Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie widział żadnej produkcji od Disneya… Tak, liczba lecących obiektów byłaby wymownie niska. Studio Myszki Miki jest prawdopodobnie największym, jakie aktualnie funkcjonuje w branży filmowej. I wystarczy spojrzeć choćby na zarobki, jakie wygenerowały tytuły wydane przez nie w zeszłym roku. Mówimy o kwocie 11,1 miliarda dolarów. Niewyobrażalna suma.
W bieżącym, z wiadomych przyczyn, wynik prawdopodobnie nie zbliży się nawet do tej cyfry, ale jest coś, co pozwala firmie nieco odetchnąć. Pewien bufor bezpieczeństwa, który był bez wątpienia jedną z głośniejszych premier minionego roku. Tak jest, mowa o Disney Plus. Platformie od hegemonów branży filmowej, która ma stawać w szranki z takimi potęgami, jak Netflix czy HBO Go. I bez wątpienia nie podchodzi do tej potyczki z pozycji przegranej. Wystarczy przelecieć wzrokiem portfolio wydawnicze i prawa, jakie posiada.
Czas oczekiwania
I, jasne, wyżej nazwałem tę usługę „buforem bezpieczeństwa”. Po części nim jest, choć nie oznacza to bynajmniej, że Disney nie stracił niczego w wyniku pandemii. To uderzyło w nas wszystkich i również w nich– trzeba było bowiem przerwać produkcje kluczowych seriali, których premiery planowano na ten rok oraz początek nadchodzącego. Nie pozostanie to bez wpływu na daty wydań, które na pewno zostaną opóźnione.
Czy ma to znaczenie dla nas, mieszkańców Polski? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Pewne jest to, że usługa nie jest obecnie oficjalnie dostępna w naszym kraju. Dwa dni temu wystartowała całkiem blisko– w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech, Szwajcarii, Austrii, Francji, Hiszpanii i Holandii. My musimy czekać, choć opcją alternatywną jest oczywiście posiadanie rodziny w którymś z wymienionych państw, na co statystycznie są całkiem niemałe szanse.
Wracając i nie uciekając się do wszelkiego rodzaju kruczków , aktualnie nie mamy pełnego dostępu do Disney Plus z naszego kraju. Do kiedy sytuacja będzie miała miejsce? Ciężko stwierdzić (może wakacje 2020, a może przyszły rok). Jest to jednak ogromna szkoda, albowiem na platformie już teraz znajduje się sporo mocnych produkcji, a cała masa została dawno zapowiedziana. Przygotowałem więc dla Was 10 arcyciekawych tytułów, których na ten moment nie zobaczymy, ale które warto będzie sprawdzić w pierwszej kolejności, gdy usługa zadebiutuje również nad Wisłą. Jeśli są jakieś, o jakich nie wspomniałem, a uważacie, że powinny się znaleźć, koniecznie dajcie znać w komentarzach! Tymczasem, przejdźmy do listy!
Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów (Sezon 7)
Wiem, że cała masa osób wychowała się na rzeczonej animacji. Swego czasu dorobiła się ogromnego rozgłosu, albowiem emitowana była na polskim Cartoon Network. Osobiście znam całkiem sporo fanów marki Star Wars, którzy weszli do tego świata właśnie przez tę kreskówkę.
I nie ma w tym nic zaskakującego. Wojny Klonów to niezwykle udany wytwór, który wyjaśnia sporo aspektów związanych właśnie z okresem między głównymi częściami Sagi oraz wprowadza wielu bohaterów, którzy spokojnie mogliby pojawić się na dużych, kinowych ekranach.
The Falcon and The Winter Soldier
Serial ten musi stać na wysokim poziomie, ma być przecież wizytówką dla przyszłych projektów serialowych z uniwersum Marvela. Historia skupi się wokół dwóch nieco drugoplanowych postaci z kinowym produkcji- Falcona oraz Zimowego Żołnierza.
Obaj będą mieli stanowić swego rodzaju „drugą generację” znanych bohaterów: Iron Mana oraz Kapitana Ameryki (dokładnie w takiej kolejności). Oczekiwania są ogromne i pierwotnie odpowiedź na nie miała nadejść jeszcze tego lata. Pandemia pokrzyżowała jednak plany i na ten moment ciężko stwierdzić, jak długo przyjdzie nam czekać na premierę.
High School Musical: The Musical: The Series
Ta produkcja bez wątpienia nie trafi do każdego. Nie wszyscy lubią tę markę, a prawdopodobnie jeszcze mniej z Was, Drodzy Czytelnicy, ma duże doświadczenie z musicalami. Niemniej, seria była jedną z tych, które debiutowały wraz z samą platformą, a dziesięć odcinków pierwszego sezonu bardzo przypadło do gustu wielu widzom.
Co warto napisać, jeszcze przed premierą dowiedzieliśmy się, że zamówiony został drugi sezon. Biorąc pod uwagę wspomniany wyżej odzew przy pierwszym- wydaje się, iż kolejne odcinki są tylko kwestią czasu. Twórcy przygotowali masę nawiązań dla fanów oryginalnych filmów, więc warto rzucić okiem.
Marvel’s Hero Project
Jedyny dokument na liście, ale nie mogłem odpuścić umieszczenia go tutaj. I z góry zaznaczę, że nie jest to bynajmniej kolejny serial o Avengers. Określiłbym to, jako pewną inicjatywę- bardzo piękną, co warto dodać. Seans każdego z odcinków sprawia, że człowiekowi robi się tak jakoś ciepło i zdecydowanie miło.
Każdy epizod traktuje bowiem o innej, młodej osobie, która w pewien sposób (znaczący i pozytywny) wpłynęła na zmiany wokół siebie. Serial pokazuje, że nie potrzeba super mocy, aby pomagać ludziom wokół. Wszyscy uczestnicy dostają w nagrodę swój własny komiks, który staje się symbolicznym przyznaniem im tytułu bohatera.
WandaVison
Drugi (i nie ostatni) serial Marvela na liście. Zamysł na niego wydaje się ogromnie ciekawy. Dzięki mocom tytułowej Wandy, która będzie robić wszystko, by być z Visonem (równie tytułowym :)), dostaniemy wycieczkę po całej historii telewizyjnych sitcomów.
Zwiastun robił ogromne wrażenie i zapowiadał coś, czego jeszcze nie oglądaliśmy- a na pewno nie w wydaniu superbohaterskim. Pozycja prawdopodobnie pozwoli nam odetchnąć od zarysowanych schematów klasycznych produkcji o walce dobra ze złem i zaserwuje niezłą mieszankę gatunków.
Zakochany Kundel
To jedna z tych pełnometrażowych produkcji, które miały „sprzedać” usługę pierwszym widzom. Kultowa pozycja live-action pojawiła się wraz z debiutem platformy i bardzo szybko dorobiła się wielu pozytywnych ocen. Krytycy pisali, iż jest to jedna z lepszych aktorskich produkcji Disneya.
Co dość ciekawe, już w dniu premiery, 12 listopada ubiegłego roku, była ona dostępna również w języku polskim– w pełnym dubbingu! Wiele osób zrobiło sobie wtedy ogromne nadzieje, odnośnie do przyspieszonej premiery w naszym kraju. Niestety do tego nie doszło, a my wciąż nie możemy oficjalnie sprawdzić, czy rzeczywiście jest się czym zachwycać.
Phineas and Ferb: Candace Against the Universe
Fineasza i Ferba zna chyba każdy! Cóż, przynajmniej większość osób, które znajdują się w przedziale wiekowym 10-30. To przecież jedna z głośniejszych marek produkcji Disneya, która przez lata zabawiała młodych widzów na ekranach telewizji. Chyba nic nie budowało kreatywności w taki sposób!
Bohaterowie mają raz jeszcze powrócić- tym razem w formie filmu pełnometrażowego, który to, jak można wnioskować po tytule, będzie miał spory rozmach. I czego by nie napisać, jest to świetny ruch ze strony Disneya. Jeśli już promować swoją nową platformę, to właśnie tak uznanym dziełem. Premiera szykowana jest na nadchodzące wakacje.
Monsters at Work
Do animacji „Potwory i Spółka” mam ogromny sentyment, albowiem jest to pierwszy film, jaki dane było mi obejrzeć na dużym, kinowym ekranie. „Monster at Work” ma być swoistym sequelem pierwotnej produkcji, więc wyczekuję go bardzo mocno. Poza tym… To przecież Pixar, tu musi być dobrze!
Akcja ma dziać się pół roku po zakończeniu wydarzeń z filmu, więc bez wątpienia dostaniemy masę „mrugnięć okiem” związanych z hitem sprzed 20 lat. Premiera zaplanowana została na wiosnę 2021, więc jeśli wszystko pójdzie dobrze, a koronawirus nie wpłynie na prace ekipy, może się to pokryć z premierą u nas.
Loki
Tu chyba nie muszą nic pisać- tytuł mówi wszystko. Choć z całej trójki zapowiedzianych seriali, które wejdą w skład Marvel Cinematic Universe, ten otrzymał najkrótszy zwiastun, to i tak jest prawdopodobnie najbardziej wyczekiwanym spośród wszystkich. Osobiście nie czuję się zaskoczony.
Serial skupi się oczywiście wokół postaci Lokiego, podstępnego brata Thora, który ma podróżować w czasie i wymiarach. W jego rolę wcieli się ponownie genialny Tom Hiddlestone, co tylko potęguje nadzieje, jakie robią sobie fani ekranizacji komiksów o superbohaterach.
The Mandalorian
Od Gwiezdnych Wojen listę zacząłem i na nich też skończę. Serial ów jest najgłośniejszym i najbardziej popularnym ze wszystkich, jakie do tej pory ukazały się na Disney Plus. Nie ma w tym nic dziwnego- to przecież marka „Star Wars”, która sama się napędza.
Dokładając do tego obietnicę nowej historii oraz Baby Yodę (który urósł do rangi kultu), nie mogło być inaczej. Pierwszy sezon został przyjęty całkiem dobrze, choć nie obyło się bez wpadek. Wciąż jednak zdecydowanie warto go zobaczyć, a fani Gwiezdnych Wojen na pewno znajdą tam masę smaczków i frajdy z seansu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS