Tor Zandvoort to przedstawiciel starych, kultowych obiektów wyścigów, który charakteryzuje się wąską nitką i dużą liczbą pochylonych zakrętów. Co istotniejsze brakuje tu asfaltowych poboczy. Do band jest relatywnie blisko, a w wielu przypadkach są one oddzielone tradycyjną pułapką żwirową.
Włodarze obiektu po ubiegłorocznym powrocie do kalendarza F1 wprowadzili drobne poprawki w swoim torze i tak w zakręcie numer 12 zdecydowano się przetestować sztuczną pułapkę żwirową z nadzieją, że pomoże ona uniknąć nanoszenia na tor dużych ilości kamieni.
Metrowej szerokości pas, który ma przytwierdzone żywicą kamienie okazał się jednak niewystarczający. Już na samym początku poruszenie w kombinacji zakrętów 11/12 wywołali kierowcy Haasa. Najpierw z zakrętu numer 11 na wprost przez pułapkę żwirową przeleciał bezradnie Mick Schumacher, a chwilę później uczynił to jego zespołowy kolega, Kevin Magnussen, a w później fazie sesji na podobny manewr zdecydował się także Daniel Ricciardo z McLarena. Wygląda więc na to, że ta sekcja toru ponownie może w tym roku przysporzyć sporo emocji porządkowym i kibicom.
Warunki na torze były sprzyjające. Temperatura powietrza oscylowała w okolicy 23 stopni Celsjusza, a tor rozgrzany był do 32 stopni.
Firma Pirelli do Zandvoort dostarczyła zespołom najtwardsze mieszanki ze swojej gamy P Zero. Większość stawki na początek zdecydowała się na sprawdzanie tej najtwardszej, oznaczonej kolorem białym. Tylko Fernando Alonso wyjechał ze swojego boksu zaopatrzony w średnią mieszankę.
Bożyszcze, dla którego większość kibiców stawiała się dzisiaj na torze, czyli Max Verstappen nieźle rozpoczął zmagania, szybko ustanawiając najlepsze okrążenie, ale tego samego nie można powiedzieć o jego bolidzie. Zaraz po wykręceniu najlepszego czasu z tyłu auta Holendra coś gruchnęło, a kierowca zameldował problemy ze skrzynią biegów.
As Red Bull zamoczony został do zatrzymania się w czwartym zakręcie toru. FIA, która w tym sezonie słynie z błyskawicznych reakcji na takie incydenty, tym razem zawahała się. Najpierw na torze pojawiała się wirtualna neutralizacja, a dopiero po dobrej chwili wywieszono czerwone flagi, aby umożliwić porządkowym uprzątnięcie zalegającego na torze RB18.
Po wznowieniu sesji kierowcy zaczęli przechodzić na bardziej miękkie mieszanki opon i poprawiać swoje czasy.
Wąska nitka toru sprawiła, że wielu kierowców miało problemy z pokonaniem czystego okrążenia a dziwnym zbiegiem okoliczności w Holandii najczęściej podpadał rywalom Lewis Hamilton, który upodobał sobie jazdę środkiem toru z relatywnie niewielką prędkością. Najpierw narzekali na niego Magnussen i Leclerc, a pod koniec sesji dołączył do nich także drugi kierowca Ferrari, Carlos Sainz.
Przed weekendem w Holandii eksperci wieszczyli powrót do formy Ferrari i Mercedesa, a Red Bull po podwójnym zwycięstwie w Belgii również przyznawał, że na Zandvoort nie będzie mu tak łatwo. Mimo wszystko większość stawiała na odbicie w formie Ferrari, ale w pierwszym treningu najlepsi okazali się zawodnicy Mercedesa- Russell przed Hamiltonem. Pamiętać jednak trzeba, że urzędujący mistrz świata F1, reprezentujący Red Bulla już na samym początku sesji musiał się wycofać z powodu awarii swojego samochodu. Verstappen ostatecznie zakończył poranny trening z przedostatnim czasem.
Za kierowcami Mercedesa, ze stratą blisko 0,4 sekundy znalazł się Carlos Sainz, który z kolei wyprzedził obu kierowców McLarena i Charlesa Leclerca.
Dopiero siódmy był Sergio Perez, a czołową dziesiątkę uzupełnili Alonso, Ocon i ponownie zaskakujący Alex Albon z Williamsa.
Drugą część tabeli wyników otwierali kierowcy Haasa przedzieleni przez Lance’a Strolla, a także Pierre Gasly i Sebastian Vettel. Stawkę zamykał z kolei Nicholas Latifi, który do lidera na krótkiej pętli toru stracił przeszło 2,6 sekundy do George’a Russella.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS