Dziewczynka trafiła do Kliniki przy Szpitalnej z bardzo złymi wynikami hematologicznymi, gorączką i złym samopoczuciem. Lekarze podejrzewają, że koronawirus uszkodził jej szpik. Wcześniej dziecko było okazem zdrowia. – Podaliśmy osocze, bo inne sposoby leczenia nie pomagały – mówi prof. Magdalena Figlerowicz.
Uznałam za stosowne podanie osocza ozdrowieńca, gdzie są przeciwciała już przeciwko tej chorobie i wierzyłam, że to może przynieść poprawę i rzeczywiście mimo, że wcześniej przez 6 tygodni zakażenie się utrzymywało, po podaniu tego osocza już trzy dni później badanie w kierunku koronawirusa było ujemne. Powtarzaliśmy je jeszcze dwukrotnie i nadal jest ujemne. W tej chwili obserwujemy sytuację. Ewentualnie bierzemy pod uwagę podanie jeszcze jednej porcji osocza.
Po raz pierwszy poznańscy lekarze podali też osocze dorosłej chorej w szpitalu zakaźnym przy Szwajcarskiej. Pacjentka była w ciężkim stanie, ale nie wymagała jeszcze podłączenia respiratora. – Zastosowaliśmy takie leczenie po wyczerpaniu innych terapii, cały czas chorą obserwujemy – mówi prof. Iwona Mozer-Lisewska.
Pacjentka 73-letnia, bez chorób współtowarzyszących, przyjęta do nas kilka dni temu w stanie ogólnym ciężkim. Zdecydowaliśmy o terapii polegającej na przetoczeniu osocza ozdrowieńca. Stan pacjentki jest nadal poważny. Jest dopiero krótko po przetoczeniu, więc nie mogę nic więcej na razie powiedzieć.
Osocze pochodziło od dawcy z Poznania, byłego pacjenta szpitala zakaźnego przy Szwajcarskiej. Z jedno pobrania można przygotować trzy porcje dla chorych.
Osocze pobiera się od dawców, którzy pokonali zakażenie koronawirusem i mają dwa ujemne testy. Do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa zgłasza się coraz więcej osób, które wyzdrowiały i chcą pomóc innym chorym.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS