A A+ A++

Na niekontrolowaną inwigilację najbardziej narażone są osoby zaangażowane społecznie: dziennikarki i dziennikarze, aktywiści i aktywistki, działaczki i działacze opozycyjni, prawnicy i prawniczki, polityczki i politycy oraz ich bliscy. Ewelina Kycia i Wojtek Bomba (aktywiści Greenpeace) oraz Mariusz Gierszewski (dziennikarz) opowiadają w nagraniach zrealizowanych przez Panoptykon o tym, jak byli inwigilowani przez służby.

„Nie jestem bandytką. Angażujemy się społecznie, pomagamy innym ludziom, a jesteśmy traktowani jak przestępcy. Za moją koleżanką z Greenpeace’u chodziło 7 policjantów. Wyobrażam sobie, że istnieją młode osoby, które nie decydują się na wyrażanie poglądów, bo boją się presji. Nie chcą, żeby policja pukała do domu, gdzie mieszkają z mamą czy z dziećmi; żeby policja wiedziała wszystko o ich życiu”mówi Ewelina Kycia, aktywistka, koordynatorka wolontariatu w Greenpeace.

„Każdej służbie zależy, żeby wiedzieć, czy przypadkiem dziennikarze nie grzebią w jej sprawach. To jest niesamowita władza. Od paru lat mam przyjętą pewną metodę życiową. Jeżeli widzę, że wchodzę w jakiś bardzo trudny temat, powiadamiam wszystkich członków mojej rodziny, żeby na siebie uważali”mówi Mariusz Gierszewski, dziennikarz.

Zobacz nagrania testimoniali >>

NIKT CI NIE POWIE, KIEDY BĘDĄ CIĘ PODGLĄDAĆ

W ramach kampanii „Podsłuch jak się patrzy” Fundacja Panoptykon wysłała do aktywistów i aktywistek oraz dziennikarek i dziennikarzy listy z Agencji Bezpieczeństwa Narodowego – instytucji, która nie istnieje. W liście informuje, że adresat lub adresatka byli poddani kontroli operacyjnej przez służby specjalne. W ten sposób Panoptykon chce pokazać, jaką informację powinny dostawać osoby, które były inwigilowane przez policję i służby specjalne. „Ta informacja nam się po prostu należy” – mówi Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. „Takie rozwiązania funkcjonują w innych państwach, na przykład niemieckie służby informują o inwigilacji 12 miesięcy po zakończeniu działania służb”.

1 350 000 POBRAŃ DANYCH PRZEZ SŁUŻBY W 2019 ROKU

W Polsce jest 9 instytucji uprawnionych do prowadzenia tzw. czynności operacyjno-rozpoznawczych, m.in. zakładania podsłuchów. Służby współpracują z operatorami telekomunikacyjnymi, którzy nie mają prawa im odmawiać – i specjalnie dla policji i służb przechowują przez 12 miesięcy szczegółowe informacje o tym, gdzie byliśmy i z kim rozmawialiśmy. Korzystają również m.in. z oprogramowania Pegasus, które umożliwia przejęcie kontroli nad czyimś telefonem i wszystkimi znajdującymi się na nim informacjami, czy Remote Control System, który służy do przejęcia kontroli nad komputerem.

W 2019 r. służby 1 350 000 razy pobrały informacje o tym, gdzie byliśmy w ciągu ostatniego roku i do kogo w tym czasie dzwoniliśmy. W 2019 r. policja założyła 8065 podsłuchów. Tylko w 16% spraw (z 1303 podsłuchów) uzyskano dowody do procesu karnego. Kim były zatem pozostałe podsłuchiwane osoby?

– Jesteśmy świadkami nadużywania przemocy przez policję. Funkcjonariusze nie wahają się jej stosować wobec osób demonstrujących na widoku publicznym, mimo nagrywających ich setek kamer i telefonów komórkowych. Skoro nie mają problemu z używaniem przemocy na widoku, to dlaczego mieliby powstrzymywać się przed jej niewidzialną formą, poza zasięgiem kamer i bez jakiejkolwiek kontroli? – mówi Wojciech Klicki, prawnik i ekspert Fundacji Panoptykon.

– Profesjonalna obserwacja jest niewidoczna. To mit, że patrząc w szybę w kiosku Ruchu, widzimy funkcjonariuszy czających się za drzewami. Smartfona można aktywować bez wiedzy i zgody użytkownika. Wtedy podsłuchuje nie tylko, kiedy z kimś rozmawiam, ale także wtedy, kiedy sobie leży gdzieś na stole, przy którym ludzie omawiają jakieś polityczne czy gospodarcze kwestie – które można później wykorzystać przeciwko nim. W państwach demokratycznych, które nie mają złudzeń, że w policji pracują wyłącznie anioły, tworzy się instytucje kontroli poza administracją rządową. Niemieckie komisje parlamentarne, które kontrolują czynności operacyjno-rozpoznawcze, kontrolują je nie tylko z punktu widzenia legalności, ale również efektywności. Sprawdzają, czy grupa przestępcza, która jest nimi objęta, rzeczywiście jest tak groźna, że trzeba stosować aż tak drogie i skomplikowane środki operacyjne – mówi Piotr Niemczyk, były zastępca szefa wywiadu, wieloletni ekspert komisji ds. służb specjalnych.

O KAMPANII „PODSŁUCH JAK SIĘ PATRZY”

Fundacja Panoptykon rozpoczyna kampanię „Podsłuch jak się patrzy”, w której sprzeciwia się nadużyciom policji i służb. Celem kampanii jest uświadomienie jak największej liczbie osób, że kontrola nad służbami to element sprawnie funkcjonującego państwa. Władza w dojrzałym systemie demokratycznym, szanującym prawa człowieka, powinna chronić swoich obywateli i swoje obywatelki przed zagrożeniami zewnętrznymi czy przestępczością, ale też przed sobą samą – przed nadużyciami władzy – za pomocą specjalnie powołanych instytucji, które kontrolują np. działanie policji i służb. Polska odstaje od innych państw Unii Europejskiej czy od Ukrainy, która niedawno wprowadziła mechanizmy silnej kontroli nad służbami. Niebawem zapadnie wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie skargi m.in. aktywistów Panoptykonu, którzy zaskarżyli zasady inwigilacji w Polsce. Przegrana postawi Polskę – jeśli chodzi o brak nadzoru nad służbami – w jednym rzędzie państw z Węgrami i Rosją.

Zobacz stronę kampanii „Podsłuch jak się patrzy” >>

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŁuków: Kiermasz Palm Wielkanocnych
Następny artykułAkcja na drogach: posypały się mandaty za zbyt dużą prędkość