O tym, jak wyglądają przygotowania do wejścia w życie nowego prawa zamówień publicznych oraz dlaczego rząd nie spełnił postulatu samorządowców, by odroczyć ten termin, mówi Przemysław Grosfeld, zastępca dyrektora Departamentu Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii.
Samorządy apelują do rządu o przesunięcie wejścia w życie nowego prawa zamówień publicznych. Słusznie?
Przemysław Grosfeld: Rozumiem obawy samorządów. Ale proszę mi wierzyć, że korzyści z wejścia w życie nowego prawa zamówień publicznych odczują także one. Ustawa była bardzo szeroko konsultowana i powszechnie chwalona, również przez nie. Jesteśmy przekonani, że są to dobre przepisy i przysłużą się rynkowi. Zakładamy, że zamawiający i wykonawcy szybko nauczą się korzystać z nowych rozwiązań. Ustawa miała także bardzo długie, bo aż ponadroczne vacatio legis. Nie jest też tak, że pojawiają się głosy tylko z jednej strony. Są zamawiający, zarówno mniejsi, samorządowi, jak i więksi, np. GDDKiA, którzy czują się gotowi do stosowania przepisów. Przygotowali do tego już swoje wewnętrzne struktury, dokumentacje i mogliby być zaskoczeni przesunięciem wejścia w życie nowego prawa zamówień publicznych.
Gminy nie uważają, że nowe przepisy są złe. Wręcz odwrotnie. Chwalą je. Nie ma jednak jeszcze kompletu aktów wykonawczych do tej ustawy. Z tego powodu mają trudności z jej wdrożeniem. Dlaczego, skoro vacatio legis nowego prawa zamówień publicznych było takie długie, nie udało się przygotować tych przepisów na czas?
Rozporządzenia są aktami niższego rzędu, które nie wprowadzają tak zasadniczych zmian jak sama ustawa. Większość projektów rozporządzeń jest już dostępna od lipca, część od sierpnia, a ostatnie rozporządzenie od listopada. Wszystkie były bardzo szeroko konsultowane. Zawarte w nich rozwiązania nie różnią się znacząco od obowiązujących obecnie.
W trakcie prac legislacyjnych nie pojawiła się potrzeba wprowadzenia wielu istotnych zmian. Nie powinny być więc zaskoczeniem dla rynku, gdy już zostaną opublikowane. Kolejne opublikujemy wkrótce. To przede wszystkim rozporządzenia dotyczące ogłoszeń o zamówieniach, podmiotowych i przedmiotowych środków dowodowych, komunikacji elektronicznej, planów postępowań czy szczegółów postępowania przed Krajową Izbą Odwoławczą.
Przez pandemię prace nad nowymi rozporządzeniami przesunięto.
Przez pierwsze dziewięć miesięcy tego roku koncentrowaliśmy się na przygotowywaniu rozwiązań do kolejnych tarcz antykryzysowych. Pozwoliły one na zachowanie płynności finansowej firm i ochronienie milionów miejsc pracy. Ministerstwo Rozwoju było bowiem odpowiedzialne za działania związane ze zwalczaniem skutków epidemii dotyczących gospodarki.
Proszę się nie dziwić samorządom. Widziałam już niejedną niespodziankę w przepisach wykonawczych. Dopóki rozporządzenie nie zostanie opublikowane w Dzienniku Ustaw, dopóty może być z nim różnie. Są więc ostrożne.
Zapewniam, że w tym wypadku nie będzie niespodzianki względem tych projektów, które rynek już zna.
Z jakością polskiej legislacji nie jest najlepiej. Nikogo już nie dziwi, kiedy poprawia się przepisy, które nie weszły jeszcze w życie. Podobnie jest w tym wypadku. Są już zmiany do nowej ustawy. Jak to możliwe, skoro jak sam pan mówił, prace nad prawem zamówień publicznych były szeroko konsultowane i nie przebiegały w ekspresowym tempie, co bardzo często się dziś zdarza?
Są to jedyne tego rodzaju zmiany do nowej ustawy. Zaczną obowiązywać razem z prawem zamówień publicznych.
Ich celem jest dostosowanie przepisów ustawy o koncesjach na roboty budowlane do nowych rozwiązań. Zależy nam także na tym, aby nowe prawo zamówień publicznych jak najlepiej odzwierciedlało regulacje unijnych dyrektyw w tej sprawie i nie powodowało problemów w ich codziennym stosowaniu.
Po rozmowach z przedsiębiorcami i zamawiającymi i razem z Urzędem Zamówień Publicznych postanowiliśmy wprowadzić w 90 proc. przypadków drobne poprawki, które rozwiewają pojawiające się dziś wątpliwości. Chodzi m.in. o przepisy dotyczące nowej procedury poniżej progów unijnych. Zamawiający zgłaszali, że nie do końca są pewni, jak w opisanych w ustawie przypadkach prowadzić skuteczne negocjacje. Zdecydowaliśmy się na punktowe zmiany. Przewidują one doprecyzowanie przepisów w wariantach umożliwiających prowadzenie negocjacji tam, gdzie zajdzie taka potrzeba.
Zmiany podobnej kategorii znalazły się w przepisach dotyczących środków ochrony prawnej, kontroli czy umów. Otrzymywaliśmy na przykład postulaty, aby nie ograniczać czasu obowiązywania umów do czterech lat, tylko by mogły być zawierane na dłuższy czas. To zostało zawarte w nowelizacji. Zmiany mają zatem charakter doprecyzowujący, ujednolicający lub legislacyjny i wynikają z rozmów z rynkiem. Nie mają one charakteru kluczowego, który znacząco wpływałby na brzmienie nowego prawa zamówień publicznych. Może z wyjątkiem jednej.
Ma pan na myśli zamówienia bagatelne?
Tak. Zdecydowaliśmy się na te zmiany na wyraźną prośbę samorządów. Dlatego powinny je przyjąć z aprobatą. Chodzi o zamówienia o wartości od 50 do 130 tys. zł. Przepisy wymagały zamieszczenia ogłoszenia na stronie Biuletynu Urzędu Zamówień Publicznych. Samorządy sygnalizowały nam, że spowalnia to składanie zamówień, które trzeba szybko zrealizować, co jest w pełni zrozumiałe w dobie pandemii.
Dlatego postanowiliśmy spełnić ich postulaty. W nowym prawie zamówień publicznych nie będzie już obowiązku publikacji ogłoszeń dla zamówień bagatelnych. Doszliśmy do wniosku, że nowe przepisy wprowadzają dużo prorynkowych rozwiązań, a rezygnacja z tego obowiązku pomoże zamawiającym. Zwłaszcza że nieobjęcie tych zakupów przez prawo zamówień publicznych nie oznacza, że nie jest to w żaden sposób nadzorowana kategoria.
Zamawiający powinni przecież wszystkich wydatków dokonywać w sposób transparentny i oszczędny, co nakazują przepisy o finansach publicznych.
No tak, ale te zmiany są wprowadzane na ostatnią chwilę. Parlament dopiero niedawno zakończył prace nad nimi. Nie można było ich na spokojnie wprowadzić wcześniej? Po co siać nikomu niepotrzebny zamęt? Znam też wiele przykładów aktów prawnych, które niby zawierały nieistotne zmiany, ale raptem w ciągu jednych wieczornych obrad sejmowych pojawiały się poważne zmiany.
Rozumiem. Ale w tym wypadku tak nie jest. Jedyna duża zmiana dotyczy tylko zamówień bagatelnych. A jak już mówiłem, zdecydowaliśmy się na nią na prośbę samorządowców. Ustawa została przyjęta bez poprawek w Sejmie i już ją podpisał prezydent. Rynek ma zatem jeszcze czas na to, aby poznać ostateczną wersję tych przepisów.
Czy pandemia nie utrudni wdrażania nowych przepisów, np. powołania do życia sądu ds. zamówień publicznych?
Wręcz odwrotnie. Powinny pomóc.
W jaki sposób?
Nowe przepisy oferują liczne i korzystne rozwiązania dla wykonawców, w tym należących do sektora MŚP, a jest to obecnie grupa najbardziej dotknięta sytuacją pandemiczną.
Rozwiązania te nabierają dodatkowego znaczenia w czasach, gdy wielu przedsiębiorców potrzebuje dostępu do stabilnego i przyjaznego rynku zamówień publicznych.
Zamówienia publiczne mogą być teraz bardzo dobrym rynkiem dla wykonawców i część firm chętnie w nie wejdzie. A nowe prawo im w tym pomoże. Zawiera bardzo dużo proprzedsiębiorczych rozwiązań. Przewiduje obowiązkowe zaliczki w wypadku częściowej płatności w umowach powyżej 12 miesięcy, co w obecnych trudnych czasach mierzenia się ze skutkami gospodarczymi Covid-19 ma zasadnicze znaczenie. Waloryzacja oprze się na wahaniu cen materiałów i kosztów. Został stworzony katalog klauzul zakazanych w zamówieniach. Będą przepisy ograniczające kary umowne.
Poprawi się równowaga między obowiązkami zamawiającego a wykonawcy. Procedury zostaną uproszczone, np. dla zamówień poniżej progów unijnych. Pojawi się również możliwość polubownego rozwiązywania sporów. Nastąpią też zmiany w przepisach o kontroli zamówień publicznych, na co zwracano nam szczególną uwagę. Umieszczone zostaną wspólne zasady dl … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS