Od wielkiego miasta po północ Iranu – wszędzie na świecie znajdują się parki narodowe godne uwagi. Godne uwagi – dodajmy – z bardzo różnych względów.
#1. Park Narodowy w wielkim mieście
Gdzie spodziewać się parków narodowych? W większości przypadków – z dala od wielkich miast, które swobodnemu egzystowaniu dzikich zwierząt czy roślin bynajmniej nie sprzyjają. Istnieją jednak wyjątki takie jak Nairobi, stolica Kenii. To miasto, które nie tylko liczy sobie niemal 4,5 miliona mieszkańców, ale w jego granicach znalazł się – to ewenement! – park narodowy! Park Narodowy Nairobi utworzony w 1946 roku zajmuje 117 km kw. powierzchni. Słynie z dużej populacji dzikiej zwierzyny, choć ta – przez sąsiedztwo z człowiekiem – nie ma wcale łatwego życia. Warto jeszcze dodać, że w Parku Nairobi znajduje się jedno z najsprawniej funkcjonujących sanktuariów nosorożców.
#2. Hawajska wystawa wstydu
Park Narodowy Wulkany Hawai’i – uprzejmie proszę nie mylić z Parkiem Narodowym Wulkanów w Rwandzie, to częsty błąd – utworzony został w 1916 roku, obejmuje niecałe 1350 kilometrów kwadratowych powierzchni. Zgodnie z nazwą wyróżnia się wulkanicznymi krajobrazami, których odwiedzający regularnie próbują uszczknąć, choć kawałek dla siebie… i nie wychodzi im to na zdrowie. W jegoż centrum dla odwiedzających powstała nawet specjalna wystawa, na którą składają się… kamienie odesłane przez skruszonych turystów, którzy postanowili zabrać ze sobą do domu kawałek parku, po to by po czasie dojść do wniosku, że skradziony przedmiot ewidentnie przynosi pecha.
#3. Rezerwat yeti naprawdę istnieje
Wydawałoby się, że organizacje prośrodowiskowe mają pełne ręce roboty z ochroną istniejących gatunków – na tyle, by raczej nie przejmować się gatunkami nieistniejącymi. A jednak te ostatnie także trafiły pod ochronę. W Bhutanie, w tamtejszym Sakteng Wildlife Sanctuary chroni się… yeti. Choć nauka nigdy nie potwierdziła istnienia yeti – czy też migoi, jak mityczną kreaturę nazywają lokalni mieszkańcy – i tak nie przeszkodziło to w objęciu ochroną 750 km kw. we wschodnim Bhutanie. Jest to postać tak silnie zakorzeniona w miejscowych legendach, że stworzenie poświęconego jej rezerwatu wydawało się zupełnie naturalne. A że przy okazji można było zagrać na nosie Chinom, to już zupełnie inna sprawa…
#4. Wielka piątka w Czadzie
Dokąd udać się, by ujrzeć “wielką piątkę Afryki”, słonia, nosorożca, lwa, bawołu i lamparta? Jest kilka możliwości, aczkolwiek te najbardziej popularne prawdopodobnie nie są tymi najbliższymi – przynajmniej Europie. Jeśli kierować się wyłącznie geograficznymi względami, najbliższy będzie Park Narodowy Zakouma w Czadzie. To właśnie tam – od 2018 roku, po raz pierwszy pod ponad półwiecza – podziwiać można wszystkie pięć wielkich, ikonicznych ssaków Afryki. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie przesiedlenie nosorożców z Południowej Afryki. Te, które w Czadzie występowały naturalnie, wybite zostały przez kłusowników. Te “importowane” z RPA pozbawione zostały rogów, by nie kusić kolejnych.
#5. Nie tak łatwo o spotkanie lwów z tygrysami
Zupełnie nieistotne dysputy na temat wyższości lwów nad tygrysami – bądź też tygrysów nad lwami – okazują się bardzo zacięte i pasjonujące… przynajmniej dla niektórych. Sęk w tym, że w zdecydowanej większości to dyskusje absolutnie teoretyczne. I choć przed laty siedliska lwów i tygrysów pokrywały się na zdecydowanie większym terytorium, to współcześnie Indie pozostają jedynym krajem, w którym jedne i drugie – przynajmniej teoretycznie – są w stanie zetknąć się w naturze. Gdzie konkretnie? W Parku Narodowym Gir w Indiach. Żyje tam około 650 lwów. To jedyne miejsce poza Afryką, gdzie te “pokaźne” koty spotkać można na wolności.
#6. Naturalny rezerwuar nie zawsze oznacza coś dobrego
Park Narodowy Taï to miejsce wyjątkowe pod wieloma względami, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Na terenie położonego w południowo-zachodniej części Wybrzeża Kości Słoniowej parku znajduje się między innymi jeden z ostatnich pierwotnych lasów deszczowych w Afryce Zachodniej… i już z samego tego względu należy mu się szczególna ochrona. Z tą jednak bywa różnie, bo park Taï cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem kłusowników. Ale na tym nie koniec zagrożeń – park jest… naturalnym rezerwuarem wirusa Ebola. To – oraz fakt stosunkowo bliskiego sąsiedztwa z międzynarodowym portem lotniczym w Abidżanie – wzbudziło już obawy Światowej Organizacji Zdrowia.
#7. Zwierzęta uciekają z irańskiego parku narodowego
Park Narodowy Kavir nazywany bywa “małą Afryką”, choć od Afryki znajduje się kawałek drogi – leży bowiem w północnym Iranie. Jako obszar chroniony również pozostawia sporo do życzenia. Dlaczego? A chociażby ze względu na organizowane na terenie parku wyścigi samochodowe czy manewry wojskowe. Iran rządzi się własnymi prawami, a prawo do demonstrowania siły cenione jest tu najbardziej. Ze względu na specyficzne podejście do ochrony przyrody, obszar parku opuściły niektóre bezcenne gatunki zwierząt, jak choćby kułany perskie czy gepardy irańskie, które najwyraźniej doszły do wniosku, że poza parkiem narodowym będą bardziej bezpieczne. Ot, paradoks.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS