11 listopada, w dniu naszego święta narodowego, renomowana agencja informacyjna Reuters zainteresowała się projektem polskiego samochodu elektrycznego Izera. Trzy i pół miesiąca po publicznym, szeroko reklamowanym pokazie dwóch prototypów wspomnianego modelu – hatchbacka i SUVA-a. Tekst, utrzymany w rzeczowym tonie, wolnym od pełnych niedowierzania kpin, tak często spotykanych w komentarzach nad Wisłą, został rozpowszechniony przez inne zagraniczne media, zajmujące się tematyką motoryzacyjną i ekonomiczną.
Brak mniej lub bardziej jednoznacznych żarcików nie oznacza hurraoptymizmu. Zacytowany przez Reutersa Jens Horning, specjalista branży automotive z firmy konsultingowej PwC, zauważa, jak bardzo trudno jest rozpocząć produkcję nowego samochodu, startując od zera i równie trudno utrzymać ją na odpowiednio wysokim poziomie ilościowym. Z tą opinią zgadza się Piotr Zaremba, prezes spółki ElectroMobility Poland. Jego zdaniem, aby zminimalizować ryzyko, trzeba nawiązać współpracę z doświadczonym partnerem. Szef EMP nie zdradził jego nazwy. Stwierdził jedynie, że będzie to firma, która w ostatnich pięciu latach wprowadziła na rynek około dwudziestu modeli aut.
Kontynuując ten wątek, Reuters powołał się na niemiecki serwis internetowy Deutsche Welle, wedle którego EMP negocjuje z Volkswagenem na temat zakupu platformy MEB, będącej bazą dla samochodów elektrycznych tego koncernu (VW AG odmówił agencji skomentowania tej informacji). Prowadzi także rozmowy z Hyundaiem i Toyotą.
Reuters przypomina wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego (tu nie wymienionego z nazwiska, lecz przedstawionego ogólnie jako “rząd”), który w 2016 r. zapowiedział, że w 2025 r. po polskich drogach będzie jeździł milion aut z napędem elektrycznym. Autor tekstu wyraża oględnie wątpliwość, czy osiągnięcie tak ambitnego celu będzie możliwe, skoro obecnie mamy takich pojazdów ledwie 15 000.
Nie ma też pewności, czy to akurat państwo powinno brać na siebie równie poważne przedsięwzięcia biznesowe. Przytacza tu przykład z Wielkiej Brytanii sprzed prawie 40 lat. “Brytyjskie [ze strony rządu] próby pomocy DeLoreanowi w założeniu firmy zajmującej się supersamochodami w latach 80. okazały się kosztowną i wstydliwą porażką” – pisze.
Z drugiej strony, komputeryzacja, rozwój nowoczesnych technik cyfrowych, obniżają barierę wejścia w sektor motoryzacyjny. Reuters wskazuje na sukcesy Słowacji, Czech i Węgier w tej dziedzinie. W Polsce, fabryki pojazdów, podzespołów i części do samochodów mają 11-proc. udział w całej produkcji przemysłowej i 4-proc. w PKB. W wymienionych wyżej krajach wskaźniki te są znacznie wyższe. Postawienie na elektromobilność może pomóc nam w zmniejszeniu dystansu do południowych sąsiadów. Będzie też stanowiło impuls dla krajowych dostawców i kooperantów fabryki samochodów elektrycznych oraz zachętę dla inwestorów zagranicznych. W tym kontekście Reuters przytacza pełne nadziei na przyszłość słowa przedstawiciela PZL Sędziszów, producenta filtrów.
Nie wiadomo jednak, jak na powyższe plany wpłynie epidemia Covid-19 i związane z nią wydatki z publicznych środków. Czy Polsce nie zabraknie pieniędzy na rozwój elektromobilności?
Z ciekawości zajrzeliśmy na stronę internetową, poświęconą projektowi Izery. Szukaliśmy aktualności. Niestety, bezskutecznie. W dziale “Dla mediów” wciąż widnieją jedynie dwie informacje, te dotyczące wspomnianego na wstępie wydarzenia z końca lipca. Zamiast konkretnych informacji jest sporo pięknych słów i górnolotnych haseł. “Tworząc nazwę marki, inspirowaliśmy się Górami Izerskimi. Zafascynowało nas bogactwo widocznych na niebie kolorów, zmieniających się w zależności od pory dnia i nocy oraz ciemne gwieździste niebo nad górskimi szczytami, które symbolizuje czystość i siłę natury. Inspirowała nas także ludzka odwaga – tak charakterystyczna dla podróżników. Daje ona siłę, by marzyć, odkrywać świat i podążać własną drogą.”
Pełna zgoda, marzyć każdemu wolno…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS