— Jednym z wariantów dot. rozgrywek ligowych, jest tzw. wielki reset. Czyli uznanie całego sezonu 2019/2020 za niebyły. Anulowanie wszystkich wyników i rozpoczęcie od sierpnia sezonu od nowa — mówi Marek Łukiewski, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej. Z cenionym działaczem rozmawiamy m.in. o planie pomocowym dla polskich klubów, wielkiej kasie oraz o tym czy futbol, w znanym dotychczas kształcie, przetrwa pandemię koronawirusa.
— PZPN miał dziś (27 marca) obradować o działaniach w czasie obecnego kryzysu. Doszło do spotkania?
— Tak, choć to zebranie zarządu miało nieco inny charakter niż zazwyczaj. Odbyło się on-line, wzorem szeregu innych, “pozapiłkarskich” spotkań w Polsce. Bezpośrednio w biurze PZPN pojawił się tylko prezes Zbigniew Boniek oraz sekretarz generalny – Maciej Sawicki.
— Tak konkretnie, co było przedmiotem debaty?
— Priorytetem było szukanie właściwego rozwiązania, które wyszłoby naprzeciw problemom, z którymi borykają się obecnie kluby piłkarskie w całej Polsce. Spotkanie było owocne. Został wypracowany konkretny projekt planu pomocowego, na który PZPN przeznaczy 116 mln zł. Szczegóły są jeszcze dopracowywane.
— Realna pomoc trafi głównie do najwyższych lig?
— Najwięcej środków trafi oczywiście do klubów profesjonalnych. To one ucierpiały najbardziej. Ekstraklasa czy I liga, ligi centralne, to zupełnie inna skala zapotrzebowania. Kluby zatrudniają cały szereg ludzi. Mają potężne zobowiązania finansowe, z którymi — w przypadku braku możliwości zarobkowania — nie sposób sobie poradzić. W tym kierunku pójdzie więc największa część z tej przeszło 100-milionowej puli.
— A co niżej? Np. b-klasowcom przyjdzie obejść się smakiem?
— Nie, również i dla nich jest przewidziane wsparcie. Ważną dla nich kwestią może być np. to, że kluby od IV ligi do b-klasy, wraz z klubami młodzieżowymi, zostaną zwolnione z opłat za wpisowe do rozgrywek sezonu 2020/21. I najprawdopodobniej na tym się nie skończy. Trzeba jednak pamiętać, że niższe szczeble rozgrywkowe mają inną specyfikę. Na szczeblu wojewódzkim zawodnicy nie mają aż takich poważnych kontraktów, często grają jedynie hobbystycznie. A jeśli zarabiają, to są to — stosunkowo patrząc — dość drobne pieniądze. Takie kluby nie będą miały łatwo, ale nie powinny odczuć tego kryzysu aż tak mocno jak kluby z wyższych lig. Jednak będziemy się starali pomóc im na tyle, na ile będziemy w stanie.
— Nie zanosi się, by koronawirus odpuścił w najbliższych tygodniach. Co z rozgrywkami ligowymi? Awansami, spadkami…
— W tym temacie cały czas trwają dyskusje. Nie tylko wewnątrz W-MZPN. Poprosiliśmy działaczy i kluby z Warmii i Mazur o pomoc w tym względzie. Liczymy, że wesprą nas swoimi przemyśleniami, pomysłami. Kilka głosów już do nas dotarło ze strony piłkarskiego środowiska. Czekamy na więcej. Sytuacja jest wyjątkowo niecodzienna i trudna. Nie ma szans, a przynajmniej teraz ich nie widzimy, by znaleźć wyjście z sytuacji, w której którakolwiek ze stron nie byłaby poszkodowana. Tak naprawdę trzeba się pogodzić z tym, że wszyscy będą poszkodowani. Każdy będzie musiał coś poświęcić. Koniec końców wszystko zależy od koronawirusa i tego, jak reagować będą na sytuację władze państwowe. Świat piłkarski będzie musiał się dostosować i czekać na zielone światło.
— Wspomniał pan o dyskusjach, zatem jakieś koncepcje musiały się pojawić. Jakie karty pojawiły się już na stole?
— Obecnie najpoważniej myśli się o dwóch wariantach. Pierwszy zakłada, że sezon 2019/2020 kończymy na ostatniej rozegranej kolejce. Podliczamy wszystkie dotychczasowe wyniki i na ich podstawie decydujemy o awansach i spadkach. Naturalnie o meczach barażowych w obecnych warunkach nie ma mowy.
— A drugi wariant?
— Oznaczałby tzw. wielki reset. Czyli uznalibyśmy cały sezon 2019/2020 za niebyły. Anulowalibyśmy wszystkie wyniki, by od sierpnia rozpocząć po prostu sezon od nowa.
— Odważna koncepcja.
— Tak, to prawda. Jak jednak wspomniałem, nie podejmiemy żadnej decyzji bez konsultacji z piłkarskim środowiskiem Warmii i Mazur. Czekamy również na ruchy ze strony PZPN oraz FIFA, bo wszyscy funkcjonujemy w systemie naczyń połączonych.
— Wróćmy do kasy. W obecnych realiach szereg firm boryka się z problemami finansowymi. Część z nich ogłosi pewnie upadłość. To raczej kiepski czas na sponsorowanie czegokolwiek. Futbolu również.
— Są branże, które znacząco ucierpiały. Te się wycofają, trudno zakładać inny scenariusz. Będą walczyły o swój byt biznesowy. Są jednak i takie, których— przynajmniej na tę chwilę — ten kryzys jakoś szczególnie nie dotknął. Nie doszły do nas sygnały o jakimś wzmożonym wycofywaniu się sponsorów w naszym województwie. Patrząc jednak na to co dzieje się na świecie, niestety nie można tego wykluczyć. To będą bardzo trudne chwile nie tylko dla piłki nożnej, ale i dla wszystkich branż rozrywkowych, które zapewniają ludziom usługę inną niż tę niezbędną do codziennego funkcjonowania.
— Zbigniew Boniek podał informację, że PZPN stracił przez koronawirusa ponad 50 mln zł. Ile z tych “baniek” dotyczy naszego województwa?
— Nie jestem w stanie podać teraz konkretnej kwoty, ale na pewno jest ona niemała. Zwłaszcza z naszego punktu widzenia. Mniejsze przychody PZPN, to mniej programów dla województw. Po cichu liczę jednak, że tragedii nie będzie. PZPN w ostatnich latach zgromadził pokaźną nadwyżkę finansową. Podejrzewam, że zostanie ona spożytkowana właśnie na walkę ze skutkami kryzysu.
— Co w tym trudnym czasie mogą, a właściwie powinny, robić kluby?
— Trenerzy mogą wykorzystać ten czas na zapoznanie się z fachowymi książkami czy filmami, a także z kursami on-line, które przygotowujemy od jakiegoś czasu. To dobra okazja, by poprawić swój warsztat. Z dedykowanymi materiałami chcemy dotrzeć także do rodziców, by — w przypadku rozgrywek młodzieżowych — wiedzieli jak powinni się zachowywać, a czego powinni unikać. Bo bywa z tym różnie. Co do samych klubów… Wiele z nich już teraz wykorzystuje świetnie swoją kreatywność. Dostosowują się do nowych realiów. Gdy stadiony zostały pozamykane, a tradycyjne treningi się nie odbywają, część z nich przeniosła się z aktywnością do Internetu. Prowadzą treningi on-line, by każdy mógł odbyć je we własnym domu czy ogrodzie. Do wspólnej zabawy często zapraszani są i kibice. Jak na warunki, w których się wszyscy znaleźliśmy, w futbolu dzieje się dość dużo.
— Wy, jako WMZPN, również podbijacie Internet. Niedawno zorganizowaliście piłkarski turniej on-line.
— I okazał się niemałym sukcesem. Ponad 400 graczy zgłosiło się do turnieju FIFA, który zorganizowaliśmy z AstroBoyz. Rywalizowali na trzech platformach sprzętowych: XBOX, PS i PC. W każdej z kategorii wyłoniliśmy mistrzów, na których czekały atrakcyjne nagrody. Emocji nie brakowało. Staramy się tak kombinować, by konieczność przebywania w domu nie oznaczała rozstania z piłką nożną
— Może warto pójść za ciosem? Zwycięzcy pewnie bardzo chętnie zmierzyliby się z innymi np. na mistrzostwach Polski.
— Myślę, że z czasem może dojść do mistrzostw ogólnopolskich. Nasze województwo było pod względem takiego e-turnieju pierwsze. Dotychczas, poza Wielkopolską, nigdzie więcej takie mistrzostwa wojewódzkie nie zostały rozegrane. A przecież aż się o to prosi. Na Warmii i Mazurach pomysł chwycił na tyle, że kolejną edycję planujemy już w kwietniu. Co więcej, tego typu imprezy będziemy chcieli organizować także już po całym tym wirusowym kryzysie.
— To największy kryzys w polskiej piłce?
— Szczerze? Nie pamiętam sytuacji, która mogłaby się z nią równać. Trzeba byłoby pewnie szukać w czasie wojen światowych. Poza nimi jedyne kryzysy, jakie były w piłce, miały raczej charakter lokalny.
— Na koronawirusanigdy nie byłoby “dobrej” chwili. Dla pana termin ten jest jednak szczególnie niekorzystny. Spokojnego końca kadencji nie ma co oczekiwać…
— To prawda. W czerwcu miną 4 lata od chwili, gdy została mi powierzona funkcja prezesa. Zbliżające się wybory będą trudne do zorganizowania. W obecnych warunkach, gdy mamy zakaz zgromadzeń, okażą się pewnie niemożliwe i zarząd podejmie decyzję o przesunięciu tej kwestii na chwilę, w której będzie można się już “normalnie” spotkać.
— Zgłosi pan wówczas swoją kandydaturę?
— Jak najbardziej. Myślę, że przez tę kadencję udało się zrobić naprawdę wiele.
— Z czego konkretnie jest pan najbardziej dumny?
— Wspólnie z klubami udało się nam stworzyć dość zgraną społeczność piłkarską. Konsultowaliśmy się w ciągu tych 4 lat z każdym ze 170 klubów. Wypracowywaliśmy wspólnie programy tak, by były jak najbardziej korzystne. Udało się pozyskać także sponsora tytularnego IV ligi. Przekazane nam środki rozważnie inwestujemy, dzięki czemu powstał naprawdę bardzo przyzwoity produkt na miarę województwa. Te rozgrywki już teraz “żyją mocno”, a w dalszym ciągu mamy w planach wiele innowacji.
— A co z najmłodszymi piłkarzami?
— Na tym gruncie również przeprowadziliśmy reformę. Rozgrywki młodzieżowe podzieliliśmy w każdej grupie wiekowej na 3 klasy. Dzięki temu zespoły są bardziej dopasowane do siebie pod względem poziomu rozgrywek. Najlepsi walczą z najlepszymi. Ograniczyliśmy tym samym liczbę pojedynków “do jednej bramki”, które kończyły się wynikami np. 20:0. Zwycięzców taki mecz zbytnio nie rozwijał, a pokonanym odbierał motywację do treningów. Wyróżniające się zespoły mają obecnie ponadto, co rundę, możliwość awansu.
— By nie było zbyt słodko. Co się nie udało, nad czym musicie jeszcze popracować?
— Rzeczy wartych zrobienia cały czas pozostaje dużo. Kilka z nich planowaliśmy zrealizować jeszcze w tym roku, jednak plany pokrzyżował nam koronawirus. Mowa m.in. o zorganizowaniu 5 ośrodków szkolenia piłkarskiego z prawdziwego zdarzenia…
— W jakich miastach?
— W Olsztynie, Elblągu i Ełku. Trzech największych miastach, w których funkcjonują już szkoły piłkarskie. Piątkę uzupełniłyby dwa inne “zagłębia futbolu”, czyli Kętrzyn i Iława. W Kętrzynie prace już postępują, bowiem zapadła decyzja o powstaniu takowej szkoły. W Iławie byliśmy w trakcie rozmów, lecz — ze względu na obecną sytuację — musieliśmy je przerwać. Ta część projektu zostanie zapewne przesunięta o rok.
— Futbol, który znamy obecnie, przetrwa ten kryzys?
— Tak, jestem tego pewien. Nie tylko futbol, ale i społeczeństwo. To będą dla nas trudne chwile, ale po jakimś czasie wrócimy do normalności. Stadiony na nowo ożyją.
Rozmawiał Kamil Kierzkowski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS