ŁKS 1926 Łomża pewnie pokonał u siebie Dąb Dąbrowa Białostocka 7 : 0. Mecz rozgrywany był przy pustych trybunach na głównej murawie na stadionie przy Zjeździe w Łomży. W tabeli IV ligi podlaskiej, ŁKS zajmuje 3 miejsce, tuż za Wissą Szczuczyn.
Goście to przedostatnia drużyna IV ligi podlaskiej. Od początku piłkarze z Dąbrowy Białostockiej grali na czas i widać było, że remis jest ich celem. Zabetonowane pole karne, dużo pułapek ofsajdowych i głównie gra w obronie. Taki obraz gry w pierwszej połowie spotkania był skuteczny. Drużynie ŁKSu kilka razy udało się stworzyć sytuacje podbramkowe, ale nieskuteczne.
Po zmianie bramek zmieniał się także obraz gry. Zawodnicy z Dębu opadali z sił, a gospodarze coraz częściej bywali w polu karnym gości. Pierwsza bramka wpadła z rzutu karnego. Po faulu na Walczaku, pewnie wykonał go Patryk Szymański. I tak rozwiązał się worek z bramkami. Już w 62 minucie po krótkim rozegraniu rzutu rożnego, wrzutka w pole bramkowe i Melao Reinaldo zamienia to na bramkę. Po pięciu minutach zespół z Łomży po wznowieniu gry w połowie boiska przeprowadził ładną akcję zakończoną celnym strzałem. Bramkarz gości co prawda obronił, ale wybił piłkę wprost pod nogi Łukasza Kordala, który dobitkę umieścił w siatce gości. ŁKS 1926 prowadzi już 3 : 0.
Trzy minuty później kolejny rzut rożny wykonany przez Patryka Szymańskiego. Krótkie rozegranie, piłka wraca do zawodnika, a ten ładnie wrzuca ją w pole bramkowe, gdzie Paweł Wasiulewski pewnie umieszcza ją w bramce. Piąta bramka wpadła w 81 minucie także po wznowieniu gry z zrzutu rożnego. Podanie w pole karne wprost na głowę Melao Reinaldo, a ten główką strzela. Piłkę zza linii bramkowej wybija któryś z zawodników Dęba, ale sędzia widział całą akację i odgwizdał bramkę. Pięknym strzałem zza linii pola karnego popisał się w 85 minucie Łukasz Kordal. Niestety trafił w poprzeczkę, a dobitka nie wyszła. ŁKS 1926 często przeprowadzał akcje na połowie gości, wyraźnie kontrolował spotkanie. W 86 minucie najpierw podanie barkiem Szymańskiego do Tomasza Brzozowskiego, który wszedł w II połowie, ten dogrywa do niepilnowanego Michała Tarnowskiego (także wszedł w II połowie), a Michał między nogami zawodnika z Dąbrowy Białostockiej kieruje piłkę do siatki. ŁKS 1926 prowadzi 6: 0. Zawodnicy gości stracili siłę i motywację do dalszej walki. Ostateczny wynik spotkania ustala w 90 minucie Mateusz Jastrzębski, któremu dograno precyzyjnie w pole bramkowe piłkę, a on tylk owykończył strzałem do pustej bramki.
Zadowolony trener Tomasz Staniórski mecz nazwał „świątecznym graniem”.
– Wiedzieliśmy, że ten mecz wygramy. Zespół Dąbrowy nie przyjechał do nas grać w piłkę. Jak to się mówi zaparkowali autokar we własnym polu karnym i liczyli na jakiś cud, że może coś im się uda. No nie udało się, a w międzyczasie opadli z sił – wyjaśnia trener ŁKS-u 1926. – Ile można bronić się, biegać tylko za piłką? Wiedzieliśmy, że prędzej czy później swoje strzelimy. To była kwestia czasu. Były jakieś błędy po naszej stronie, ale chłopcy swoje robili. Byliśmy konsekwentni, nie straciliśmy głowy i kontrolowaliśmy w 100% ten mecz. Plan minimum na ten mecz został zrealizowany. Jesteśmy mocni jako zespół i wszyscy ładnie na to pracują – podkreślał – Wchodzą rezerwowi i jeszcze więcej jakości wnoszą, co pokazał dzisiejszy mecz”.
W następnej kolejce ŁKS 1926 Łomża pauzuje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS