A A+ A++

Znajomy w ubiegłym roku zrobił sobie roczną przerwę w studiowaniu i przez kilka miesięcy zwiedzał świat. Koleżanka potrafiła skutecznie łączyć studia z pracą oraz taneczną pasją. Świetnie zorganizowana przyjaciółka po urodzeniu dziecka przeszła „na swoje” i z sukcesem prowadzi małą firmę w internecie. Jak oni to robią? W jaki sposób zamiast wiecznie odkładać różne tematy na później i pozwalać, aby czas mijał nam zupełnie bezproduktywnie, dokonać zmian w życiu, które przybliżą do realizacji celów i marzeń? Oto one.

Po pierwsze, weź kartkę i wypisz swoje priorytety

Jeśli do tej pory byliśmy kanapowcami, którzy po pracy spędzali czas głównie przed telewizorem ze smartfonem w ręku, to trudno, abyśmy w jednej chwili przeistoczyli się w wyjątkowo aktywnych ludzi realizujących się na wielu płaszczyznach jednocześnie. Takie zadanie szybko może nas przerosnąć. Efekty? Szybka rezygnacja z planów i dalsze trwanie przy starych nawykach. Dlatego warto na początek wziąć czystą kartkę papieru i spisać kilka najważniejszych celów. Które z nich potraktujemy priorytetowo? Najlepiej wybrać około trzech, a następnie od punktów wypisać, w jaki sposób możemy dany cel zrealizować.

Rada: Załóżmy, że naszym celem jest zmiana pracy na lepszą. Wśród kroków, które pomogą nam wykonać to zadanie, możemy wymienić np. zapisanie się na kurs językowy, pójście na targi pracy, dopracowanie CV, przeglądanie ogłoszeń, wysyłanie samodzielnych zapytań do różnych firm, chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne itd. Ważne, abyśmy szczegółowo wypisali w jaki sposób możemy zrealizować dany cel. Łatwiej będzie to zrobić, gdy ustalimy sobie pomniejsze kroki i wykonamy je punkt po punkcie.

Po drugie, stwórz własny „plan lekcji”

Teoretycznie wiemy w jaki sposób osiągnąć dany cel, ale… jeśli nosimy go tylko i wyłącznie w naszej głowie, to możemy nie mieć wystarczającej motywacji, aby przekuć chęci na działanie. Dlatego wypisanie priorytetów, rozbicie ich na mniejsze cele i działania ma sens. Warto nawet pójść dalej i stworzyć swoisty „plan lekcji”, który będzie zakładał, że np. w dane dni miesiąca w kalendarzu będziemy mieli zapisane np. wtorek – 20.00-21.00 – nauka angielskiego, środa – 19.30-20.00, domowy pilates, sobota – 10.00-11.00 – przeglądanie ogłoszeń o pracę. Nawet jeśli nie zawsze uda się każdą z zaplanowanych aktywności zrealizować, to jednak tego rodzaju „plan lekcji” trzyma nas w ryzach i nakierowuje na sprawną realizacje założonych celów.

Rada: Najlepiej, aby spisany zawczasu plan, wpisać sobie do kalendarza w telefonie i otrzymywać powiadomienia na kilka minut przed. Innym pomysłem jest zawieszenie „planu lekcji” na lodówce lub tablicy korkowej w pokoju – najważniejsze, żebyśmy często na nią patrzyli i jak najsumienniej realizowali wypisane zadanie. Pod koniec tygodnia i miesiąca warto podsumować, co udało się do tej pory zrealizować i w razie potrzeby zmodyfikować działania na kolejne dni.

Po trzecie, unikaj „zjadaczy czasu”

Załóżmy, że pracujemy w godzinach 9.00-17.00, do domu wracamy w pół godziny, a kładziemy się spać ok. 23.30. Nietrudno policzyć, że licząc czas od powrotu do domu, aż do końca dnia mamy ok. 6 godzin czasu wolnego. W jaki sposób aktualnie go spędzamy? Ile tracimy na tzw. „zjadacze czasu” np. bezmyślne skrolowanie tablicy w mediach społecznościowych? W przeważającej większości przypadków znalezienie 30-60 minut dziennie na cele, które przecież stoją wysoko na liście naszych priorytetów, jest jak najbardziej możliwe! Po prostu najlepiej zacząć czas wolny od wykonania założonego zadania „z planu lekcji” (w końcu cel jest dla nas ważny i chcemy w konsekwencji poprawić jakość swojego życia), a dopiero po jego zrealizowaniu zająć się bardziej błahymi sprawami.

Rada: Niektóre z zadań można … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRybnik „na żółto” w atlasie nienawiści. Dlaczego?
Następny artykułUdane lato w Tatrach. Pandemia nie zepsuła góralom sezonu