A A+ A++

Mocny wpis Arłukowicza stał się jednym z bardziej komentowanych głosów w toczącej się debacie o wiarygodności i skuteczności Państwowej Komisji Wyborczej w ostatnich wyborach prezydenckich. Arłukowicz wprost zarzucił PKW nieprzystosowanie do realiów współczesnego świata i brak mechanizmów reagowania na ewidentne błędy, których pojawia się coraz więcej.

„Ta sytuacja pokazuje, jak bardzo PKW jest instytucją archaiczną. Czasy się zmieniły. Informacja obiega świat w sekundę. A sędzia Marciniak i jego koledzy trwają. Nie słyszą. Nie widzą. Przepisują słupki, które dostali. A gdzieś tam ktoś „dostawia” krzyżyk. I nie ma komu sprawdzić” – napisał europoseł Bartosz Arłukowicz na platformie X, odnosząc się do licznych nieprawidłowości.

twitter

Komisje na cenzurowanym

Punktem zapalnym, który rozpoczął lawinę krytyki, była sytuacja w krakowskiej komisji wyborczej nr 95. W pierwszej turze wyborów Rafał Trzaskowski osiągnął tam wynik blisko trzykrotnie wyższy niż Karol Nawrocki.

W drugiej turze sytuacja uległa jednak gwałtownemu odwróceniu – Trzaskowski stracił kilkanaście głosów, a jego rywal zdobył ich niemal pięć razy więcej. Wszystko to miało miejsce w dzielnicy, którą powszechnie uznaje się za bastion zwolenników Koalicji Obywatelskiej.

Członkowie komisji tłumaczyli się pomyłką wynikającą ze zmęczenia i nieporozumienia. Błąd został zauważony dopiero po sporządzeniu i podpisaniu protokołu, kiedy formalnie nie było już możliwości wprowadzenia korekty. O sprawie zrobiło się głośno, a do mediów zaczęły docierać kolejne sygnały o podobnych problemach w innych częściach kraju.

Kolejne nieprawidłowości i niewielka różnica

Nieco później z całej Polski napływały zgłoszenia od obywateli, którzy zauważyli nieprawidłowości w przypisaniu głosów. W wiadomościach kierowanych do PKW opisywano przypadki zamienionych wyników, różnic między rzeczywistym poparciem dla kandydatów a oficjalnie zatwierdzonymi protokołami.

Sygnały te nabierają szczególnego znaczenia w świetle niewielkiej różnicy między dwoma głównymi kandydatami. Karol Nawrocki uzyskał 10 606 877 głosów, co dało mu 50,89 proc. poparcia. Rafał Trzaskowski zakończył wybory z wynikiem 10 237 286 głosów – 49,11 proc. Oznacza to, że różnica wyniosła jedynie 369 591 głosów. Gdyby okazało się, że w protokołach błędnie przypisano 184 796 głosów, zwycięzcą mógłby zostać Trzaskowski.

Żukowska kontruje: Przeczytaj przepisy

Na słowa Bartosza Arłukowicza szybko zareagowała posłanka Lewicy, Anna-Maria Żukowska.

„Bartek, poczytaj sobie przepisy. I albo zaproponuj ich zmianę, ale przestań się dowalać do kompetencji PKW” – odpisała Arłukowiczowi, sugerując, że PKW nie ponosi odpowiedzialności za pomyłki i tzw. „cuda nad urną”.

PKW reaguje, ale z opóźnieniem

W poniedziałek – na wniosek mecenasa Ryszarda Kalisza – PKW odbyła nieformalne spotkanie, którego efektem był komunikat zapowiadający przygotowanie oficjalnego sprawozdania. Komisja poinformowała, że przygotowuje sprawozdanie, m.in. analizując informacje przekazywane przez okręgowe komisje wyborcze.

Zbieraniem danych zajęło się Krajowe Biuro Wyborcze. Na celowniku znalazły się przede wszystkim te komisje obwodowe, które same przyznały się do popełnienia błędów. Analiza obejmuje również przypadki, gdzie doszło do odwrócenia wyników – podobnych do tego z krakowskiej komisji nr 95.

PKW przypomina o obowiązkach obywatelskich

W swoim komunikacie Państwowa Komisja Wyborcza przypomniała, że każdy, kto posiada wiedzę o popełnieniu przestępstwa związanego z wyborami, powinien zawiadomić o tym prokuraturę lub policję. Można to odczytywać jako przerzucenie odpowiedzialności za wszczynanie dochodzeń na obywateli i wyborców. PKW nie odniosła się wprost do licznych sygnałów o nieprawidłowościach, które napłynęły z całej Polski – nie wiadomo również, czy któreś z nich przekazano organom ścigania.

Na 16 czerwca zaplanowano posiedzenie PKW, na którym ma zostać przyjęte sprawozdanie dla Sądu Najwyższego. Dokument ten zostanie również przekazany marszałkowi Sejmu. W tym kontekście kluczowe znaczenie ma to, kto w SN oceni ważność wyborów.

O ważności wyborów powinien zdecydować sąd. Jest problem

Od 2018 roku – w wyniku zmian wprowadzonych przez PiS – decyzje w sprawie protestów wyborczych podejmuje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Problem w tym, że jej skład tworzą wyłącznie tzw. neosędziowie, powołani w procedurze kwestionowanej przez europejskie trybunały.

W efekcie Trybunał Sprawiedliwości UE i Europejski Trybunał Praw Człowieka nie uznają tej izby za sąd. Co więcej, obecny rząd także nie traktuje jej jako legalnie działającego organu sądowego.

Czytaj też:
Sawicki: Trzeba oddelegować kogoś z rządu do Nawrockiego, bo dojdzie do wojny domowej

Czytaj też:
Tusk o tzw. aplikacji Mateckiego. ABW wkracza do akcji

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułApple przygotowuje grunt pod gry AAA. Nowa aplikacja jest tego dowodem
Następny artykułJaki jest udział transportu w PKB Polski?