O największych miastach powiedziano już chyba wszystko. Tymczasem jest jeszcze tyle wsi, które może nie mają aż tyle do zaoferowania, ale same w sobie często wyróżniają się czymś interesującym.
#1. Partnerstwo, o jakim w Paryżu nie słyszeli
Whitwell w Wielkiej Brytanii to wieś, w której – jak twierdzą sami mieszkańcy – żyje więcej kaczek niż ludzi. Tych ostatnich jest zaledwie nieco ponad czterdziestu. Dokładna liczba kaczek pozostaje nieznana. Tym, co w Whitwell najciekawsze, jest partnerstwo wsi z… Paryżem. Tak, tym Paryżem. I… tak, na swój sposób. W latach 80. władze wsi postanowiły wystosować do Jacques’a Chiraca, ówczesnego mera Paryża, list z propozycją nawiązania partnerstwa pomiędzy dwoma miejscami. List pozostał bez odpowiedzi, co… w Whitwell uznano za brak sprzeciwu. Tym samym na brytyjskiej wsi pojawiły się tablice z napisem Twinned with Paris. Gdy się chce, to – jak widać – można.
#2. Wioska czterdziestu krasnoludków
W Chinach, w miejscu, do którego nie mają wstępu zagraniczni turyści, znajduje się Yangsi – wieś, która w szczycie swojego rozkwitu liczyła niemal… 120 mieszkańców. Przed kilkoma laty było ich już tu zaledwie osiemdziesięciu. Pozostali uciekli, obawiając się, że także ich dosięgnie “klątwa”. O czym mowa? O tym, że prawie połowa mieszkańców Yangsi cierpi na karłowatość. Co więcej, przyczyn tego zjawiska – w tak wielkim nasileniu – nie udało się ustalić. Naukowcy analizowali już wodę, glebę, pożywienie, poziom rtęci, mieszkańcy próbowali przypisać winę rzekomym toksycznym gazom rozpylanym przez Japończyków, ale żadna z teorii nie znalazła potwierdzenia. Póki co nie pozostaje więc nic innego, jak powtórzyć miejską, a raczej wiejską legendę – że za wszystkim stoi… klątwa czarnego żółwia.
#3. Tam, gdzie Nowy Rok dociera wcześniej
Wydawałoby się, że kolejność świętowania nadejścia Nowego Roku została ustalona przez naturę. Zaczynają mieszkańcy Tonga, Samoa i Kiribati, później dołącza Nowa Zelandia, Australia, Japonia i tak – godzina po godzinie – cały zachód, by zakończyć wyliczankę znów na Samoa, tyle że Amerykańskim. Nie wszyscy jednak zgadzają się z naturalną kolejnością. To chociażby mieszkańcy hiszpańskiej wioski Villar de Corneja, którzy świętują dwanaście godzin wcześniej niż reszta kraju. Dlaczego? Dlatego, że średnia wieku przekracza 75 lat, uznali więc kolektywnie, że nie chce im się czekać do północy. Wolą więc uczcić zmianę daty w południe, a wieczorem położyć się o rozsądnej porze. I niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie rozważał podobnego planu…
#4. Irlandzkie źródło mocy
Jeszcze nie tak dawno temu zdecydowanie najsłynniejszym produktem marki Pfizer były niebieskie tabletki, których nikomu nie trzeba przedstawiać. I wcale nie zanosiło się, by kiedykolwiek miało się to zmienić – jakimś cudem jednak szczepionki zdołały wysunąć się na prowadzenie. Wróćmy jednak do tej pierwszej perły w koronie farmaceutycznego giganta. Mało kto wie, gdzie Viagra jest produkowana – a jest w Ringaskiddy, niewielkiej irlandzkiej wiosce. Lokalna fabryka odpowiada za zaspokajanie większości światowego zapotrzebowania! W samym 2015 roku wyprodukowano tu aż 45 ton tego specyfiku. Miejscowi zarzekają się, że efekty czuć w powietrzu – i że znajduje to odzwierciedlenie w ich codziennym życiu.
#5. Palenie szkodzi dzieciom… ale nie tutaj
Palenie papierosów to zgubny nałóg, dlatego praktycznie wszędzie na świecie dokłada się wszelkich starań, by zniechęcić do niego ludzi. Oczywiście efektywność tego przedsięwzięcia pozostawia wiele do życzenia… Niemniej jednak jest takie jedno miejsce, gdzie do palenia zachęca się dzieci – nawet te mające ledwie pięć lat. To Vale de Salgueiro, niewielka portugalska wioska, w której zwyczajem jest częstowanie dzieci papierosami. Nie przez cały rok, rzecz jasna, a jedynie przez dwa dni podczas obchodów Objawienia Pańskiego. Skąd taki pomysł i co ma symbolizować? I to jest właśnie najciekawsze, bo… nikt nie wie. Świat się oburza, a tradycja i tak ma się dobrze. Zresztą miejscowi dodają, że dzieci tak naprawdę to nie palą, bo się nie zaciągają.
#6. Kawałek Polski w Turcji
Turcja jest jednym z ulubionych wakacyjnych kierunków Polaków. Niewysokie ceny, piękna pogoda oraz ogromna baza hotelowa – i fakt, że na miejsce można dostać się naprawdę tanio i szybko – sprawiają, że to kawałek egzotyki na wyciągnięcie ręki. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że na obrzeżach Stambułu znajduje się niegdyś całkowicie polska wieś, Polonezköy (niegdyś Adampol – na cześć Mickiewicza). Założona została w XIX wieku przez wysłannika księcia Adama Czartoryskiego i po dziś dzień jej wójtem tradycyjnie wybierany jest Polak – i to pomimo tego, że językiem polskim posługują się tu już tylko najstarsi, a sama wieś zmieniła się w hotelowe centrum.
#7. Adres nieoczywisty
Enklawy i eksklawy – zależnie od tego, z której strony patrzeć – to zjawisko nieszczególnie powszechne, ale jednak zdarzające się. Wystarczy spojrzeć na Lesotho będące enklawą w Południowej Afryce. Sprawa nieco się komplikuje, kiedy w eksklawie znajduje się kolejna eksklawa. Taki przypadek ma miejsce w Omanie. A właściwie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W sumie to… w jednym i drugim. Nahwa to wieś należąca do ZEA. Wieś ta leży w Wadi Madha – na terenie należącym do Omanu. Rzecz w tym, że Wadi Madha znajduje się… na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Innymi słowy – Nahwa leży w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w Omanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Gdybyście zastanawiali się, dlaczego wasze paczki wysłane w tamto miejsce nie docierają do celu, to właśnie dlatego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS