A A+ A++

Od dłuższego czasu obserwujemy przesunięcie ciężaru wojny na południe. Jak pisaliśmy już tydzień temu, kampania w Donbasie zamarła na dobre, tymczasem coraz więcej się dzieje w rejonie Mikołajowa i Chersonia. Ale zanim przyjrzymy się tamtej części Ukrainy, podsumujmy pokrótce obecną sytuację na północy i wschodzie kraju.

Rosyjski przyczółek transgraniczny na odcinku charkowskim utrzymuje się bez zmian. Rosjanie od czasu do czasu próbują nacierać, ale wciąż wygląda to raczej na działania pozorowane, mające jedynie wiązać obecne tam siły ukraińskie. Podobnie wygląda sytuacja na odcinku od Iziumu do Łymanu. Niestety smutną normą pozostaje ostrzał miast; minionej nocy pociski spadły między innymi na Charków. Jedynie na kierunku bachmuckim najeźdźcy odnotowali w minionych dniach konkretne postępy – w niektórych sektorach wypchnęli obrońców na zachód, w innych zaś podeszli pod wciąż bronione wsie.

—REKLAMA—

Coraz więcej rosyjskich pododdziałów przerzucanych jest na południe Ukrainy. Pytanie za milion euro brzmi: czy okupanci szykują się do odparcia kontrofensywy ukraińskiej pod Chersoniem czy może raczej do własnego natarcia na Mikołajów? Niezmiennie stoimy na stanowisku, że Ukraińcy nie zdecydują się na stoczenie bitwy o Chersoń. Wkroczenie ukraińskich pododdziałów w teren zabudowany pociągnęłoby za sobą rzeź mieszkańców tego 300-tysięcznego (przed wojną) miasta porównywalną z tragedią Mariupola. Ale to nie znaczy, że Ukraińcy nie będą atakować na tym kierunku.

Oczywiście jeżeli okupanci postanowią urządzić krwawą łaźnię w Chersoniu, to ją urządzą i nic temu nie zapobiegnie. W związku z tym trzeba jakoś Rosjan skłonić, aby po prostu się z Chersonia wycofali i nie mieli czasu ani ochoty na mordowanie cywilów. Jak tego dokonać? Poprzez groźbę okrążenia. Gdyby Ukraińcom udało się przejść Dniepr w Nowej Kachowce i ruszyć lewym brzegiem rzeki na południe, okupantom zostałaby tylko droga przez Antoniwkę – uszkodzone mosty drogowy i kolejowy oraz przeprawa polowa.

Najlepszy polski analityk zajmujący się wojną w Ukrainie, Konrad Muzyka, podaje, że Rosjanie mają w obwodzie chersońskim od dwudziestu do trzydziestu batalionowych grup taktycznych (inną sprawą jest, jak ich faktyczna liczebność ma się do etatowej). Jego zdaniem czas na zdobywanie Chersonia – jeśli taki był plan – już minął. Nawet jeśli rosyjska logistyka jest słaba (a jest), taka masa ludzi będzie w stanie długo się bronić w terenie zurbanizowanym.

Drugie pytanie za milion euro brzmi: czy w sytuacji ukraińskiego marszu na południe lewym brzegiem Dniepru rosyjskie dowództwo postanowi ewakuować z Chersonia, ile się da, czy też porzuci żołnierzy na pastwę losu, aby utknęli w oblężeniu i terroryzowali miasto? Dotychczasowe zachowanie Rosjan w Ukrainie wskazywałoby na tę drugą opcję, ale czy w obliczu dotychczasowych strat pozwolą oni sobie na utratę całego kontyngentu okupującego miasto i jego okolice? Trzeba też mieć na uwadze, że wszystkie dostępne (szczątkowe niestety) informacje wskazują, że obrona przeciwlotnicza Rosjan w obwodzie jest zdezorganizowana, a ukraińskie lotnictwo właśnie tam poczyna sobie najśmielej – nad Donbasem takiej swobody nie ma.

Władze w Kijowie przewidują jednak, iż przeciwnik nie będzie się bronił, ale szykuje się do ofensywy – właśnie na Mikołajów. W tym celu na południe Ukrainy przerzucono aż 25 tysięcy żołnierzy. Okrążenie i zajęcie tego miasta zarazem otwarłoby drogę na Odessę i zabezpieczyłoby w dużej mierze zarówno mosty w Antoniwce, jak i słynne lotnisko Czornobajiwka przed ostrzałem rakietowym.

W obwodzie chersońskim i samym Chersoniu niezmiennie prężnie działa ukraiński ruch oporu. Dziś podziemie zlikwidowało członka administracji kolaboracyjnej Nowej Kachowki Witalija Gurę, a wcześniej częściowym powodzeniem zakończył się zamach na Wołodymyra Saldę, kolaboranckiego burmistrza Chersonia. Saldo przeżył otrucie, ale konieczne było wprowadzenie go w stan śpiączki farmakologicznej i ewakuacja na Krym. Tymczasem plan wprowadzenia rubla jako jedynej waluty w okupowanej części obwodu wyraźnie spalił na panewce.

A propos zachowania w Ukrainie – Rosjanie pokazali również, że wciąż nie potrafią (nie chcą?) obchodzić się z należnym szacunkiem z elektrowniami jądrowymi. W największej elektrowni tego rodzaju w Europie, znajdującej się w okupowanym Enerhodarze (140 kilometrów w górę Dniepru od Nowej Kachowki), konieczne było wyłączenie jednego z bloków energetycznych w następstwie ostrzału.

Sprawa tego ostrzału to „zagadka” podobna do mordu na jeńcach wojennych w Ołeniwce (o tej sprawie również pisaliśmy tydzień temu). Od dawna było wiadomo, że Rosjanie przechowują broń i amunicję na terenie elektrowni jądrowej, a nawet prowadzą z jej terenu ostrzał artyleryjski, wykorzystując ją jako swoistą żywą tarczę – chociaż nie tyle samą elektrownię, która oczywiście nie jest żywa, ile ludzi znajdujących się w potencjalnej strefie skażenia. Było oczywiste, że ZSU nie zaatakują Enerhodaru, że nie będą prowadzić ognia kontrbateryjnego, bo po prostu mają zbyt dużo do stracenia. No więc Rosjanie sami ostrzelali elektrownię.

Tajemnicą poliszynela jest, że przed ostrzałem elektrowni na czas opuścili ją pracownicy Rosatomu, pozostawiając jedynie ukraiński personel z Enerhoatomu. Krążą również wiadomości o możliwym zaminowaniu niektórych budynków (podobne kroki podjęto też w Chersoniu – na infrastrukturze wodociągowej, elektrycznej i gazowej – co może wskazywać, że Rosjanie jednak szykują się do odwrotu). Josep Borrell w imieniu Unii Europejskiej potępił działania Moskali na terenie elektrowni.

Zaczynają się potwierdzać wcześniejsze doniesienia o możliwych dostawach irańskich UAV-ów do Rosji. Informację o ich obecności na ukraińskim niebie podał Ołeksij Arestowycz, doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy, a także – bez powoływania się na Arestowycza – serwis censor.net (którego założycielem jest ukraiński dziennikarz opozycyjny Jurij Butusow, nienawidzący Zełenskiego i jego współpracowników). Rosja miała jakoby otrzymać bezzałogowce Szahed-129, wzorowany na MQ-9 Reaperze i izraelskim Hermesie 450.

Nie ma na razie jasności co do losów czegoś, co płonęło na Morzu Czarnym i co rzekomo było Wasilijem Bykowem. Rosyjski okręt patrolowy projektu 22160 miał być zatopiony już raz na początku wojny. Okazało się to nieprawdą. I tak samo jest teraz – Bykowa widziano w Sewastopolu już po nagraniu poniższego filmu.

W kwestii dostaw zachodniego uzbrojenia do Ukrainy najgłośniejszą sprawą ostatnich dni są północnomacedońskie samoloty uderzeniowe Su-25. Serwis The War Zone ustalił, że cztery Frogfooty zniknęły z bazy lotniczej w Petrowcu. Nie wiadomo jednak, co dokładnie się z nimi stało. Możliwe, że latają już w Ukrainie, ale możliwe także (i chyba bardziej prawdopodobne), iż rozebrano je na części zamienne dla maszyn ukraińskich.

Aktualizacja (00.35): Dziś w nocy aktywny jest front południowy między Dnieprem a Donieckiem. Na odcinku połoskim, mniej więcej z pół drogi z Zaporoża do Mariupola, jeszcze przed północą trwały intensywne pojedynki artyleryjskie.

W Rosji aresztowano pod zarzutem zdrady stanu Aleksandra Szypluka, jednego z czołowych rosyjskich specjalistów w temacie pojazdów hiperdźwiękowych. Szypluk to doktor nauk fizycznych i matematycznych, członek korespondent Rosyjskiej Akademii Nauk, dyrektor Instytutu Mechaniki Teoretycznej i Stosowanej Syberyjskiego Oddziału Rosyjskiej Akademii Nauk, autor kilkudziesięciu artykułów naukowych w języku angielskim. Zarzut zdrady sugeruje, że nie chodzi tu o sprzedawanie tajemnic za granicę – na to jest paragraf o szpiegostwie. Skłaniamy się bardziej ku represjom za fiasko praktyczne (może zawinione przez Szypluka, a może nie) programu broni hipersonicznej, czyli pocisków 3M22 Cyrkon i Ch-47M2 Kinżał.

Za tym scenariuszem przemawia również to, że Szypluk jest już drugim aresztowanym naukowcem z tej branży. W czerwcu za kraty trafił Dmitrij Kołkier, specjalista od analizy gazów wylotowych. Kołkier w chwili aresztowania umierał już na raka prostaty i niestety kilka dni później dokonał żywota w osławionym Więzieniu Lefortowskim.

Tymczasem burmistrz Mariupola (ten prawowity, nie kolaborancki) Wadym Bojczenko alarmuje, że w miejskiej filharmonii ma się odbyć proces pokazowy, a następnie publiczna egzekucja ukraińskich jeńców. Na scenie pojawiły się klatki z prętami o średnicy 20 milimetrów.

Heneralnyj sztab ZSU

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChrobry Głogów – ŁKS Łódź 2-3. Skrót meczu. WIDEO (Polsat Sport)
Następny artykułWspaniałe zachowanie tenisisty! Pomógł w trakcie meczu