich rzeczy. Gdy sezon się rozkręci, to i tak nie będzie zbyt wiele czasu na długie treningi – przyznaje najlepszy żużlowiec świata.
Jeszcze kilka miesięcy temu wiele osób nie wierzyło w transfer tego zawodnika, a jako główny powód wskazywali niechęć żużlowca do długich podróży i skłonność do robienia sobie niezaplanowanych treningów na torze. Od nowego roku 28-latek będzie musiał najpierw przejechać ponad 600 kilometrów busem, by pokręcić treningowe kółka na obiekcie żużlowym.
ZOBACZ Majewski i Gollob doczekali się nagrody. Będzie druga część filmu “Czas”?
Okazuje się, że to wcale nie musi być tak duży problem, jak się wydaje. – W Gorzowie faktycznie zdarzało się, że potrafiłem dzwonić do trenera o godz. 8, by prosić o trening na torze, ale zdecydowanie częściej zdarzało się to, gdy byłem jeszcze młodym zawodnikiem i nie miałem obowiązków w lidze szwedzkiej, czy Grand Prix. Przy wypełnionym kalendarzu, o takie akcje jest trudno, a zwykle też nie ma takiej potrzeby – dodaje.
Zmarzlik miał już okazję zaprezentować się przez lubelskimi kibicami podczas oficjalnej prezentacji nowych zawodników. Specjalnie dla niego, na lotnisko w Świdniku dotarło kilka tysięcy fanów Motoru Lublin. To zrobiło na nim wielkie wrażenie, ale także sprawiło, że jeszcze mocniej wyczekuje on nowego sezonu.
Czasu na aklimatyzację w nowym klubie nie będzie zbyt dużo, a już inauguracja zapowiada się niezwykle ciekawie. Motor podejmie wtedy na własnym torze Betard Sparty Wrocław. Zmarzlika czeka więc niezwykle trudny chrzest bojowy już w pierwszym meczu w nowych barwach.
– To będzie dla mnie zupełnie nowa sytuacja i już teraz zaczynam odczuwać dodatkowy dreszczyk emocji związany z czekającymi na mnie wyzwaniami. Przede mną nowe cele, nowa motywacja i nie będę ukrywał, że czuję podekscytowanie. Co do kalendarza rozgrywek, to nie ma on dla mnie żadnego znaczenia, przecież teraz nie wiemy, kto faktycznie będzie najmocniejszy – dodaje zawodnik.
Przypomnijmy, że jeszcze nie tak dawno sugerowano, że dystans z Gorzowa do Lublina, zawodnik mógłby pokonywać samolotami. Jeśli jednak nie będzie miał bazy sprzętowej w Lublinie, to mechanicy i tak musieliby podróżować busem, a samotne podróże zawodnika byłyby bez sensu.
Czytaj więcej:
Ten zawodnik może podziękować Zmarzlikowi
Prezes domaga się zwrotu pieniędzy od zawodnika
Aktualne składy drużyn: PGE Ekstraliga | eWinner 1. Liga | 2. Liga Żużlowa
Kup bilet na 2023 PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. Kliknij tutaj i przejdź na stronę sprzedażową! –>>
Zgłoś błąd
ŻużelPolska
PGE Ekstraliga
Bartosz Zmarzlik
Lublin
Motor Lublin
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS