2020-11-25 10:56
publikacja
2020-11-25 10:56
Pomimo entuzjazmu panującego na światowych rynkach akcji polski złoty od kilku dni nie znajduje nowych admiratorów. Poranny wzrost kursu euro wpisuje się w trwającą od dwóch tygodni konsolidację na polskim rynku walutowym.
Globalni inwestorzy jednoznacznie przeszli w tryb „risk-on”. Na Wall Street znów rządzi chciwość: Dow Jones we wtorek przekroczył barierę 30 000 punktów, w górę id ą notowania spółek typowo cyklicznych, drożeje ropa naftowa i tanieje złoto. To wszystko pokłosie wiadomości o szczepionkach na Covid-19, które podobno już za kilka tygodni mają trafić do masowej dystrybucji w USA i UE.
Taki stan rzeczy premiuje ryzykowne aktywa kosztem tzw. bezpiecznych przystani. Ale na rynku nie jakoś nie widać wzmożonego popytu na polską walutę. Owszem, złoty ma za sobą dynamiczne odreagowanie z początku listopada, ale od dwóch tygodni kurs euro porusza się w trendzie bocznym, w przedziale 4,45-4,51 zł.
Środowy poranek wpisuje się w tą tendencję. O 10:57 kurs euro wynosił 4,4713 zł i był o ponad grosz wyższy niż we wtorek wieczorem. Wciąż są to jednak wahania w przedziale 4,45-4,51 zł i nie wykluczają kontynuacji umocnienia złotego, gdyby dobre nastroje na rynkach utrzymały się do końca roku.
Stabilne pozostały za to notowania franka szwajcarskiego, który na fali odpływu kapitału z bezpiecznych przystani w ostatnich dniach wyraźnie stracił względem euro. W środę rano helwecka waluta była kwotowana po niespełna 4,12 zł, a więc blisko najniższych poziomów od pierwszych dni września.
Dolar amerykański był wyceniany na 3,7575 zł, czyli o pół grosza wyżej niż wczoraj wieczorem i również blisko najniższych poziomów od września. Funtem brytyjskim handlowano po niespełna 5,02 zł, a więc o grosz drożej niż dzień wcześniej.
KK
Najtańsze konta osobiste z premią – listopad 2020 r.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS