A A+ A++

Wojna w Ukrainie i wojna w Izraelu zaczynają się splatać coraz mocniej. Do tej pory głównym czynnikiem wspólnym był Iran, z jednej strony sponsor Hamasu i Hezbollahu, z drugiej zaś dostawca uzbrojenia do Rosji. Z biegiem czasu kolejne ogniwa łączące obie te wojny zaczynają się układać bezpośrednio, a przebieg jednego konfliktu coraz częściej będzie wpływał wprost na przebieg drugiego, nawet jeśli nie na polu walki, to przynajmniej zakulisowo.

I tak 19 października Barak Rawid z serwisu Axios dowiedział się, iż Pentagon planuje wysłać do Izraela kilkadziesiąt sztuk amunicji artyleryjskiej z rezerwy wojennej pierwotnie przeznaczonych dla Ukrainy. Według izraelskich źródeł Rawida Amerykanie doszli do wniosku, że Izrael pilnie potrzebuje dodatkowej amunicji przed atakiem w Strefie Gazy, podczas gdy dla Ukrainy brak tej samej amunicji nie będzie stanowił przeszkody w dalszym realizowaniu zadań na froncie.

Tu trzeba podkreślić: na razie mówimy o amunicji, która już jest w Izraelu. To rezerwa wojenna trzymana przez Pentagon na mocy porozumienia międzypaństwowego z myślą o użyciu w ewentualnej wojnie na Bliskim Wschodzie. Użyciu, rzecz jasna, przez amerykańskie wojsko, ale skoro nie zanosi się na taką ewentualność, Biały Dom zatwierdził zluzowanie amunicji na potrzeby najpierw Ukrainy, a teraz Izraela. Magazyny świecą pustkami, ale mają być na powrót zapełnione właśnie po to, aby Cahal mógł z nich czerpać. W minionych latach już dwukrotnie Izrael otrzymał dostęp do tej bliskowschodniej rezerwy wojennej – w 2006 roku podczas wojny libańskiej i w 2014 podczas operacji „Cuk Ejtan” (niewzruszony klif) w Strefie Gazy.

Szkopuł w tym, że kiedy Amerykanie mówią, iż przekierowanie amunicji nie zaszkodzi Ukrainie w realizowaniu celów operacyjnych, mamy do czynienia z oceną krótkoterminową. Nawet jeśli jest prawidłowa – co się stanie, kiedy operacja Izraela w Strefie Gazy będzie się przedłużała? Czy wtedy również Pentagon będzie dawał priorytet Izraelowi?

Zwraca także uwagę pytanie, które świetny dziennikarz James LaPorta (@JimLaPorta na Twitterze, warto obserwować) zadał rzeczniczce Departamentu Obrony Sabrinie Singh. W skrócie pytanie sprowadzało się do: dlaczego skoro Ukraina dostaje od Waszyngtonu wytyczne ograniczające możliwość użycia przekazywanego jej uzbrojenia, nie nakłada się analogicznych ograniczeń na Izrael? Czy ufamy – my, to znaczy USA – Izraelczykom bardziej niż Ukraińcom? Singh wymigała się od odpowiedzi, podkreślając, że oba kraje toczą bardzo odmienne wojny, a niedawny atak na Izrael był dlań odpowiednikiem 11 września dla USA.

Zwłaszcza to ostatnie porównanie wzbudziło oburzenie w proukraińskich zakątkach mediów społecznościowych. Izrael, owszem, doświadczył druzgocącej tragedii. Ale czy nie doświadczyła jej także Ukraina? I czy nie doświadcza jej na bieżąco każdego dnia?

Nie można nie zauważyć, iż w amerykańskim Kongresie poparcie dla wojny w Ukrainie zaczyna powoli erodować pod wpływem prawego skrzydła republikanów. Partyjny mainstream wciąż popiera Ukrainę, ale już nie tylko polityczne dziwolągi w rodzaju Matta Gaetza czy Marjorie Taylor Greene zaczynają kręcić nosem. Do tej pory administracja Bidena przekazała Ukrainie 75 miliardów dolarów pomocy wojskowej, humanitarnej i finansowej. Istnieje ryzyko, że wobec nadchodzącej kampanii prezydenckiej utrzymanie takiego poziomu pomocy będzie niewykonalne politycznie, nawet jeśli wystarczy złota w kufrach.

Biden zdecydował się wobec tego na nieortodoksyjne podejście: chce połączyć pakiety pomocy dla Ukrainy i Izraela oraz fundusze na zabezpieczenie południowej granicy USA w jeden megapakiet o wartości 106 miliardów dolarów i taki właśnie ruch miałby być zatwierdzony przez Kongres. To dość prosty, ale skuteczny sposób. Chcesz pomóc Izraelowi? Musisz pomóc także Ukrainie. Chcesz pomóc Ukrainie? Musisz pomóc także Izraelowi. Postawiłoby to w trudnej sytuacji zarówno prawicową ekstremę republikanów, jak i lewicową ekstremę demokratów.

Lider republikańskiej mniejszości w senacie Mitch McConnell poparł taki manewr. – Wiem, że są w senacie republikanie, a w Izbie [Reprezentantów] pewnie jeszcze więcej, którzy mówią, że Ukraina jest z jakiegoś powodu w innej sytuacji [niż Izrael], ale ja widzę te wszystkie sprawy jako połączone – oznajmił McConnell.

Niestety właśnie z pogrążoną w chaosie Izbą jest największy problem, skupiający się wokół tematu wyboru jej spikera (czyli po naszemu: marszałka). Dopiero co Jim Jordan – popierany między innymi przez Gaetza – przegrał w trzech kolejnych głosowaniach z rzędu i jego własna partia w wewnętrznym głosowaniu zablokowała jego dalszą kandydaturę, co oczywiście rozjuszyło Gaetza. Jordan zapowiedział, że jako spiker nie zgodzi się na połączenie obu pakietów pomocy, dopóki się im nie przyjrzy. Zaznaczył przy tym, że USA koniecznie muszą pomóc Izraelowi, ale nie powiedział niczego o Ukrainie.

Na razie nie wiadomo, kto następny będzie walczył o stanowisko spikera. Na giełdzie nazwisk pojawiają się różni kandydaci, ale konkretów brak. Od tego, czy ultraprawica zdoła przepchnąć swojego kandydata, może zależeć nie tyle sam fakt dalszej amerykańskiej pomocy dla Kijowa, ile jej skala i tempo. Z Jordanem się nie udało. Ale nie ma gwarancji, że nie uda się również z kolejnym.

A przecież na widnokręgu majaczy wstrzymanie działalności rządu federalnego. Już raz udało się uniknąć tego zagrożenia – 1 października Kongres, jeszcze pod zarządem spikera Kevina McCarthy’ego – zatwierdził tymczasowy budżet, tak zwaną continuing resolution, obowiązujący do 17 listopada. Aby się to udało, aby na ostatnią chwilę oddalić wizję shutdownu, konieczne było między innymi zdjęcie z projektu 6 miliardów dolarów wsparcia dla Ukrainy.

Sytuacja na froncie

Tu wciąż najbardziej interesuje nas bitwa o Awdijiwkę. Pierwsza rosyjska ofensywa, rozpoczęta 10 października, bezceremonialnie spaliła na panewce mimo zaangażowania ogromnych sił. Tu i ówdzie zepchnęli Ukraińców w tył, ale nawet nie zbliżyli się do realizacji ewidentnego głównego założenia: zamknięcia przeciwnika w kotle.

19 października Moskale podjęli drugą próbę. Oś natarcia wymierzona jest od północy w kierunku maleńkich wsi Stepowe i Berdyczy, a dalej w kierunku Awdijiwskiego Zakładu Koksochemicznego. Jak informuje Jurij Butusow, „pod względem skali zaangażowanych sił ofensywa rosyjska była odpowiednikiem szturmu z 10 października. Oznacza to zmasowane uderzenie artylerii i lotnictwa, a następnie próbę szybkiego przełamania w dużych kolumnach z piechotą desantową najkrótszą drogą przez pola, pomimo strat”. Notabene akurat, kiedy Moskale zaczynali ponowiony szturm, do Awdijiwki przyjechał dowódca naczelny ZSU Wałerij Załużny. Obecność szefa wszystkich szefów powinna (przynajmniej teoretycznie) wpłynąć pozytywnie na obrońców.

Rosjanie dotarli do hałdy przy zakładzie koksochemicznym – istotnej, bo to praktycznie wysokie wzgórze, a więc doskonałe stanowisko dla obserwatorów a artylerii – ale wkrótce zostali odepchnięci. Ponieśli przy tym duże straty. Według oficjalnych danych ukraińskiego sztabu generalnego straty przeciwnika samego tylko 19 października to 1380 żołnierzy i 55 czołgów, lwia część właśnie pod Awdijiwką. Kolejne dwa dni przyniosły Moskalom straty na poziomie 800 i 1000 żołnierzy, ponownie głównie na tym stosunkowo krótkim odcinku frontu (około 5 kilometrów).

Trzeba też zwrócić uwagę na ewoluującą taktykę najeźdźców. Rzecznik 110. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej Anton Kocukoń powiedział wczoraj, że Rosjanie kopią tunele, aby zbliżyć się do ukraińskich stanowisk obronnych, odnotowano także użycie pojazdów bezzałogowych – zdalnie sterowanych, nie autonomicznych – do transportu zaopatrzenia. Według Kocukonia są to stosunkowo duże pojazdy mogące zabrać duży ładunek. Rosja paradoksalnie była przed laty w awangardzie koncepcji bezzałogowców lądowych (w przeciwieństwie do lotniczych), ale stawiała głównie na ich użycie bojowe. Bodaj najsłynniejszą konstrukcją był Uran-9, który przeszedł próby bojowe w Syrii.

Pomimo strat Butusow sądzi, że Moskale przegrupują się, podciągną uzupełnienia i ruszą do kolejnego natarcia dokładnie na tym samym kierunku. Można się spodziewać, że po raz kolejny będziemy obserwowali nadreprezentację sprzętu, którego projekt pamięta już nawet nie Chruszczowa, ale Stalina.

Uderzenia pociskami manewrującymi i samolotami pociskami na ukraińskie miasta nie ustają. Dziś w nocy rosyjski pocisk uderzył w sortownię poczty państwowej w obwodzie charkowskim. Życie straciło sześciu pracowników, kolejnych szesnastu zostało rannych.

Aktualizacja (23.30): Oprócz Awdijiwki Moskale atakują obecnie na jeszcze jednym odcinku – linii Kupiańsk–Swatowe. Tam również mamy do czynienia z drugą fazą uderzenia. Pierwsza rozegrała się w dniach 7–17 października i podobnie jak pod Awdijiwką przyniosła Moskalom jedynie wysokie straty, na poziomie kilkuset zabitych. Dowódca idącego na szpicy 12. Gwardyjskiego Pułku Pancernego podobno sprawował funkcję w stanie mocno wskazującym i kazał piechocie nacierać bez wsparcia czołgów czy artylerii.

Po tej klęsce Moskale się przegrupowali i spróbowali kolejny raz – z minimalnie lepszym skutkiem. Posunęli się naprzód pod Jahidnem (na wschód od Kupiańska) i pod Ternami (na zachód od Kreminnej), gdzie nagrano poniższy film. Wiadomo też o starciach nad Dońcem opodal Serebrianki (na południe od Kreminnej i na wschód od Łymanu) W dzisiejszym popołudniowym komunikacie ukraiński sztab generalny wymienił kilkanaście miejscowości na kierunku kupiańskim i łymańskim, przy których odparto rosyjskie natarcia lub które stały się celem rosyjskiego ostrzału. Ukraińcy próbują kontratakować na tych samych odcinkach, ale na razie bez większych rezultatów.

Na koniec przyjrzyjmy się jeszcze skutkom niedawnego ataku pociskami ATACMS na dwa rosyjskie lotniska. Jak zwykle w takich sytuacjach najwięcej emocji jest na gorąco, ale najlepsze wnioski można wyciągnąć po kilku dniach. Weźmy na przykład poniższe zdjęcie kabiny Ka-52 poszatkowanej odłamkami subamunicji. Jest ono niewątpliwie efektowne, ale ton sensacji, z jakim je prezentowano, był przesadzony. Nie widzimy tu bowiem niczego sensacyjnego, wręcz przeciwnie: widzimy dokładnie to, czego należało się spodziewać. Zdjęcie jest cenne, gdyż potwierdza atak na jedno z lotnisk (nie wiadomo, gdzie je wykonano), ale nie mówi nam niczego nowego o działaniu ATACMS-ów.

Ale nawet jeśli chodzi o szacowanie skutków ataku lepsze jest poniższe zdjęcie (pokazujące lotnisko na południe od Ługańska), na którym w pełnym powiększeniu widać, że nawierzchnia jest upstrzona czarnymi kropkami. To właśnie skutek detonacji subamunicji. Porażonych zostało co najmniej pięć śmigłowców. Szanse na ich wyremontowanie są bliskie zeru, nadawać się będą jedynie do kanibalizacji.

Miejmy nadzieję, że oszałamiający sukces – zniszczenie kilkunastu, a może i ponad dwudziestu śmigłowców (Oryx doliczył dwadzieścia cztery zniszczone i uszkodzone), do czego dochodzą nieustalone obecnie straty w ludziach i sprzęcie pomocniczym – zachęci Waszyngton do przekazania Ukraińcom kolejnych pocisków. Chyba żaden inny zachodni system uzbrojenia nie osiągnął takiego stosunku koszt/efekt, może z wyjątkiem zestawów przeciwlotniczych Gepard, jeśli do efektów doliczymy wartość celów, które zostałyby zniszczone przez niestrącone Szahedy.

Pociski, które trafiły nad Dniepr, a potem do Ługańska i Berdiańska, były przecież przeterminowane. Jeśli nie wszystkie, to przynajmniej część z nich przekroczyła termin sprawnosci technicznej silnika. Pojawiły się zdjęcia dowodzące, że jeden egzemplarz wyprodukowano w roku 1996, toteż jako 27-latek formalnie nie nadawał się już do użytku. Pentagon miał wybór: skierować go prędzej czy później do demontażu albo pozwolić, żeby użyli go Ukraińcy. I tak oto „staruszek” nie tylko przyczynił się do zadania rosyjskiemu lotnictwu potężnego ciosu, ale także pośrednio zmusił Rosjan do cofnięcia hubów logistycznych oraz ugrupowań lotniczych i lądowych na co najmniej 160 kilometrów od frontu. Tej korzyści nie da się przeliczyć na pieniądze.

Heneralnyj sztab ZSU

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł[SZKOLNE WIEŚCI] II LO ZDOBYŁO 2. MIEJSCE W TURNIEJU DEBATANCKIM W LUBLINIE
Następny artykułPrzygoda nie przeszkodziła Grzybowi