A A+ A++

 

Moim noworocznym postanowieniem na przełomie 2018/2019 roku było zebranie unikalnych doświadczeń, zawarcie nowych, wartościowych znajomości, odwiedzenie zupełnie nowych miejsc. Tematem przewodnim dla tego celu miały być pozytywne emocje. I choć do końca roku pozostało jeszcze kilka miesięcy, uważam, że cel ten udało mi się zrealizować z dużą nawiązką.

W Barcicach nad Popradem, pod koniec sierpnia, przez 3 dni odbywa się jeden z największych i najważniejszych festiwali muzyki etnicznej i bałkańskiej w Polsce. Jak się zaraz przekonacie, to właśnie to wydarzenie idealnie wpisało się w realizację wspomnianego celu.

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o , pomyślałem przede wszystkim o nim jako wydarzeniu stricte muzycznym. Okazało się, że jest czymś o wiele więcej niż zwykłym festiwalem.

 

 

Będę z Wami szczery. Muzyka bałkańska, której Pannonica jest doskonałym reprezentantem, nie jest tą, której słucham każdego dnia. Kiedy jednak już trafię na kawałek, w którym łączą się ze sobą dźwięki trąbek, saksofonu, akordeonu, klarnetów, kontrabasów czy nawet tapanów, nigdy nie pozostaję na nie obojętny. Niezwykła pasja, z którą jest wykonywana i nietuzinkowy charakter samych twórców, łączą się w niezwykłym tyglu panońskiej sztuki muzycznej. Czuję wtedy, że i mi to samo w duszy gra. Zaczynam, jakby niezależnie od swojej woli, rytmicznie przebierać nogami. To silniejsze ode mnie. Muzyka bałkańska ma w sobie ten rodzaj energii, który świetnie we mnie rezonuje. Jak się jeszcze przekonacie, to nie tylko sama muzyka powoduje, że jest tu wyjątkowo. Nie spotkałem się do tej pory z taką atmosferą na innym festiwalu.

 

To, co między innymi wyróżnia to wydarzenie, organizowane w „krzakach nad Popradem” to fakt, że odbywa się ono w rytmie slow. Festiwal z roku na rok się rozwija i przybywa mu publiczności. W tym roku miała miejsce już 7 edycja Pannoniki. Mimo to organizatorom udaje się zachować jej kameralny charakter. Otoczenie Popradzkiego Parku Krajobrazowego sprzyja odcięciu się od cywilizacji i bezkarnemu wrzuceniu trybu offline. Połączenie klimatu okolicznych wzniesień i przyjemnie szumiącego tuż obok Popradu daje niesamowity efekt. A do tego kilkadziesiąt wydarzeń towarzyszących, w tym mnóstwo świetnie zorganizowanych warsztatów. Czy można sobie wyobrazić lepsze połączenie ?

Urszula Nowak, członkini programowej festiwalu tak wyjaśnia cel stworzenia tego wydarzenia:

Od samego początku ideą festiwalu było ukazywanie fragmentu świata z niezwykle burzliwą, trudną historią; świata szalenie nam bliskiego, mozaikowego; utkanego na pograniczu kultur, języków, religii i wszelkich możliwych różnic. Południowy-Wschód i Środek Europy odkrywaliśmy dla siebie i dla naszych Festiwalowiczów z pomocą ukochanej przez nas niezwykle zmysłowej, energetycznej, ale przede wszystkim zaskakującej pod względem form i harmonii muzyki. 3/4 naszego programu stanowiły zespoły, które po raz pierwszy koncertowały w Polsce. W tym roku, nie bez burzliwych dyskusji, zaprosiliśmy do udziału w festiwalu gwiazdy, które zbudowały legendę o muzyce – nazwijmy ją “bałkańskiej”.Mam poczucie, że moja przygoda z muzyką Panonii zaczęła się zupełnie gdzie indziej, w miejscu, w którym najważniejsza była muzyka korzeni, jej naturalność, czasem szlachetna niedoskonałość, sekundy, kwinty i kolejne ósemki na pięciolinii, ale bez cienia kokieterii – gdyby nie Goran Bregović, Kocani Orkestar, czy Bulgarian Voices, nigdy nie udałoby się tak szeroko opowiedzieć światu tej pięknej i wciągającej historii. 

Do Barcic przyjechałem samochodem z koleżanką. Spakowaliśmy namioty, materac, śpiwory, a nawet hamak turystyczny, bez którego nigdzie ostatnio się nie ruszam. Nie martwiliśmy się o jedzenie. Wiedzieliśmy, że wioska festiwalowa oferuje kilkadziesiąt punktów gastronomicznych, w tym stoiska z ulubioną przez nas kuchnią wegańską i wegetariańską.

festiwal pannonica lodywegańskie jedzenie pannonica festiwal foodtracki

pannonica festival jedzenie gastronomiafestival pannonica bercice gastronomia jedzenie

Tuż przy wejściu na teren festiwalu dostępne są bezpłatne parkingi. Duża część uczestników Pannoniki przyjeżdża do Barcic pociągiem. Inni przybywają tu na motorach lub w camperach (wyznaczono dla nich specjalną strefę). Organizatorzy zadbali o dodatkowe połączenia kolejowe. W trakcie trwania Festiwalu uruchomiony zostaje nawet specjalny, bezpłatny pociąg nocny rozwożący uczestników którzy nie mieszkają w wiosce festiwalowej. Dzięki temu dotrą na kwatery w pobliskich miejscowościach letniskowych położonych w Dolinie Popradu. Dworzec znajduje się zaledwie 20 minut pieszo stąd. W Barcicach mamy do dyspozycji również kilka całkiem nieźle wyposażonych sklepów i bankomat.

Jeszcze tylko wymiana elektronicznych biletów (brawa za to rozwiązanie eko) na opaski (do dziś noszę je na nadgarstku), uprawniające do przebywania na terenie wioski festiwalowej i korzystania z campingu.

 

Aby korzystać z atrakcji przewidzianych w programie, najlepiej zakupić 3-dniowy karnet z polem namiotowym. W tym roku koszt takiego karnetu, w zależności od pakietu i daty jego zakupu (im wcześniej, tym taniej) zaczynał się od 150 zł (bez pola namiotowego) i 180 zł (z polem namiotowym). Była również możliwość zakupu biletów na poszczególne dni. Jednak, aby prawdziwie poczuć magię tego wydarzenia, koniecznie trzeba przyjechać tu na jego samym początku i wyjechać dopiero w niedzielę.

 

 

Zanim wyjechaliśmy z Lublina, zapoznaliśmy się dokładnie z oficjalną aplikacją festiwalową, która okazała się ogromną pomocą w uporządkowaniu sobie informacji na temat harmonogramu imprezy, lokalizacji punktów na terenie wioski festiwalowej i jej okolicy. Ogromny szacun dla organizatorów za ogarnięcie tego ważnego narzędzia.

To, co dodatkowo pozytywnie wyróżnia Pannonikę to fakt, że jest „kids friendly” – dzieci, które nie przekraczają 140 centymetrów wzrostu, nie muszą płacić za bilet wstępu! Rodziny z dziećmi, czyli jedna z liczniejszych grup tworzących festiwalową publiczność, mają zapewnione osobne pole namiotowe ze strefą ciszy. Takie myślenie o swoich gościach (bo nikt nie czuje się tu “klientem”), wzbudza u mnie podziw.

festiwal pannonica barcice nad popradem tipi namiot dzieciwarsztaty rękodzielnicze wełna festiwal pannonica barcice nad popradem

Wchodząc na Pannonikę, od razu dostrzegam grupkę dzieciaków. Doskonale bawią się ze sobą na zawieszonych tu hamakach. Mogą się czuć zupełnie bezpiecznie. Tuż niedaleko kolejna grupka beztrosko rzuca w siebie i swoich rodziców sianem, przygotowanym specjalnie dla nich do zabawy.

 

Jeszcze dalej grupa dzieciaczków bawi się tysiącami baniek mydlanych, tworzonych tu przez jednego z mistrzów zaprzyjaźnionych z płynem Fairy 🙂 Jakaś rodzinka wygodnie odpoczywa na leżakach i je smaczny posiłek. Jedni sączą chłodne piwko, inni organiczną lemoniadę lub aromatyczną kawę. Sporo tu kramów z rękodziełem, naturalnymi kosmetykami czy tworzonymi w przyjazny dla środowiska sposób ubrania. Nikt tu na nikogo dziwnie nie patrzy, nie ocenia. Panuje przyjazna, rodzinna atmosfera.

festiwal pannonica barcicemachina festiwal pannonica dla dzieci

Dla tych, którzy potrzebują chwili festiwalowego wytchnienia, wydzielono strefy relaksu, a w programie wydarzeń towarzyszących zaoferowano uczestnictwo w wycieczkach poza wioską festiwalową. Skorzystaliśmy między innymi ze spływu pontonowego po Popradzie. Tak nam się spodobało, że rozważaliśmy powtórkę.

 

Inspirujące okazało się między innymi spotkanie miłośników win gruzińskich. Dowiedziałem się w jaki sposób produkowane są i przechowywane w specjalnych, glinianych naczyniach. Wyszedłem ze spotkania w doskonałym nastroju :). Ania bardzo chwaliła sobie Krąg kobiet, w którym każda z uczestniczek mogła w atmosferze zrozumienia i akceptacji opowiedzieć o swoich przeżyciach i odczuciach. Spotkania z zielarką, kurs tańca gruzińskiego czy całe mnóstwo atrakcji dla dzieci, wypełniało każdy dzień aż do godziny 18:00.

 

 

To właśnie o tej porze, aż do północy korzystaliśmy już z prawdziwej, muzycznej uczty. W tym roku główną gwiazdą muzyki bałkańskiej był z pewnością Goran Bregović i jego Orkiestra Weselno-Pogrzebowa. Syn Serbki i Chorwata jest doskonałym wyrazicielem emocji targających mieszkańcami bałkańskiego tygla i doskonale to słychać w jego twórczości. Wrodzone wyczucie rytmu i harmonii scenicznej sprawiają, że jego koncerty są jednymi z najbardziej oszałamiających i atrakcyjnych widowisk.

Zanim jednak piątkowy koncert, w czwartek wszyscy doskonale bawili się przed sceną przy Bum Bum Orkestar.

 

 

bum bum orkiestra pannonica barcice 2019pannonica festiwal

 

Zespół wykonuje utwory, które są połączeniem muzyki bałkańskiej, klezmerskiej oraz polskiej. To wpływy tych trzech muzycznych światów sprawiają, że na scenie zaskakują energią, zaraz potem wzruszają rzewną melodią, by na koniec zmusić publikę do poruszania ciałem w rytm muzyki!

Zaczęliśmy od wykonywania utworów weselno-pogrzebowych orkiestr bałkańskich, ale coraz częściej gramy swoje melodie – wyjaśnia Oliwier Andruszczenko, klarnecista warszawskiego zespołu. Gdy zaczynaliśmy, nie myśleliśmy o koncertach i zarabianiu pieniędzy. Chcieliśmy po prostu bawić się muzyką. Jednak pierwsze występy pokazały nam, że ludzie reagują szaleństwem na nasze dźwięki – dodaje muzyk.

Moc i energię tego dnia idealnie zaserwował nam też pochodzący zza naszej wschodniej granicy, ukraiński artysta, Luiku.

Dmytro Cyperdiuk co raz wciągał publiczność w swoje show muzyczne, odważnie wskakując na znajdujące się tuż przed sceną głośniki, wprowadzał nas w stan muzycznej euforii. Dmytro określa swój styl słowem „transkarpatia”, bo mistrzowsko miksuje ze sobą ukraińskie, bałkańskie, tureckie, polskie, rumuńskie i węgierskie melodie. Do tej pory co chwilę łapię się na nuceniu pod nosem jego kawałka “Jeger Maister”.

Tego dnia organizatorzy przygotowali dla nas jeszcze występ doskonałej grupy pochodzącej z Północnej Macedonii, KOČANI ORKESTAR. O mamusiu, do tej pory mam ciary na całym ciele. Dudniące bębny, rytmiczne dęciaki, pełne pasji solówki na trąbce, ale przede wszystkim szczera radość i energia, która porywa do tańca to ich znaki rozpoznawcze. Zresztą, trudno opisać tę muzykę słowami. A szczególnie ta bałkańska wymyka się z wszelkich ram. Oglądaliście może film: „Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej”? W takim razie z pewnością kojarzycie ich kawałek “Siki Siki Baba”.

W piątek tuż po porannym spływie pontonowym po Popradzie (polecam!), raczyliśmy się pysznym obiadem wege i po kolejnych warsztatach spędzaliśmy czas, chłodząc się w trakcie tego ciepłego popołudnia w przyjemnych wodach Popradu.

 

 

 

To już prawdziwa tradycja.  Nie chcę uderzać w wysokie tony, ale mówiąc górnolotnie, to pannonicka, masowa ablucja. Wody Popradu stanowią też idealne miejsce na moczenie tyłków w towarzystwie swoich znajomych i przyjaciół. Nic dziwnego, zdarza się, że specjalnie na to wydarzenie zjeżdżają tu znajomi z całego świata na kilka dni. Jest to więc idealna okazja, aby spędzić ze sobą fajnie czas, niespiesznie przegadując wszystkie tematy świata. Jest to również świetna sposobność i miejsce do zawarcia nowych znajomości. Inni odkrywają w sobie prawdziwy zmysł inżynierski, tworząc mniej lub bardziej skomplikowane kamienne tamy na rzece. Okoliczne bobry łapią się za głowy 🙂 Możecie sobie tylko wyobrazić, że to prawdziwa frajda, nie tylko dla dzieci 🙂

 

 

Oprócz piątkowego koncertu Gorana Bregovića, wszystkim tego dnia zapadł w pamięci występ francuskich twórców Aälma Dili, z powodów załamania pogody przesunięty na k … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak segregować śmieci? ?x Julia Wizowska z bloga NA NOWO ŚMIECI
Następny artykułGdzie na URLOP WE WRZEŚNIU lub PAŹDZIERNIKU? – RobiMy Podróże Tonight #16