Tenisowy sezon wiąże się z ciągłymi podróżami. Nie tylko między państwami, ale również kontynentami. W przypadku profesjonalistów normą jest życie na walizkach i wyczerpujące podróże – dzisiaj Europa, jutro już Ameryka Płn., a za tydzień – Azja. Taki sposób funkcjonowania nie dotyczył jednak Bena Sheltona. 20-latek dokonał niemożliwego – wdarł się do czołowej setki rankingu, choć nigdy nie wyruszył poza ojczysty kraj.
Rok 2022 był przełomowy w karierze młodego tenisisty. Był zawodnikiem, który dokonał największego skoku rankingowego – w styczniu znajdował się na 573. pozycji, natomiast w listopadzie był już w pierwszej setce – na 93. lokacie. Zapewniło mu to miejsce w drabince głównej Australian Open, pierwszego turnieju wielkoszlemowego w tym sezonie. Lot do Australii był jego pierwszą podróżą poza Stany Zjednoczone.
A zdjęcie, które opublikował na Instagramie z samolotu do Australii, wzbudziło zdumienie wśród ekspertów. “Jak sądzę, to pierwsza z miliona czekających go podróży” – odpisał dziennikarz Jose Morgado. No właśnie – pierwsza.
Odmówił dzikiej karcie
Takie zjawisko możliwe było jedynie w Stanach Zjednoczonych, w których w ciągu dwunastu miesięcy rozgrywa się mnóstwo zawodów niższej rangi. Shelton dokonał niezwykłego wyczynu. W listopadzie wygrał trzy turnieje ATP Challenger Tour z rzędu – Charlottesville, Knoxville i Champaign – wszystkie rozgrywane na twardej nawierzchni w hali. Trzeba oddać 20-latkowi, że cały rok notował dobre wyniki – m.in. dotarł do trzeciej rundy ATP 1000 w Cincinnati, gdzie pokonał Caspera Ruuda, ale to głównie świetna końcówka roku pozwoliła mu na skok rankingowy do czołowej setki.
Wysoka pozycja w światowym tenisie pozwoliła mu na wejście do głównej drabinki Australian Open. Mimo że mógł liczyć na dziką kartę, nie chciał z niej skorzystać. – Nie chcę widzieć WC (Wild Card – red.) obok mojego nazwiska – powiedział w trakcie walki w trzecim challengerze z rzędu, w którym finał zapewniał mu udział w turnieju wielkoszlemowym bez specjalnej przepustki. – Myślę, że wielu zawodników byłoby usatysfakcjonowanych, a on był wyczerpany graniem przez trzy tygodnie z rzędu. Ale dał radę i załapał się do pierwszej setki rankingu – komplementował trener Dean Goldfine.
Trening z idolem
Ben Shelton w Melbourne dotyka światowego tenisa. O trening na Rod Laver Arenie (główna arena AO) poprosił go sam Rafael Nadal. Hiszpan potrzebował leworęcznego sparing-partnera przed swoim meczem pierwszej rundy z 21-letnim Brytyjczykiem Jackiem Draperem. Styl obu młodych graczy jest dość podobny. Preferują ofensywną grę, bazując na mocnym serwisie (Shelton mierzy 195 cm) oraz forehandzie.
Sam Amerykanin w debiucie w Australian Open zmierzy się we wtorek z Chińczykiem Zhinzhenem Zhangiem. – Jestem podekscytowany, że zagram w głównym turnieju mojego pierwszego wielkoszlemowego turnieju poza granicami kraju. Może osiem miesięcy temu nie pomyślałbym, że znajdę się w takiej sytuacji, ale mam szczęście, że mam wokół siebie dobry zespół, który mi pomaga – powiedział przed tym starciem Shelton.
Oprócz trenera istotną rolę ogrywa również dziewczyna. To 20-letnia Anna Hall, siedmioboistka, która jest już medalistką mistrzostw świata w lekkoatletyce z Eugene w 2022 roku. Oboje lubią ze sobą rywalizować, ale tenisista podkreśla, że to jego partnerka jest obecnie lepszym sportowcem. – Ona mnie przyćmiewa – mówił Shelton, cytowany przez “New York Times”. Z takiego układu zadowolony jest trener zawodnika Dean Goldfine. – Właściwie to jest świetne, ponieważ rzucają sobie nawzajem wyzwania, a ona całkowicie rozumie, co to znaczy być na elitarnym poziomie – podkreśla.
Tenisowa rodzina i rola trenera
Dean Goldfine to znana postać w amerykańskim tenisie. Pracował m.in. z Andym Roddickiem, zwycięzcą US Open z 2003 r. i byłym liderem rankingu. U swojego młodego gracza widzi atuty, które w przyszłości mogą pozwolić mu nawet na zwycięstwa w turniejach wielkoszlemowych. Wskazuje przede wszystkim na przygotowanie fizyczne czy wytrzymałość mentalną. Jego zdaniem dodatkowym atutem jest bycie leworęcznym.
Jednak pierwszym trenerem 20-latka był jego ojciec – Bryan Shelton, były zawodowy tenisista, który nadal pełni rolę konsultanta w sztabie zawodnika. Najwyżej w rankingu był sklasyfikowany na 55. miejscu. Matka, Lisa, trenowała tylko jako juniorka, ale jej bratem był Todd Witsken – były 44. tenisista świata, który w wieku 34 lat zmarł na raka mózgu.
Jednak pierwszym wyborem Bena był futbol amerykański, który rzucił w wieku 11 lat. – Tenis miał być tylko na chwilę, a okazało się na zawsze – żartował ojciec zawodnika. – Gdy tylko zaczął rywalizować, był bardzo podekscytowany – dodał.
Ben Shelton to z pewnością spora nadzieja światowego tenisa, ale przed nim rok pełen nowych doświadczeń oraz, przede wszystkim, potencjalnych problemów. Po raz pierwszy na zawodowym poziomie zagra na innych kortach, niż twarda nawierzchnia, która jest powszechna w Stanach Zjednoczonych. Jego sposób gry powinien pasować na trawę, ale mączka, zwłaszcza europejska, to może być dla 20-latka spore wyzwanie. Najpierw czeka go jednak rywalizacja w Australian Open. W pierwszej rundzie już we wtorek zmierzy się z Chińczykiem Zhinzhenem Zhangiem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS