Zaczyna Richard Branson. W niedzielę 11 lipca ekscentryczny brytyjski miliarder poleci 100 km nad Ziemię na pokładzie statku Unity. Ale to tylko przygrywka do kosmicznego wyścigu. Bo już 20 lipca, w 52. rocznicę lądowania na Księżycu, Jeff Bezos, założyciel Amazona i najbogatszy człowiek świata, poleci w kosmos na pokładzie sfinansowanej przez siebie rakiety New Shepard. Towarzyszyć mu będą: brat Mark, zwycięzca aukcji, który zapłacił za bilet na 11-minutową podróż w kosmos 28 mln dolarów, oraz Mary Wallace Funk, 82-letnia weteranka lotnictwa i niedoszła astronautka.
W wieku 21 lat Wally Funk była najmłodszą kobietą, która pomyślnie przeszła testy medyczne dla astronautów. William Randolph Wallace, lekarz pracujący dla NASA, był ciekaw czy kobiety są w stanie przejść próby wysiłkowe opracowane dla mężczyzn. Za prywatne pieniądze zorganizował nieoficjalny program Mercury 13, w którym wzięła udział Funk i 24 inne kobiety. Żadna z nich nie poleciała w kosmos, ale 13 z nich pomyślnie przeszło „męskie” testy. W niektórych Funk osiągnęła wyniki lepsze niż John Glenn, pierwszy Amerykanin w kosmosie.
Kiedy pod koniec lat 70. NASA zaczęła przyjmować zgłoszenia do programu kosmicznego od kobiet, Wally Funk składała podania trzykrotnie, ale nie zakwalifikowała się ani razu. Stała się za to legendą lotnictwa, którym pasjonowała się od dziecka. Pierwszą lekcję pilotażu odbyła jako dziewięciolatka, a 10 lat później miała już licencję pilota. Jako 20-latka została pierwszą kobietą – instruktorką pilotażu w bazie wojskowej w USA. Składała podania, by zostać pilotem w trzech liniach lotniczych, ale odrzucano ją ze względu na płeć. W 1971 r. została za to pierwszą kobietą inspektorem w Federalnej Komisji ds. Lotnictwa (FAA), a trzy lata później pierwszą kobietą specjalistką ds. badania wypadków lotniczych. Wyszkoliła też ponad 3 tys. pilotów. 20 lipca 82-letnia Funk zostanie najstarszą osobą jaka kiedykolwiek poleciała w kosmos.
– Przez cztery minuty pounosimy się w nieważkości, potem gładko wylądujemy na pustyni. Co powiesz, kiedy otworzy się właz kapsuły? – pyta Jeff Bezos na filmie zamieszczonym na Instagramie.
– Kochany, to było najlepsze co mnie spotkało w życiu – odpowiada Wally Funk i rzuca mu się w ramiona.
Kosmiczny wyścig miliarderów
Jeff Bezos starannie przygotowuje się do lotu w kosmos. Kilka dni temu oficjalnie przekazał stery w Amazonie swojemu następcy, Andy’emu Jassy. To na wypadek, gdyby 11-minutowy lot nie zakończył się szczęśliwym powrotem na Ziemię. Ale nikt nie zakłada porażki – rakieta New Shepard odbyła już kilka lotów próbnych, a firma Blue Origin nie narzekała na brak pieniędzy na przygotowania, bo Jeff Bezos co roku dofinansowywał ją miliardem dolarów, sprzedając swoje akcje Amazona.
Jedyne co może zmącić Bezosowi radość z nadchodzącego lotu to fakt, że nie będzie pierwszym miliarderem, który poleci własną rakietą w kosmos. 11 lipca ubiegnie go ekscentryczny brytyjski krezus Richard Branson, którego firma Virgin Galactic też od lat pracuje nad turystycznymi lotami w kosmos. O ile Blue Origin postawiło na klasyczną rakietę i kapsułę kosmiczną, o tyle pomysł Bransona to bardziej loty „kosmicznym samolotem”. Pojazd Virgin Galactic będzie wynoszony za pomocą specjalnego samolotu, a potem sam doleci na skraj ziemskiej orbitym na wysokość ok. 100 km. W czasie lotu trwającego 2-3 godziny pasażerowie doświadczą stanu nieważkości i będą podziwiać kosmos przez spore okna. W kolejce na swój lot czeka już 600 osób, które zapłaciły za bilety po 250 tys. dolarów. I była to okazja, bo kolejne miejsca mają kosztować 500 tys. dolarów. Chętnych nie zraża nawet wypadek Virgin Galactic sprzed siedmiu lat, w którym zginął pilot jednego z testowych pojazdów.
Turystyka kosmiczna to także cel Bezosa. Bilety na lot New Shepard mają być znacznie droższe niż u Bransona. Ile dokładnie będą kosztować, jeszcze nie wiadomo. Ale miejsce w pierwszym locie, obok braci Bezosów i Wally Funk, wylicytowano aż za 28 mln dolarów. Eksperci są przekonani, że nawet takie ceny nie odstraszą chętnych. Jedna z francuskich firm doradczych oszacowała, że osób dysponujących co najmniej milionem dolarów jest na świecie prawie 20 mln. A kosmiczna podróż, przynajmniej przez jakiś czas, będzie wyróżniała w towarzystwie lepiej niż najnowszy model Ferrari.
Prywatny lot orbitalny w celach charytatywnych planuje też inny miliarder – Elon Musk, którego firma SpaceX ma największe doświadczenie w lotach kosmicznych, bo od lat regularnie obsługuje loty towarowe na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS), a od roku jej kapsuły Crew Dragon 2 przewożą także ludzi. We wrześniu Crew Dragon zawiezie na orbitę cztery osoby na 90 minutową wycieczkę wokół Ziemi. Co istotne, nie będą to astronauci, ale osoby wybrane przez 37-letniego multimilionera Jareda Isaacmana, założyciela firmy Shift4Payments, obsługującej cyfrowe płatności. Całe wydarzenie ma być sposobem na zebranie pieniędzy na rzecz szpitala dziecięcego im. św. Judy w Memphis. Miejsce na lot Crew Dragon kosztuje ok. 20 mln dolarów. Bilety sfinansuje Isaacman, który będzie dowódcą misji. Jedno miejsce ma przypaść w udziale medykowi ze szpitala św. Judy, a jedno ma pójść na aukcję. Dochód z niej mają zasilić konto szpitala.
Tłok na orbicie
8 lipca minęło 10 lat od ostatniego startu amerykańskiego promu kosmicznego. Atlantis powrócił na Ziemię prawie dwa tygodnie później. I tak (przynajmniej na razie) skończyła się przygoda Ameryki z wahadłowcami. Rozpoczęty w 1972 r. program kosztował blisko 200 mld dolarów. 133 misje się powiodły, dwie zakończyły się tragicznie. Challenger rozpadł się podczas startu 28 stycznia 1986 r. Columbia uległa zniszczeniu podczas powrotu na Ziemię 1 lutego 2003 r.
Mało kto pamięta, że w latach 80. sama NASA rozważała rozwój turystyki kosmicznej. Wahadłowce miały latać w kosmos praktycznie co tydzień, więc znalazłoby się w nich miejsce dla cywilnych pasażerów. Powstała nawet komisja przydzielająca miejsca. Jako pierwszy w kosmos miał polecieć nauczyciel, potem dziennikarz, a następnie artysta. Pierwszą cywilną pasażerką wahadłowca była Christa McAuliffe, nauczycielka z Concord w stanie New Haven. Niestety, trafiła akurat na tragiczną misję Challengera. Program prywatnych lotów NASA musiała zawiesić.
Pierwszym kosmicznym turystą został Dennis Tito, amerykański biznesmen, który w 2001 r. zapłacił 20 mln dolarów za lot na pokładzie rosyjskiej rakiety Sojuz. Po Tito w kosmos prywatnie poleciało jeszcze siedem osób. Ale w najbliższych miesiącach kosmiczna turystyka przyspieszy.
Zresztą nie tylko turystyka. 5 października na Międzynarodową Stację Kosmiczną wybierają się rosyjska aktorka Julia Peresild i reżyser Klim Szipienko, którzy mają tam kręcić sceny do filmu, którego współproducentem jest Dmitrij Rogozin dyrektor agencji kosmicznej Roskosmos. ISS zamieni się zresztą w plan filmowy na dłużej, bo także w październiku mają się tam pojawić… Tom Cruise i reżyser Doug Liman, którzy będą kręcić sceny do kolejnej części „Mission Impossible”. A kiedy już załoga ISS ochłonie po filmowych przygodach, w styczniu przyjmie na pokład pierwszą całkowicie cywilną ekipę, którą przywiezie Crew Dragon Elona Muska. W kosmosie zacznie się robić naprawdę tłoczno.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS