Od 21 października dzienna liczba zakażeń koronawirusem w Polsce codziennie przekracza 10 tysięcy. Tak źle w naszym kraju nie było od początku pandemii, dlatego rząd musiał podjąć zdecydowane działania. Podczas sobotniej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że jednym z takich działań będzie zamknięcie wszystkich lokali gastronomicznych. – Tego typu ograniczenia są potrzebne, by zabezpieczyć nas przed konsekwencjami koronawirusa – przyznał premier. Nie zgadzają się z tym restauratorzy.
Łukasz Kadziewicz o zamknięciu restauracji: Restauratorzy będą bezrobotni, sfrustrowani, cierpiący na depresję
Restauratorzy, którzy po sobotnich decyzjach rozpoczęli protesty, twierdzą jednak, że w lokalach gastronomicznych ryzyko zakażenia nie jest duże [kościoły, w których w jednym czasie przebywa znacznie więcej osób, pozostają otwarte, podobnie jak szkoły podstawowe dla klas 1-3]. Zaznaczają też, że drugiego zamknięcia [podczas pierwszej fali pandemii restauracje w Polsce też były zamknięte] nie przetrwają. – Nie wiem, ile wytrzymamy. Ale jak nie zarabiasz, a wydajesz, to rezerwy kurczą się w zastraszającym tempie. Co zrobić z rozpoczętymi inwestycjami… Co miesiąc płacimy czynsze, raty kredytów pensje dla ponad 30 osób. Części z nim będę musiał spojrzeć w twarz i powiedzieć, że nie stać mnie na ich pracę – w rozmowie z portalem Sportowe Fakty WP mówi Łukasz Kadziewicz, były siatkarski reprezentant Polski, obecnie właściciel restauracji Pa Ta Thai w Warszawie i Radomiu.
“Wrzucono nas na grilla i podpalono”
I dodaje: Nie rozumiem, dlaczego ktoś jest wskazywany palcem jako ten dobry, a drugi jako ten zły. Ekipa rządząca dziś wie, że my nie przemówimy jednym głosem. Niczego nie oczekuję od państwa. Ja nie jestem człowiekiem, który wyciąga rękę i mówi “dajcie”. Ja tylko mówię, że my dziś zostaliśmy “branżą wybraną”. Wylosowano nas, wrzucono na grilla i podpalono. “Zobaczymy, co się z nimi stanie”.
– Ludzie, którzy mają problemy ze zdrowiem, są podłączeni do respiratora, a do czego podłączymy plajtujących restauratorów, którzy tworzą spory sektor gospodarki naszego kraju? Pamiętajmy, że zamykając restauracje, pracę w nich stracą nie tylko kelnerzy, barmani czy kucharze, ale także pracownik magazynu firmy dostarczającej mięso czy warzywa do naszych restauracji – podkreślił Kadziewicz.
Nowe obostrzenia Kadziewicza dotkną podwójnie. Po pierwsze jego restauracje zostaną zamknięte, po drugie będzie musiał wstrzymać działanie w branży sportowej. – Mam wielkiego pecha, bo kilka dni temu usłyszałem, że nie mogę funkcjonować w branży fitness, teraz ma być zakaz zebrań grup powyżej 5 osób, a to znaczy, że mogą mi zamknąć sale, które wynajmujemy dla akademii siatkówki. Do tego dochodzą eventy mojej fundacji. I na koniec jeszcze biznes restauracyjny – powiedział siatkarski wicemistrz świata.
– Nie mogę zrozumieć, że przez sześć miesięcy państwo niewiele zrobiło, żeby przygotować się do drugiej fali. Nie będę wyciągał, czy i od kogo kupiliśmy maseczki lub respiratory, gdzie zrobimy szpital polowy… Są rzeczy priorytetowe, jak zdrowie, i musimy zadbać o nie najpierw indywidualnie, potem grupowo. Ale chciałbym, żeby zastanowiono się, czy razem z koronawirusem nie stworzymy sobie czegoś takiego jak dziura w sporcie, dziura w edukacji i wielka jama po kraterze wulkanicznym w biznesie – powiedział Kadziewicz, który zdradził, że zainwestował kilkadziesiąt tysięcy w wyposażenie sanitarne swoich restauracji.
Przeczytaj także:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS