Sama wszystko zorganizowała i opłaciła. W ostatniej chwili była ze swoimi przyjaciółmi. Na ten dzień wybrała 10 maja, bo to dzień jej urodzin – opowiada o śmierci Barbary Nawratowicz, gwiazdy Piwnicy pod Baranami, jej przyjaciel Bogdan Micek. Eutanazja w Polsce jest zakazana, ale rośnie poparcie dla jej legalizacji. To także oznaka malejących wpływów Kościoła katolickiego.
Ostrzeżenie: tekst zawiera treści dotyczące samobójstwa, śmierci, eutanazji, które dla niektórych mogą być niepokojące. Osoby doświadczające kryzysu emocjonalnego zachęcamy do skorzystania z pomocy Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym, tel. 800 70 2222.
W połowie października w Krakowie pochowano Barbarę Nawratowicz, współzałożycielkę i pierwszą wielką gwiazdę Piwnicy pod Baranami, opozycjonistkę. Aktorka zmarła pięć miesięcy wcześniej. Ostatnie lata życia spędziła w Australii. Na jej nekrologu napisano: “10 maja w Szwajcarii odeszła tak, jak żyła – na własnych warunkach”. Tego dnia 91-letni artystka poddała się legalnemu zabiegowi eutanazji. Towarzyszył jej lekarka i ksiądz. Pogrzeb odbył się w bazylice Mariackiej w obrządku katolickim. Jak wyglądało umieranie Barbary Nawrotowicz, relacjonuje Bogdan Micek, krakowski przyjaciel artystki z Piwnicy pod Baranami, którego poprosiła o wykonanie testamentu i przygotowanie pogrzebu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS