A A+ A++

Jest – i świetnie! – decyzja rządu RP i naszych władz żużlowych o wznowieniu w czerwcu sezonu speedwaya w Polsce. Cieszę się, że w jakimś stopniu przyczyniłem się do tego – ale też dziękuję za dostrzeżenie tego faktu prezesowi żużlowej PGE Ekstraligi Wojciechowi Stępniewskiemu, który podziękował mi za to publicznie w swoim wywiadzie dla SportowychFaktow.pl. Z okazji tej waznej dla polskiego „czarnego sportu” decyzji pozwalam sobie przypomnieć jeden z wielu wywiadów, udzielonych przeze mnie branżowemu „Tygodnikowi Żużlowemu”. Rozmowę ze mną przeprowadził red. Bartłomiej Czekański.

Rozmowa z honorowym patronem wielu imprez żużlowych europosłem Ryszardem Czarneckim 

 Unia Leszno mistrzem Polski. Czy zaskoczyła Cię aż taka słaba postawa Janowskiego i Woffindena oraz generalnie całej Sparty – poza Drabikiem – w rewanżu na Smoczyku? 

 – W Lesznie nie było sensacji. Faktycznie, dwaj liderzy Betardu Sparty bardzo wypadli tam blado. Nie było więc szans na sukces wrocławskiej drużyny. Unii należało się złoto, ale tak naprawdę, zdobyła je już w pierwszym meczu we Wrocławiu, gdzie wygrała czteroma punktami. Wtedy też słabo pojechał Woffinden, a tamto spotkanie naprawdę było do wygrania i to kilkoma punktami, co zupełnie inaczej ustawiłoby rewanż na Smoczyku. Tak więc pies pogrzebany był na „Olimpico”. Ale Sparcie trzeba pogratulować tego, że w ciągu pięciu lat była aż czterokrotnie na podium DMP, podczas gdy Unia w  2016 roku musiała bronić się przed spadkiem z Ekstraligi. 

 Typowany do walki z „Bykami” o złoto Falubaz nawet bez medalu, Lublin z pewnym utrzymaniem, Toruń z dwoma byłymi IMŚ spada z ligi, a zasłużona Stal Gorzów znalazła się w barażach. Co Cię najbardziej zaskoczyło? 

– To była fascynujący sezon Ekstraligi. Faworyci do medali, albo spadają, albo lądują w barażach. A typowany do spadku Motor uniknął nawet baraży. To pokazuje, że żużel wymyka się przedsezonowym papierowym spekulacjom: kto jest faworytem rozgrywek, a kto z ligi poleci. Żużlowcy swoją jazdą po prostu podarli te papierowe przewidywania. I to jest wielka promocja speedwaya. 

Czy beniaminek Rybnik poradzi sobie w Ekstralidze? 

– Mówiono, że Motor jest bez szans, a poradził sobie znakomicie. Dlaczego więc nie Rybnik? Faworytem do podium nie jest, lecz powalczy o utrzymanie. Zresztą uważam, że Ekstraliga powinna liczyć dziesięć drużyn. 

 W sobotę po dodatkowym biegu z Danią wygraliśmy DMEJ, czyli zarówno my, jak i „Hamleci” mamy zdolną żużlową młodzież. Tymczasem prezes Witkowski ponoć forsuje pomysł, by w polskiej lidze, w drużynie jeden junior mógł być obcokrajowcem. Rzekomo chodzi o to, by u nas, za pieniądze polskich klubów, wyszkolić klasowych zawodników m.in. krajom, gdzie speedway upada. Znowu mamy zbawiać świat? A kto nam pomaga? 

– Owszem, mówi się, że geografia żużla powinna się poszerzać, ale jestem przeciwny, by państwo polskie to finansowało. Firmy skarbu państwa sponsorują ligę i poszczególne kluby. I dlaczego szkolenie tej zagranicznej młodzieży ma się odbywać na koszt polskiego podatnika? Trzeba inwestować w rodzimy speedway, bo na razie to mamy tylko dwóch IMŚ i oby Zmarzlik został tym trzecim w historii. Gdyby podjęto taką decyzję, byłoby to uderzenie w szkolenie polskich juniorów, które prowadzi każdy klub. Jeden lepiej, drugi gorzej. Dobrze, że obcokrajowcy jeżdżą w naszych ligach. Byle nie na pozycjach juniorskich. Kiedyś w koszykówce bez opamiętania i w zasadzie bez ograniczeń wpuszczono na nasze ligowe parkiety straniero, brakowało przez to miejsca dla polskich zawodników i nasza reprezentacja znalazła się wówczas w głębokiej sportowej zapaści. 

– Wygrywamy DPŚ, IMŚJ, DMŚJ, DMEJ, Zmarzlik zmierza po koronę IMŚ, tylko SEC-u nie możemy wygrać. Co sądzisz o tym paradoksie? 

 Odkąd jestem honorowym patronem tych rozgrywek, to w ciągu pięciu lat mieliśmy jedynie brąz Kasprzaka i srebro Hampela. Teraz defekt motoru Woryny odebrał mu brąz na rzecz Madsena. Ale rzeczywiście, SEC-u nie wygrywamy. Tu też jeżdżą bardzo silni i znani zawodnicy, acz poza wspomnianym Madsenem, Lindbaeckiem i Lambertem, obecnie nie startują w GP. Czyli to jest takie teraźniejsze zaplecze ścisłej światowej czołówki, lecz i w SEC konkurencja jest zacięta, i wyrównana. Mieszkający w Polsce Madsen jest o krok od historycznego wyczynu. Medal w SEC już ma, ale w Toruniu może sięgnąć także i po krążek w cyklu GP. Oby tam Zmarzlik utrzymał tę swoją siedmiopunktową przewagę po Cardiff i zdobył złoto. Ale łatwo nie będzie. Wracając do SEC, to jego formuła jest ciekawa, inna niż w GP, zawody zawsze są świetnie zorganizowane i dobrze, że generalnie startują w nich  – poza  wspomnianymi wyjątkami – inni żużlowcy niż w GP. Po co się dublować? Nudno by się zrobiło. 

 Podano, że na sobotnim turnieju SEC w „Kotle Czarownic”, czyli na legendarnym Stadionie Śląskim w Chorzowie, zasiadło dokładnie 28 523 widzów. To chyba dobry wynik i sprawna promocyjna robota organizatorów z firmy One Sport? 

 – W zeszłym sezonie było ponad 30 tysięcy kibiców, ale pamiętajmy, że odnowiony Stadion Śląski właśnie wracał do gry, w tym do żużla za sprawą SEC i firmy One Sport. Ludzie byli ciekawi tego obiektu. Na ubiegłorocznym lekkoatletycznym Memoriale Kamili Skolimowskiej na tym stadionie frekwencja wyniosła aż 35 tys. widzów, a w tym roku na takiej imprezie na trybunach zasiadło tam już tylko osiem tysięcy widzów. Tak więc speedway obronił się w „Kotle Czarownic”! 

Rozmawiał Bartłomiej Czekański

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAplikacja ProteGO Safe
Następny artykułZ jaką firmą kurierską podjąć współpracę?