Dziś mija 425. rocznica urodzin króla Władysława IV Wazy, panującego w Rzeczypospolitej Obojga Narodów w latach 1632-1648.
Przyszły monarcha urodził się 9 VI 1595 roku w pałacu królewskim w Łobzowie (obecnie dzielnica Krakowa) jako syn króla Zygmunta III Wazy oraz królowej Anny z Habsburgów.
Pierwszy raz odegrał rolę w polityce w 1610 roku. Wtedy to po sukcesach w wojnie polsko-rosyjskiej część rosyjskich bojarów zgodziła się ogłosić polskiego królewicza carem Rosji. Odtąd przez długie lata oficjalnie używał tego tytułu, mimo że faktycznie nigdy nie objął tej funkcji, bowiem polska załoga została usunięta z Moskwy, a na cara wybrano Michała Romanowa.
Władysław uczestniczył jeszcze w późniejszym okresie w wojnie – w kampanii w 1612 roku i drugiej na przełomie 1617 i 1618 roku. Ostatecznie konflikt zakończył się rozejmem w Dywilinie, dzięki któremu Rzeczpospolita odzyskała szereg pogranicznych terytoriów zajętych niegdyś przez Moskwę. Później królewicz uczestniczył też w wojnie z Turcją.
W 1620 roku uratował życie swojemu ojcu, zadając cios szablą zamachowcowi Michałowi Piekarskiemu.
W następnych latach podróżował, przeważnie incognito, po Europie w towarzystwie Albrychta Stanisława Radziwiłła. W tamtych czasach podróże były ważną częścią edukacji.
Przez wiele lat status królewicza był niejasny. Rzeczpospolita Obojga Narodów była monarchią elekcyjną, więc nie był następcą tronu. Mimo to w miarę upływu lat niektórzy zaczęli go w taki sposób traktować. Sprzyjał temu fakt, iż młody królewicz umiał zjednywać ludzką sympatię. Zabiegi macochy Władysława, królowej Konstancji, która zabiegała, by po śmierci męża tron objął jeden z jej synów – Jan Kazimierz, były całkowicie bezskuteczne. Co ciekawe, pomimo tego relacje najstarszego syna Zygmunta III z przyrodnimi braćmi, nawet z Janem Kazimierzem, układały się dobrze. Dlatego po śmierci swej matki w 1631 nie zdradzali żadnych poważniejszych ambicji politycznych.
Gdy rok później, w kwietniu 1632 roku, zmarł król Zygmunt III, elekcja po jego śmierci przebiegła gładko. Jak stwierdził historyk Władysław Konopczyński, był to najszybsza i najzgodniejsza wolna elekcja w historii Rzeczypospolitej. Praktycznie nie było kontrkandydatów, nieliczni wymieniani nie mieli żadnego poparcia. Już w styczniu 1633 r. Władysław IV został koronowany. Okazało się, że stoją przed nim poważne zadania, gdyż kraj stanął w obliczu dwóch wojen – z Rosją i Turcją.
Rosyjskie wojska pod wodzą Michaiła Szeina zaatakowały Smoleńsk i od tego wojna ta wzięła nazwę wojny smoleńskiej. Nowy król, który zdradzał istotne talenty wojskowe, osobiście zaangażował się w wojnę. Stworzył wojska t.zw. cudzoziemskiego autoramentu. Byli to żołnierze umundurowani i uzbrojeni tak jak najnowocześniejsze formacje wojskowe w innych krajach. Większość polskiej armii ruszającej na odsiecz Smoleńskowi składała się z tego typu oddziałów. Wykazały one w walce swoją wartość. Moskale zostali pobici i odparci, a wojna zakończyła się pokojem w Polanowie.
Odparciem najazdu tureckiego zajął się hetman Stanisław Koniecpolski. Turcy pod wodzą paszy Sylistrii zostali pokonani w bitwie pod Sasowym Rogiem. Polacy nie podjęli pościgu i nie przekroczyli granicy. Hetman udał, że to pograniczna awantura. Chodziło o to, by dać sułtanowi wyjść z twarzą. Sukcesy podczas wspomnianej wyżej wojny z Rosją wykazały siłę Rzeczypospolitej i sprawiły, że istotnie Murad IV nie zdecydował się na kontynuowanie wojny. Abazy Pasza został stracony, rzekomo za samowolę, w rzeczywistości za porażkę.
Oba najazdy stanowiły wynik intryg szwedzko-holenderskich i były związane z toczącą się wtedy wojną trzydziestoletnią w Niemczech. Poza tym Szwedzi od początku XVII wieku toczyli ciągłe wojny z Polską. W tym czasie wciąż trwał rozejm w Altmarku zawarty w 1629 roku po wojnie toczącej się od 1625 roku. Był on bardzo niekorzystny dla Polski. Szwedzi zajęli nie tylko większość Inflant, ale także część Pomorza Gdańskiego oraz narzucili wysokie cło Gdańskowi. Ów rozejm wygasał w 1635 roku. Dla Polski pomyślną okolicznością było zaangażowanie Szwedów w walki w Niemczech, a jeszcze bardziej śmierci na polu bitwy w 1632 roku króla Gustawa II Adolfa, który był wybitnym wodzem.
Król Władysław IV z wielką chęcią szykował się do wojny ze Szwedami. Obok interesu państwa oraz kolejną możliwością wykazania się talentem militarnym miał też na oku interes osobisty. Pomimo tego, że urodził się w Polsce, czuł się w niej obco. Wciąż marzył o tronie szwedzkim, którego został pozbawiony jego ojciec. Poza tym skrycie liczył na umocnienie swej władzy, nawet o absolutyzmie.
Do wojny ze Szwecją nie doszło. Pod naciskiem dyplomacji francuskiej i z obawy przed Polakami nieoczekiwanie Szwedzi ustąpili. Zrezygnowali z miast pomorskich i cła. Nowy rozejm, zawarty w Sztumskiej Wsi, miał obowiązywać 25 lat.
Król mimo to próbował go zerwać. Po kryjomu wysłał w 1639 roku austriackiego oficera Botha na czele dość silnego oddziału, do Inflant, by sprowokować Szwedów do zerwania rozejmu i wojny. Plan spalił na panewce, podobnie jak negocjacje z duńskim królem Chrystianem IV, który planował wojnę ze Szwecją, ale ostatecznie się rozmyślił.
Władysław IV nie rezygnował z marzeń o wojnie. Cały czas zlecał odlewanie armat. Pod koniec jego panowania w cekhauzach, czyli arsenałach, było ich ponad 300. Król miał też zrozumienie dla spraw marynarki wojennej. W okresie przygotowań do wojny ze Szwecją zorganizował flotę złożoną z dwunastu okrętów. W planach były dwadzieścia cztery. Tego celu nie udało się zrealizować, podobnie jak planów stworzenia w Zatoce Puckiej nowego portu, który miałby być konkurencją dla Gdańska. Można by rzec, że król był niejako prekursorem budowy Gdyni. Zrealizowany został za to inny pomysł związany z morzem i flotą wojenną. Z inicjatywy króla wybudowane zostały na Półwyspie Helskim dwie twierdze: Władysławowo i Kazimierzowo. Pierwsza z nich nosiła nazwę na cześć inicjatora jej budowy. W XX wieku, w czasach II RP, założono tam miasto, które zyskało nazwę istniejącej niegdyś twierdzy. Obecnie jest siedzibą gminy miejsko-wiejskiej w woj. pomorskim, w pow. puckim.
W polityce wewnętrznej król nie odniósł poważniejszych sukcesów. Nie udało się przeforsować utrzymania szwedzkiego cła narzuconego Gdańskowi, tyle że mającego spływać odtąd do skarbu Rzeczypospolitej. Z prób wzmocnienia swej władzy zrezygnował.
Władysław IV mógł za to szczycić się osiągnięciami w drugiej obok wojskowości dziedzinie, która go interesowała, a mianowicie w kulturze. Był jej wielkim mecenasem sztuki. Utrzymywał na swym dworze chór, stworzył pierwszą salę widowiskową na zamku warszawskim, opłacał śpiewaków, śpiewaczki, kompozytorów. W okresie jego panowania wystawiono dziesięć oper, dwanaście przedstawień operowych oraz kilka baletowych. Najtrwalszym i powszechnie znanym skutkiem jego mecenatu jest jednak ufundowany przez niego pomnik, który stał się symbolem Warszawy. Chodzi oczywiście o kolumnę Zygmunta. Stanęła ona na placu obok zamku królewskiego w Warszawie w roku 1644.
Władysław IV chciał, stawiając tę kolumnę, uczcić swego ojca, króla Zygmunta III. Będąc dobrym synem, bardzo różnił się od swego rodzica. Ten ostatni był gorliwym katolikiem i (wbrew pomówieniom przeciwników politycznych) wiernym mężem , natomiast jego pierworodny syn był człowiekiem dość indyferentnym religijnie i nie stroniącym od romansów.
Oba jego małżeństwa były nieudane, zarówno w sensie osobistym, jak też korzyści politycznych. Pierwszą żoną była Cecylia Renata z Habsburgów, drugą – francuska księżniczka Maria Ludwika Gonzaga, pochodząca z rodu panującego we włoskim księstwie Mantui, ale pochodzącego z Francji i z nią związanego. Z pierwszą żoną miał syna Zygmunta Kazimierza, który zmarł w wieku 7 lat, oraz dwie córki, które zmarły jeszcze jako niemowlęta. Z drugą żoną nie miał w ogóle dzieci.
Oba małżeństwa świadczyły o próbach zwrotów w polityce. Małżeństwo z Habsburżanką oznaczało zbliżenie się do Habsburgów, ale nie przyniosło poważniejszych korzyści. W tej sytuacji zwrócił się do rywalizującej z nimi Francji, ale francuskie małżeństwo także nie przełożyło się na jakieś zyski ani dla niego osobiście, ani dla kraju.
W ostatnich latach życia król Władysław snuł plany wywołania wojny z Turcją. Sprzeciw Sejmu i opinii publicznej sprawiły, że zmuszony był odwołać zaciągi oraz oświadczyć, że nie zamierza wywoływać wojny.
Nie był to pierwszy taki przypadek w czasie panowania. Wcześniej pod naciskiem szlacheckiej opinii publicznej król wycofał się z planów stworzenia Kawalerii Orderu Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny – bractwa orderowego przyznającego odznaczenia zorganizowanego na wzór zakonów rycerskich. Dopatrzono się w tym tendencji do pozaprawnego rozszerzania władzy królewskiej oraz naruszania zasady równości stanu szlacheckiego.
W przeciwieństwie do sprawy Kawalerii sprawa niedoszłej wojny miała jednak poważne, wręcz tragiczne konsekwencje, tym bardziej, że jeszcze przez jakiś czas po oficjalnym wycofaniu się z planów wojennych knuł intrygi, nakłaniając swoich stronników, Aleksandra Koniecpolskiego i Jeremiego Wiśniowieckiego, do najazdów na Chanat Krymski, które miały sprowokować Tatarów, a w dalszej perspektywie Turków, do wojny. Tego celu nie udało się osiągnąć, za to skutecznie popchnięto w ten sposób Tatarów do… sojuszu z Kozakami. Ci ostatni, z którymi wysłannicy króla prowadzili potajemne rozmowy odnośnie udziału w wojnie, byli bardzo niezadowoleni z tego, że z planów wojennych się wycofano. To w w połączeniu z innymi przyczynami niezadowolenia oraz energią Bohdana Chmielnickiego, który z powodu prywatnego zatargu uciekł do Kozaków, doprowadziło do wielkiego powstania kozackiego, zwanego powstaniem Chmielnickiego, wspartego przez Tatarów. Kozacy i Tatarzy pobili polskie wojska pod Korsuniem i Żołtymi Wodami, a był to dopiero początek strasznej wojny i całego, długiego, 20-letniego ciągu niszczących wojen.
Sam król Władysław IV już tego nie dożył. Zmarł w Mereczu (obecnie na Litwie) 20 V 1648 roku, dokładnie pomiędzy bitwami pod Żółtymi Wodami i Korsuniem. Podobnie jak inni królowie został pochowany w podziemiach Wawelu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS