Spis treści
Piszę o książkach, bo to one są dla mnie najważniejsze. Ale tak naprawdę chodzi o ciekawe historie i pisałam wam już wielokrotnie, że często forma opowieści nie ma znaczenia. Czy to będzie książka, gra czy film – dopóki opowieść jest dobrze skonstruowana, budzi emocje i zaangażowanie odbiorcy, będzie dobrze przyjęta. Na pisanie o grach brakuje mi czasu, ale o filmach mam przygotowanych kilka szkiców. Filmy i książki stanowią udany duet w zasadzie od samego początku powstania kinematografii. Jednym z filmów, które stanowiły kamień milowy w tej sztuce (i jednym z pierwszych w ogóle) był francuski niemy film science fiction „Podróż na Księżyc”, stworzony w 1902 przez Georges’a Mélièsa – powstał na podstawie dwóch powieści „Z Ziemi na Księżyc” Jules’a Verne’a oraz „Pierwsi ludzie na księżycu” H.G. Wellsa.
Uwielbiam ekranizacje, choć czasami wściekam się na filmowców. Na blogu znajdziecie kilka porównań książki i filmu – na przykład „” czy „”. Równie często zdarza się jednak, że film daje drugie życie książce – to właśnie dzięki ekranizacjom książki wyłaniają się z zapomnienia, stają się modne, rozchwytywane i przede wszystkim znane. Co roku pojawiają się kolejne ekranizacje i myślę, że nie ma takiego książkoholika, który nie miałby prywatnej listy książek do sfilmowania. Opowiem Wam o filmach na podstawie książek z tego roku w ramach podsumowania i dyskusji o ekranizacjach.
W tym miejscu chciałabym wam podsunąć pomysł na świetny prezent. Jakiś czas temu pisałam o tym, ile kosztuje mnie kultura. Wyszło, że jestem fanką wszelakich abonamentów i ciągle poszerzam ich zakres. Do zestawu dołączyła karta Unlimited sieci kin Cinema City, która umożliwia chodzenie do kina nawet codziennie za mniej więcej 50 zł miesięcznie. Tak, dobrze czytacie.
Mamy przed sobą miesiąc kupowania prezentów. A może by tak kupić kartę Unlimited na prezent? Nie wiem jak wy, ale ja już od jakiegoś czasu odchodzę od kupowania rzeczy i szukam sposobu, by podarować coś więcej – emocje, przeżycia, wspomnienia. Mogą to być bilety na mecze, na koncerty, wycieczki czy właśnie abonamenty czytelnicze i filmowe. Czy to nie jest absolutnie najlepszy prezent, jeśli ktoś dzięki nam spędzi miło czas, wzruszy się do łez, zobaczy ekranizację ukochanej powieści czy nie będzie musiał się zastanawiać nad wyjściem do kina, tylko po prostu pójdzie?
Pomyślcie o zakupie karty Unlimited, a w ramach zachęty zobaczcie, jakie filmy w oparciu o książki mogliśmy obejrzeć w roku 2019 i co nas czeka w roku następnym. Mam ochotę napisać tekst o moich ulubionych ekranizacjach (i pewnie kiedyś to zrobię), ale dzisiaj skupmy się na tegorocznych filmach.
Na pierwszy ogień idzie król horroru, Stephen King. Można go też chyba nazwać królem ekranizacji – jego teksty inspirowały filmowców prawie 100 razy (z lepszym lub gorszym skutkiem). W samym tylko 2019 roku pojawiły się trzy filmy oparte o Kinga. „Smętarz dla zwierzaków” to już kolejna filmowa wersja tej opowieści i całkiem udana. King straszy tu tym, co najmocniej działa na odbiorcę – lękami, które każdy z nas ma w sobie. To samo jest podstawą jednej z moich ulubionych jego powieści – „To”. Książka jest bardzo obszerna i choć ja nie mogłam się oderwać wiem, że są osoby, które z kolei nie mogły przez nią przebrnąć. Takie książki to wyzwanie dla twórców, a jednym z rozwiązań jest podzielenie tekstu na dwie części. To właśnie zrobili twórcy filmu, przez to udało im się również zbudować napięcie. Jeśli ktoś nie zna książkowego pierwowzoru, mogę sobie wyobrazić, że w dzień premiery dwójki popędził do kina. Do kin przyciągnie też wielu fanów „Doktor Sen”. Umówimy się – „Lśnienie” jest kultowe, i film, i książka. Próba kontynuacji mogła się skończyć wielką klęską. Czy tak rzeczywiście się stało? Film jest w tym momencie na ekranach kin, więc ja wybiorę się w najbliższym czasie, ale książka była bardzo w porządku.
Kiedy już będziecie mieć dość straszenia, warto zanurzyć się w historię z zupełnie drugiej skali emocji. „Trzy kroki od siebie” to wzruszająca historia dwójki chorych nastolatków. Być może zbyt wzruszająca dla niektórych, sama chyba też wolę takie opowieści jednak w postaci książek niż filmów. To też jest doskonały przykład na to, jak film może wypromować książkę – gdyby nie on, pewnie byśmy o niej nie usłyszeli. Wydana została z filmową okładką, na której oczywiście podkreślono, że historia z książki jest przebojem filmowym.
Po drugiej stronie jeśli chodzi o objętość tekstu stoi „Chłopiec z burzy i inne opowiadania”. To piękny przykład na to, że nawet krótka forma literacka może stać się inspiracją do filmu (a przykładem numer jeden zawsze będą „Skazani na Shawshank”, wiadomo!). To też przykład filmu, który pokazuje, jaka potrafi być przewaga obrazu nad słowami. Bo można coś pięknie opisać, ale czasami wystarczy to pokazać i żadne słowa nie będą potrzebne. Wiele emocji, niuansów, pięknych gestów, wyjątkowych sytuacji, takich jak przyjaźń chłopca z pelikanem, w filmie nabiera jeszcze mocniejszego znaczenia. Colin Thiele wymyślił piękną historię, a twórcy filmu nadali jej naprawdę dobrą formę. Okładka książki jest taka sama jak plakat filmowy.
Skoro jesteśmy przy dzieciach, to może coś dla nich? Chciałabym wam zwrócić uwagę szczególnie na dwa filmy. Wiecie, że „Rodzina Addamsów” jest na podstawie komiksu? Ja nie miałam pojęcia! W 1938 roku stworzył ją amerykański rysownik Charles Addams. Bardzo szybko została zaadoptowana przez inne media – filmy, seriale, bajki. Powstały nawet książki na podstawie filmów, które były zrobione na podstawie komiksu. A w tym roku mogliśmy obejrzeć kolejną wersję bajki dla dzieci – co tylko udowadnia, że dobra historia nigdy się nie starzeje i zawsze się sprawdzi. Z drugiej strony mamy „Czarownicę 2”, kolejną część historii inspirowanej bajką o śpiącej królewnie. I choć wszelkie królewny kojarzą się nam z Dinseyem, to pamiętajmy, że tę historię wymyślił Charles Perrault (który sam się inspirował baśnią włoską). Warto też podkreślić inne podejście do tak klasycznych opowieści – nawet w którejś wersji z kolei ciągle można znaleźć w nich coś nowego.
Jest jeszcze kino familijne. Nigdy nie myślałam o takich filmach w kategorii ekranizacji, a okazuje się, że to całkiem szerokie pole. W tym roku mogliśmy obejrzeć kilka filmów, które są na podstawie książek, a które łączy jeszcze jedna rzecz – głównym bohaterem jest pies. I autor tych książek, bo często jest to W. Bruce Cameron. „O psie, który wrócił do domu” to ciepła historia, którą widzieliśmy już wiele razy, ale która nigdy się nie znudzi. W “Sztuce ścigania się w deszczu” narratorem jest pies, który wspomina swoje życie. Dziwne? Być może, ale jest przecież wielu amatorów takich opowieści. Dla mnie to kolejne przykłady historii, które wolę mimo wszystko w wersji książkowej niż filmowej. Tak jak obraz potrafi czasami przekazać więcej, potrafi też czasami o wiele więcej zepsuć. Okładki obydwu książek są też filmowe.
A skoro jesteśmy przy komiksach i jednocześnie nowatorskim podejściu nie możemy pominąć jednego z lepszych filmów w tym roku – „Jokera” (cały czas na ekranach!). Z nim to jest w ogóle ciekawa historia, perfekcyjne połączenie dwóch światów książek i filmów. Tegoroczny film opowiada o postaci, którą znamy z komiksów. Został stworzony przez Jerry’ego Robinsona, Billa Fingera i Boba Kane’a, a po raz pierwszy pojawił się w komiksie Batman vol. 1 #1. Twórcy komiksu czerpali inspirację z filmu z 1928 roku „Człowiek, który się śmieje” – a sam film z kolei był ekranizacją powieści Victora Hugo „Człowiek uśmiechu”. Nieźle, co? Więc ostatecznie możemy mówić, że Jokera wymyślił Victor Hugo. Proces inspiracji i przetwarzania konkretnych opowieści przez twórców jest fascynujący – a jak ma się ich świadomość, każda opowieść nabiera jeszcze większego smaku. Joker miał wiele twarzy, ale nie wiem, czy ta z 2019 roku nie jest najlepsza.
I na koniec akcent polski. Jest bardzo dużo polskich książek, które chętnie zobaczyłabym na dużym ekranie. Mam trochę wrażenie, że takich filmów powstaje za mało – ale z drugiej strony nigdy bliżej się tym tematem nie interesowałam, więc może to wrażenie błędne. W każdym razie w tym roku mogliśmy zobaczyć film „Ciemno, prawie noc” zrobiony na podstawie książki Joanny Bator. Trudny temat, szalenie ciężki i klaustrofobiczny klimat, mnóstwo emocjonalnego ciężaru, który zrzucany jest na odbiorcę bez litości. W tym starciu jednak dla mnie wygrywa książka – czasami po prostu jakaś forma nam lepiej pasuje i już.
Nie wiem, jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać następnych ekranizacji! Do tego z kartą Unlimited macie wejście na pokazy przedpremierowe, co z przyjemnością wykorzystam przy niektórych filmach. Na tę chwilę nie jestem w stanie sobie wyobrazić lepszego prezentu (razem z abonamentem Legimi) dla kogoś, kto czyta książki i ogląda filmy. Nie kupuj rzeczy, podaruj emocje! A jeśli narzekaliście kiedyś na to, że kino jest drogie – no to już nie jest! Są dwa rodzaje abonamentu (w Warszawie 55 zł, w pozostałych miastach 46 zł), zyskujecie dodatkowo jeszcze inne rabaty, ale przede wszystkim to oznacza jedno – do kina możecie chodzić nawet codziennie, a i tak miesięcznie zapłacicie te 50 zł! Ważną informacją jest to, że w opcji kupna karty podarunkowej Unlimited płatność jest z góry. A w opcji dla siebie można wybrać płatność z góry lub miesięczną.
Jak widzicie twórcy filmowi czerpią z książek bardzo często. Sięgają po różne historie, te starsze i klasyczne i nadają im nowy kształt, biorą tylko zarys historii i wypełniają ją swoją opowieścią, jeszcze inni trzymają się dokładnie tekstu książki. Wiele kultowych filmów powstało na podstawie powieści (kilka z tytułów mogłoby was porządnie zaskoczyć) i cały czas powstają nowe! Teraz czekamy przecież na Szczygła, ekranizację powieści Donny Tartt. Na początku przyszłego roku ma się pojawić ekranizacja „Małych kobietek” z Emmą Watson w jednej z ról. W planach jest nowa wersja Doktora Dolittle’a (z Robertem Downeyem Jr.!) i nowa wersja Tajemniczego ogrodu (z Colinem Firthem!), klasyczna powieść grozy Rebeka Daphne du Maurier, trochę współczesnego kryminału w postaci „Kobiety w oknie” A.J. Finna i wiele, wiele innych.
Jakie filmy z wyżej wymienionych widzieliście? Na co czekacie? I bardzo mnie ciekawi, ekranizację jakiej książki marzycie, żeby zobaczyć?
♦
Wpis powstał we współpracy z
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS