„Wierzę tylko prostym ludziom” – powtarza Władimir Putin niemal w każdym wywiadzie. Dwie dekady temu to właśnie oni wybrali go w wyborach na głowę państwa. Nie był już jednak nikomu nieznaną postacią: w sierpniu 1999 r. objął urząd premiera i zapowiedział „topienie w kiblu” czeczeńskich terrorystów, na przełomie roku Borys Jelcyn mianował go tymczasowym następcą. Dopiero jednak powszechne wybory 26 marca 2000 r. dały mu mandat suwerena. Na fali działań zbrojnych na Kaukazie, gdzie kilka tygodni dni wcześniej w kotle w górach zginęły dziesiątki rosyjskich żołnierzy z Szóstej Roty, Putin zdobył 53 proc. i rozpoczął pierwszą kadencję w roli prezydenta Rosji.
Dziś już wiemy, że po planowanym wprowadzeniu poprawek do konstytucji Władimir Władimirowicz może rządzić praktycznie do śmierci. – Czy ma do tego sobowtóra? – zastanawiają się Rosjanie. Prezydent twierdzi, że nie, ale zaproponowano mu takie rozwiązanie podczas konfliktu z Czeczenią. Podobno odmówił.
Jak te rządy wyglądały do tej pory? Z okazji 20-lecia na Kremlu państwowa agencja TASS przygotowała specjalny 3-godzinny wywiad z głową państwa. W 20 tematycznych częściach, emitowanych od 20 lutego, przedstawia różne twarze Putina (pokazano 17, resztę przesunięto w czasie z powodu dominacji tematyki koronawirusa). Prezydent mówił m.in. o Ukrainie, USA, gospodarce, sankcjach zachodnich nałożonych na Rosję, zakłamywaniu historii i o antykremlowskiej opozycji. To pierwszy raz, kiedy wystąpił w wysokobudżetowym internetowym formacie.
Czytaj też: Fake newsy i dezinformacja napędzają lęk przed koronawirusem. Mogą stać za tym Rosjanie. Putin odpowiada
Putin rządzi i pracuje
Publicystyczne określenie „car” przylgnęło do Władimira Putina. Mimo to, jak prezydent stwierdził skromnie w wywiadzie z Andriejem Wandenką, nie czuje się żadną koronowaną głową, bo „nie rządzi, ale ciężko pracuje”. A według Putina car siedzi jedynie na tronie i kieruje ludźmi.
Putin nie rezygnuje jednak z postawy srogiego ojca, który ruga za lenistwo dzieci, czyli rząd. To właśnie dlatego – jak stwierdził w wywiadzie – wyrzucił ponad połowę ministrów i wymienił premiera: Dmitrija Miedwiediewa zastąpił Michaiłem Miszustinem. Powodem było ubożejące społeczeństwo, które domaga się zmian.
Dlaczego padło na Miszustina? W przeciwieństwie do Miedwiediewa, za byłym ministrem ds. podatków nie ciągnęła się fama skorumpowanego bogacza. Poza tym ma za sobą sukces w sferze cyfryzacji, co w rosyjskich warunkach jest wielkim wyczynem. A że według internautów nowy rząd to grupa nikomu nieznanych ludzi? – Za mnie internet rządził nie będzie – powiedział Putin.
Rządy prawa i obywateli
– A kiedy pan ostatnio zadzwonił do sędziego? – zapytał dziennikarz.
– Nigdy nie dzwoniłem – odpowiedział Putin.
W Rosji nie jest jednak tajemnicą, że sądy działają pod dyktando Kremla. Czasem nie jest potrzebny nawet telefon od Putina, bo system skonstruowany jest tak, że ludzie sami chcą zapunktować u władz. Przykładem jest historia sprzed kilku miesięcy: dziennikarz opozycyjnej „Nowej Gazety” Iwan Gołunow trafił do aresztu, gdy policja podrzuciła mu narkotyki. Dzięki interwencji społeczności międzynarodowej i temu, że to znana KGB-owska metoda usuwania przeciwników politycznych, Gołunow został oczyszczony z zarzutów.
Co na to Putin? – Interwencja ludzi ma znaczenie – przyznał. W efekcie aresztowano pięciu funkcjonariuszy, którzy wyszli przed szereg.
Dla Putina społeczeństwem obywatelskim są miliony wolontariuszy, którzy pracują w obszarze nauki, zdrowia, ekologii i aktywnie pomagają ludziom, nawet jeśli nie zgadzają się z władzą. Prezydent nie lubi za to opozycji na ulicach – dla niego to żadna obywatelska działalność. Według niego służy ona tylko po to, by sprowokować struktury siłowe do wyjęcia pałki, prowadzi do „palenia samochodów i wybijania szyb w witrynach”. Cel? Żeby dziennikarze potem o to pytali.
Dlatego Putin zarekomendował w wywiadzie, by uliczna opozycja najpierw starała się o legalne działania (niewygodni takiego pozwolenia nie dostają), doszła do władzy (o braku możliwości nie wspomina), bo pokrzykiwanie na rząd nie ma znaczenia.
A co z systemową opozycją? W Dumie poza Jedną Rosją są cztery partie, które według Putina „mają często odrębne zdanie” (w rzeczywistości są zależne od Kremla). To Jedna Rosja ma jednak pakiet kontrolny, co zdaniem prezydenta jest „nudne”. Jak podkreślił, w parlamencie można dyskutować, ale nie jest to miejsce do uprawiania piaru i bijatyk „jak na Ukrainie”. A jeśli się komuś nie podoba, to – jak polecił Putin – może przypomnieć sobie lata 90., gdy przez bałagan i chaos nie można było podjąć żadnej decyzji.
Rosyjska Dolina Krzemowa
Dlaczego wszyscy marzą, by wyjechać do Kalifornii, a nie pozostać, by oddać dług Mateczce Rosji? Putin nie ma wątpliwości, że powodem są niekorzystne warunki dla wybitnych jednostek. Można je albo poprawić, albo – ku czemu również skłania się prezydent – nałożyć obowiązek odpracowania darmowych studiów.
Poza tym Putin czuje, że technologiczna przepaść między Zachodem a Rosją powoli jest zasypywana. Jako sukces podaje rakiety Iskander, zbudowane przez młodych absolwentów rosyjskich politechnik. Wysoko ocenia też program atomowy. Z kolei za odpowiednika Elona Muska uważa Jewgienija Kasperskiego – twórcę programu antywirusowego (na Zachodzie uważanego za program szpiegujący).
Putin z technologią czuje się komfortowo – bo z niej nie korzysta. Jak powiedział, raz zdarzyło mu się odebrać połączenie na smartfonie, bo rzecznik podstawił mu aparat. – Wygodniej mi podnieść słuchawkę zaszyfrowanego aparatu telefonicznego i poprosić, by połączyli mnie z dowolnym rozmówcą – powiedział prezydent.
Tak działa Rosja
Jak wynika ze słów prezydenta, jak tylko doszedł do władzy, sytuacja w kraju znacząco się poprawiła: rozdano mieszkania socjalne, podwyższyła się oczekiwania długość życia obywateli, podniósł poziom edukacji i opieki medycznej. Problem stanowi jedynie demografia, ale i nad tym rząd pracuje, wprowadzając rosyjski odpowiednik 500+.
Putin przyznaje, że przez krach ekonomiczny w 2008 r. nie był w stanie zrealizować wszystkich obietnic socjalnych. – Ale to nie my byliśmy temu winni – wyjaśnił. Widzi również, że realne dochody obywateli spadają, co jest związane z cenami ropy. W 2008 r. baryłka kosztowała 146 dol., a na początku roku – do 58 dol. (wskutek wojny cenowej z krajami arabskimi z pandemią koronawirusa w tle, cena za baryłkę spadła poniżej 20 dol., przy czym budżet zaplanowany jest na min. 43 dol.).
Czytaj też: Putina czeka poważny kryzys, a może nawet upadek? Zarzewia już się tlą
Dlatego Putin obiecuje reformy strukturalne gospodarki – uniezależnienie się od ropy i inwestycje w mały biznes. Zamierza też skontrolować biznes oraz służby publiczne pod kątem bezpieczeństwa i jakości. A że kiedyś handlowców nazywał złodziejami? Czasy od lat 90. się zmieniły, a Rosja „rusza się powoli, ale idzie w dobrym kierunku”. Oligarchia również została poskromiona, „nie lezie do władzy, zrozumiała, że to niemożliwe”. Klasa średnia nie wygląda może tak jak we Francji, ale przecież – jak uznał Putin – tam „całe gałęzie gospodarki nie działają, w zamieszkach zginęło 11 osób, wielu zostało rannych, oczy wybite, pocięci kulami”.
– Tego chcecie? – pytał prezydent w wywiadzie.
Z kim walczy Rosja?
Szybkie samoloty, wielkie czołgi, armia w gotowości. Po co? – Z nikim nie planujemy walczyć – powiedział Putin. – Chcemy stworzyć warunki, w których nikomu nie przyjdzie do głowy, by walczyć z nami – dodał.
Według kremlowskich danych Rosja jest dopiero na 7. miejscu pod względem wydatków na zbrojenia – za USA, Chinami, Arabią Saudyjską, Indiami, Wielką Brytanią, Niemcami i Japonią. Putin uważa, że Rosja zapewnia równowagę zbrojną, podczas gdy USA wciąż mają zakusy na poszerzanie dominacji w świecie.
Mimo sporów z Amerykanami Putin i Donald Trump mówią sobie po imieniu, a w skali od 1 do 5 relacje z USA Putin ocenia na 3. Trump nabił punktów po tym, jak amerykański wywiad uprzedził o zamachach terrorystycznych w Petersburgu pod koniec grudnia.
Putin nie rozumie jednak, dlaczego Amerykanie wciąż ingerują w interesy w Europie – utrzymują choćby sankcje za Nord Stream 2. Jego zdaniem chcieli wcześniej zabezpieczyć tranzyt gazu przez Ukrainę – „aby Ukraina istniała za nasze pieniądze”. Ale skoro Rosja zgodziła się na tranzyt, USA powinny znieść sankcje. Prezydent przypuszcza, że Waszyngton dąży do zlikwidowania konkurencji na rynku gazowym, by móc bez ograniczeń sprzedawać Europie droższe LPG.
Historia Ukrainy według Putina
Władimir Putin nie oglądał ukraińskiego serialu „Sługa narodu” i nie kojarzy sceny, w której główny bohater – grany przez obecnego prezydenta w Kijowie Wołodymyra Zełenskiego – wybiera dla siebie taki zegarek, jaki nosi sam Putin. W drugą względny respekt nie działa. – Żałuję, że nie ma między nami a Ukrainą przyjaźni. Wielokrotnie to mówiłem, przecież jesteśmy jednym narodem – stwierdził Putin.
Co to znaczy? Według prezydenta Rosji jeszcze w średniowieczu nie było żadnych językowych różnic między Ukraińcami a Rosjanami – wszystkich nazywano Rusinami. – Tylko w rezultacie polonizacji u Ukraińców, którzy znaleźli się na terytorium pod władzą rzeczpospolitej w XVI w., pojawiły się różnice. Ukraińcami nazywali tych, którzy mieszkali na rubieżach – przyznał Putin, z błędem akcentując narodowość sąsiada (zamiast ‘UkraIncami’ powiedział ‘UkrAincami’, co wypunktował dziennikarz).
Z tej perspektywy – zdaniem Putina – oddzielenie Cerkwi Kijowskiej od Moskiewskiej było ogromnym błędem, bo osłabia instytucję, a Moskiewski Patriarchat nie wpływał na wybór ukraińskich hierarchów. Putin nie wspomniał jednak o tym, że autokefalię ma zarówno Białoruś, jak i Polska, a Ukraińcom ze względów politycznych i historycznych (kolebka Rusi w Kijowie) tę niezależność kilka wieków temu zabrano.
Prezydent widzi to inaczej: to wpływy katolicyzmu powoli odciągały Kijów od Moskwy. Do tego od pierwszej wojny nacjonaliści rozrywają Ukrainę od środka zgodnie z zasadą „dziel i rządź”. Putin nie rozumie, co stało za psuciem tak „dobrych relacji” w ostatnich latach, bo ekonomicznie obie strony na tym wygrywały. – Chcieli zachować to, co nagrabili do tej pory – wysnuł wniosek.
Dodał, że władze w Kijowie służą tym, u których trzymają pieniądze, czyli Zachodowi. A temu jego zdaniem nie zależy na silnym sojuszu między Rosją a Ukrainą, bo byłaby to dla nich konkurencja w regionie.
A że konflikt na Ukrainie spowodował naniesienie dotkliwych sankcji? – Pluję na nie – stwierdził Putin. Według niego sankcje i kontrsankcje ożywiły rosyjską gospodarkę, uniezależniły choćby rolnictwo od importu. – Wyszło nam to na dobre – skwitował Putin.
Putin po raz kolejny uderza w Polskę
– To brednie! – tak Putin skomentował, mówienie o równej odpowiedzialności Adolfa Hitlera i Józefa Stalina za rozpętanie II wojny światowej. Znów zarzucił państwom europejskim, w tym Polsce, zawieranie umów z Hitlerem w latach 30.
– Polska razem z Hitlerem dzieliła Czechosłowację i w istocie porozumiała się o wprowadzeniu wojsk do Czechosłowacji – powiedział Putin. Jego zdaniem Hitler zastrzegł, aby wojsk nie wprowadzać tego samego dnia, aby „nie przeszkadzać sobie wzajemnie”.
Argumentował, że przywódcy państw europejskich w okresie przed II wojną zawierali porozumienia z Hitlerem, tymczasem Stalin „nie splamił się bezpośrednimi kontaktami” z Hitlerem. Wyraził opinię, że układ monachijski z 1938 roku był pierwszym krokiem do rozpętania II wojny światowej.
Rosyjski prezydent zapewnił ponadto, że Rosja potępiła tajne protokoły, będące częścią paktu Ribbentrop-Mołotow. Dodał następnie: – Ale niech i inne kraje powiedzą uczciwie, jak one oceniają zachowanie swoich władz w tym czasie. Niech powiedzą o tym uczciwie, a nie wysuwają absolutnie zmyślone zarzuty czy pretensje.
Na uwagę, że nie został zaproszony do Polski na obchody 75-lecia wyzwolenia Auschwitz w styczniu, Putin odparł: – Nie zaprosili. I nie trzeba!
– Związek Radziecki stał się ofiarą strasznej, potwornej, niewybaczalnej napaści ze strony Niemiec nazistowskich. Straciliśmy 27 milionów ludzi. Żaden kraj nie poniósł takich strat. Jeśli ktoś ośmieli się uczynić coś podobnego, to my powtórzymy odwet na agresorze – oświadczył Putin.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS