Piłkarze ręczni Orlen Wisły przegrali we własnej hali z wicemistrzem Portugalii Sportingiem Lizbona 25:28 (12:14) rewanżowy mecz 1/8 finału Ligi Europejskiej, ale wystąpią w ćwierćfinale.
Pierwsze spotkaniu płocczanie wygrali 29:25, w dwumeczu byli lepsi o jedną bramkę i to oni w rywalizacji o półfinał spotkają się z duńskim GOG Gudme, który dwukrotnie pokonał CSKA Moskwa.
Orlen Wisła Płock – Sporting Lizbona 25:28 (12:14).
Orlen Wisła Płock: Adam Morawski – Michał Daszek 3, Philip Stenmalm, Abel Serdio 2, Leon Susnja 2, Zoltan Szita 7, Krzysztof Komarzewski 2, Przemysław Krajewski 6, Mirsad Terzic, Jeremy Toto, Lovro Mihic 2, Niko Mindegia 1.
Sporting Lizbona: Matevz Skok – Pedro Valdez, Admilson Araujo 2, Daniel Andrejew 5, Carlos Ruesga 3, Dmitro Doroszczuk, Francisco Tavares 4, Salvador Salvador 2, Arnaud Bingo 6, Jens Schongarth 6, Nuno Suarez, Joel Ribero, Tomislav Spruk,
Kary: Orlen Wisła – 2 min, Sporting – 4 min. Sędziowie: Dzmitry Nabokau i Siarhei Kulil (Białoruś). Mecz bez udziału publiczności.
Orlen Wisła wygrała grupę A i awansowała do Top 16 Ligi Europejskiej, gdzie trafiła na Sporting Lizbona, czwartą ekipą grupy B. Pierwszy mecz wygrali płocczanie 29:25, rewanż zapowiadał się interesująco.
Od początku spotkania widać było nieznaczną przewagę gospodarzy, tyle że sporo akcji inicjowanych przez płockich piłkarzy kończyło się obronami Matevza Skoka. Bramkarz Sportingu miał ogromny wpływ na to, że z wyniku 5:5 w 11. min, sześć minut później było 5:10. Gościom dość szybko udało się odrobić straty z Lizbony, na co zareagował trener Xavi Sabate prosząc o przerwę w grze.
Płocczanie powoli odrabiali straty, w 23. min na tablicy był wynik 8:10 i to trener Rui Silva poprosił o czas. Gościom pomogły rady trenera, bo zatrzymali ataki Orlen Wisły, ale wygrywali nieznacznie. W 28. min doprowadzili do jednej bramki przewagi (12:11), ale ostatecznie do szatni schodzili prowadząc 14:12.
Nie była to najlepsza połowa w wykonaniu płockiej drużyny. Podopieczni trenera Xavi Sabate nie byli w stanie narzucić rywalom swojego stylu gry, którzy wyraźnie przewyższali ich szybkością i celnością rzutów. Nie mieli też wsparcie w bramce, Adam Morawski nie był w takiej formie, jaką wcześniej prezentował.
W drugiej części było jeszcze gorzej. Płocczanie nie mogli sobie poradzić ze skuteczną obroną rywali, przez osiem minut nie potrafili pokonać bramkarza Sportingu, tracąc trzy kolejne bramki. W 37. min Przemysław Krajewski nie wykorzystał rzutu karnego. Wreszcie minutę później umieścił piłkę w siatce Sportingu Leon Susnja, chwilę potem Zoltan Szita zmniejszył rozmiary porażki do trzech goli i wyniku 14:17.
Ostatni kwadrans pojedynku rozpoczął się od wyniku 17:19 i dwubramkowa przewaga utrzymywała się do 50. min (20:22), kiedy trener Sportingu wziął drugi czas. Ta różnica utrzymywali płocczanie przede wszystkim dzięki świetnej skuteczności Zoltana Szity, który rzucił trzy gole z rzędu.
Ostatnie pięć minut rozpoczęło się od bramki Abela Serdio, który zmniejszył różnicę do 23:24. Do kontry pobiegł Michał Daszek, ale próbował przelobować bramkarza, który odbił piłkę. W odpowiedzi goście trafili trzykrotnie i w 58. min było 24:28, a kolejne strzały płockich zawodników odbijał bramkarz Sportingu.
Minutę przed zakończeniem meczu, przy wyniku 24:28, trener Xavi Sabate poprosił o czas, a w decydujących o awansie sekundach rozpoczęli akcję piłkarze Orlen Wisły. Gola na 25:28 zdobył Krajewski. Przed ostatnią akcją meczu o przerwę w grze poprosił trener Silva. Goście rozgrywali długo piłkę, sześć sekund przed końcem czasu gry Sunsja otrzymał dwie minuty kary za faul. Sp … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS