Umowa jest uważana za swego rodzaju datę graniczną między epoką, w której New Delhi polegało przede wszystkim na zagranicznych kontrahentach a nową, w której pierwsze skrzypce mają odgrywać dostawcy krajowi oferujący rodzime produkty. Za wspomniane środki mają zostać zakupione 83 maszyny, a zatem tyle ile władze indyjskie zapowiadały już wiosną ubiegłego roku. Łącznie z zamówioną wcześniej czterdziestką Tejasów Mk 1 co da to łączną liczbę 123 maszyn. Pozwoli to wypełnić lukę po wycofanych w ubiegłym roku ostatnich MiGach-27 (dwa dywizjony) i kontynuować wycofywanie MiGów-21 Bison czy Jaguary. Radykalnie podniesie to możliwości Sił Powietrznych Indii, ponieważ uważa się, że możliwości wielozadaniowego Tejasa są porównywalne do ostatnich wersji Mirage 2000-5.
Spośród zamówionych samolotów 73 mają stanowić wersje jednomiejscowe, a 10 – dwumiejscowe. Jak powiedział minister obrony Indii nowe samoloty mają stworzyć „kręgosłup” sił powietrznych, jednak to twierdzenie nieco na wyrost biorąc pod uwagę, że trwa postępowanie na średni myśliwiec MRCAA 2.0, które ma doprowadzić do zakupu 114 maszyn, a w służbie jest około 270 ciężkich samolotów wielozadaniowych Su-30 MKI.
No chyba, że zakładom Hindustan Aeronautics Limited uda się osiągnąć wysoki wolumen rocznej produkcji (niedawno uruchomić się drugą linię produkcyjną więc postęp zapewne będzie) i zaproponować kolejną wersję rozwojową, a rząd zamówi kolejne egzemplarze, które będą wypierały kolejne przestarzałe platformy. Wśród nich można wymienić np. MiGi-29, w tym także ich wariant morski, który Hindusi chcieliby zastąpić morskim wariantem Tejasa, przetestowanym także w ubiegłym roku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS