W doskonałej formie znajduje się ostatnio Maja Chwalińska. Polska tenisistka swoją serię bez porażki rozpoczęła w Montpellier, gdzie triumfowała w turnieju rangi ITF W75. Był to dla niej szósty tytuł w karierze, ale pierwszy tak wysokiej rangi. Sukces powtórzyła dwa tygodnie później. Tym razem nie miała sobie równych w Porto, gdzie wygrała bez straty seta.
Maja Chwalińska idzie jak burza! Była 31. rakieta świata totalnie rozbita
22-letnia wysoką dyspozycję potwierdziła także domowym turnieju w Warszawie rangi Challenger 125. Najpierw w pierwszej rundzie pokonała rozstawioną z siódemką Celine Naef (186. WTA) 3:6, 7:5, 6:1, a w środę mierzyła się z doświadczoną Zariną Diyas. 30-latka w przeszłości była notowana na 31. miejscu na świecie. Kazaszka niedawno wznowiła karierę. – Dwa lata temu, w wieku 28 lat, musiałam zawiesić karierę. Przez te wszystkie lata wystąpił skumulowany efekt. To nie tylko aktywność fizyczna, to jest trudne psychicznie. Nacisk ze strony innych, przypisana odpowiedzialność. Poza tym sama jestem taką osobą, bardzo się martwię, byłam zestresowana – powiedziała Diyas, cytowana przez kazachski portal Sports.kz.
Mecz od początku układał się pod dyktando Chwalińskiej, która z dwoma przełamania prowadziła 4:0. Ta przewaga wystarczyła jej do zwycięstwa w pierwszej partii 6:4, mimo że straciła jej część. W drugim secie nie pozwoliła sobie nawet na momenty kryzysu. Całkowicie zdominowała rywalkę i po 76 minutach gry było już po wszystko – zwyciężyła 6:4, 6:0.
W ćwierćfinale turnieju w Warszawia Maja Chwalińska zmierzy się z Darją Semenistają (141. WTA), która jest rozstawiona z numerem trzecim. Łotyszka w tej imprezie pokonała Katarzynę Kawę oraz Urszulę Radwańską.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS