– Moja praca przynosi owoce. Przekonają się państwo o tym za tydzień – zapewniła „Wprost” Marianna Schreiber, działaczka społeczna i żona ministra bez teki w rządzie PiS Łukasza Schreibera, pytana o to, na jakiej aktywności dzisiaj skupia się najbardziej. Dodała, że szykuje „prawdziwą bombę” i będzie o niej głośno na Twitterze.
Na pytanie, czy wchodzi do polityki, albo wręcz – zgodnie z tym, co wieszczą internauci – szuka miejsca na listach wyborczych PO, żona ministra z PiS w niedawnej rozmowie z „Wprost” odpowiedziała jednak: – Platforma z moimi centro-lewicowymi poglądami by mnie nie przyjęła.
Marianna Schreiber: Mąż wraca o godz. 22. Konflikt trwa
Marianna Schreiber odpowiedziała również na pytania dotyczące małżeństwa z politykiem i tego, jak on reaguje na jej medialne wystąpienia.
– Mój mąż pewnie chciałby, żebym skasowała wszystko, co robię… Ale przecież wtedy pokazałabym innym kobietom, że wszystko, o co zawalczyłam dla siebie i co chciałam im przekazać, nie miało sensu. Nie chcę czuć się tak, jak kiedyś. Dlatego ten konflikt trwa – wyznała.
Jak więc żyje się w domu „murem podzielonym”?
– Mąż wraca z pracy o 22, a ja o 24 idę spać. Dużo się nie narozmawiamy. Mąż tak naprawdę w domu jest tylko w weekendy. W tygodniu jest tyle rzeczy dotyczących dziecka, że nie ma czasu późnym wieczorem na inne kwestie. Ale dystans widać. To nie jest tak, że dwie osoby są w 100 procentach pozytywnie do siebie nastawione – powiedziała „Wprost” Marianna Scheriber.
Dlaczego więc małżonkowie się nie rozstają, skoro w związku źle się dzieje?
– Bo poza tym wszystkim, co nas dzieli, sporo nas łączy. Wiem, że czytelnicy zrozumieją to jako przekaz, że łączy nas córka. Ale bycie cały czas nieszczęśliwym w obecności dziecka też nie jest dobre. Zatem nie jesteśmy razem tylko dla córki. Przeszliśmy razem bardzo dużo, podnosiliśmy się po każdym upadku – wyznała.
Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”: Kaczyński zderzył się ze ścianą, a Tusk z warszawską PO
Schreiber: Mąż nie autoryzuje zdjęć
W związku z tym, jak dużo kontrowersji wzbudza aktywność Marianny Schreiber w mediach społecznościowych, żona ministra w rozmowie z „Wprost” odniosła się także do pojawiających się pytań o to, czy jej mąż „autoryzuje” choćby rodzinne fotki pojawiające się na profilu uderzającej w rząd, którego jest członkiem, żony.
– Pokazywałam mu zdjęcia. Ale nie autoryzuje ich. Mąż mówi, że źle wychodzi, bo ich nie lubi. Ale przecież trudno w to uwierzyć, widząc jego zdjęcia polityczne. Nie gra mu, kiedy jest z rodziną. Ostatnio mu to powiedziałam. Inni też to widzą – odpowiedziała Schreiber.
– Ale dla mnie to jest normalne, kiedy pokazujemy, że jesteśmy rodziną, trzymamy razem dziecko, że ponad podziałami potrafimy być razem, dla mnie to nie jest powód do wstydu. Przynajmniej nie udajemy, że miłość rozkwita. Nie uśmiechamy się szeroko tylko dlatego, że internauci tego oczekują – podkreśliła.
Czy minister Łukasz Schreiber kiedykolwiek przyszedł do Marianny i powiedział: „Proszę usuń swój post, bo mam problemy w pracy?”
– Nie. Ale jeszcze zanim założyłam Twittera, był etap „Top Model”, mówił mi, że koledzy się z niego śmieją, bo mnie pokazują w telewizji. Spytałam, czy się mnie wstydzi? – odpowiedziała.
– Ostatnio wrzuciłam 3-sekundowy filmik, jak moja córka rozmawia na Facetime z tatą. Bez dźwięku, sam rozczulający obrazek. Mąż przychodzi i mi mówi, że to nagranie go pogrąża. Niech mi pani powie, co pogrążającego jest w tym, że ojciec rozmawia z dzieckiem? Moim zdaniem to wręcz ocieplenie wizerunku – powiedziała Marianna Schreiber w rozmowie z „Wprost”.
Czytaj też:
Marianna Schreiber dla „Wprost”: Nie rozwodzę się z mężem. Podnosiliśmy się po każdym upadku
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS