Marzył o karierze piłkarza, później starał się ratować tonący ŁKS Łódź. Ostatnio zarzuca się mu fałszowanie dyplomów, w tym być może także Roberta Lewandowskiego. Oto kim jest Zbigniew D.
Mateusz Skwierawski
Newspix
/ MATEUSZ TRZUSKOWSKI/CYFRASPORT
/ Na zdjęciu: Zbigniew D.
Zbigniew D., naukowiec, według informacji “Onet.pl”, miał za pieniądze proponować kolejne tytuły naukowe Annie i Robertowi Lewandowskim. W materiałach podejrzewanego znaleziono między innymi zdjęcia świadectwa maturalnego dla Arkadiusza Milika, kopię licencjatu dla reprezentanta Jacka Góralskiego i rozmowy o dyplomach dla rodziny byłego piłkarza – Piotra Świerczewskiego.
Profesor został złapany przez policję na gorącym uczynku w Trójmieście, gdy wręczał jednej z osób dyplom ukończenia studiów, bez konieczności uczęszczania na nie, w zamian za 2,5 tysiąca złotych. Dalsze śledztwo prokuratorskie wykazało, iż naukowiec prowadził korespondencje także z wieloma znanymi sportowcami. Radca prawny Marek Rusiecki powiedział “Onetowi”, że naukowiec z Łodzi przyznał się do jednego stawianego mu zarzutu: przekazania fałszywego dowodu kobiecie, która propozycję oszustwa zgłosiła policji.
Kibic i działacz
Zbigniew D. to były zawodnik. W latach 70. występował w młodzieżowych grupach ŁKS-u. Z drużyną Władysława Króla dotarł do półfinałów mistrzostw Polski juniorów i odpadł z Wisłą Kraków Zdzisława Kapki, zajmując w turnieju czwarte miejsce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo
D. nie przebił się ponad trzecią ligę, wybrał edukację i został kibicem. Kilkadziesiąt lat później, pracując już w Wyższej Szkole Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych w Łodzi, dostał szansę pracy w ŁKS w roli dyrektora generalnego.
– Legendarny “ełkaesiak”, jeden z bohaterów Wembley 1973 Mirosław Bulzacki poznał mnie z Andrzejem Voigtem, który zaproponował mi współpracę. Kuszące było to, że mogę coś zrobić dla ŁKS, pomóc mojemu klubowi – opowiadał w rozmowie z “Dziennikiem Łódzkim”. Kilkumiesięczna przygoda D. z ŁKS-em zaczęła się w lipcu 2012 roku.
Kabaret i kuriozum
ŁKS był po spadku z ekstraklasy, a D. miał pomóc klubowi w uporządkowaniu skomplikowanej sytuacji finansowej. Drużyna była zadłużona, a przyjście działacza z tytułem naukowym odbierane było jako ostatnia deska ratunku. Przez łódzkie media D. przedstawiany był jako osoba “z sercem i pasją do pracy w klubie, a nie żerowaniu na nim”. D. nie raz z własnych pieniędzy finansował zawodnikom katering, pomagał też załatwić boiska treningowe.
D. trafił na jeden z gorszych etapów w historii ŁKS-u. To był jeden wielki kabaret i kuriozum. W zimowym okresie przygotowawczym na pierwsze zajęcia nie dotarł trener. Prezesi drużyny naprędce szukali nowego szkoleniowca, a po kilku godzinach okazało się, że trening poprowadzi Maciej Szpak – były zawodnik klubu, który pracował w szkole D. I to on rozpoczął przygotowania zespołu. Żartowano, że w drużynie zaczną niebawem grać studenci. W ŁKS-ie szukano wtedy graczy w promilu stu kilometrów od miasta, by nie płacić piłkarzom za wynajem mieszkań. Mimo to D. imponował zaangażowaniem. Po meczu sparingowym potrafił przywieźć drużynie karton bananów i czekolad, za które zapłacił sam, choć pełnił w klubie już tylko rolę społeczną.
W kwietniu 2013 r. D. definitywnie rozstał się z drużyną, choć de facto jego umowa nie obowiązywała od końca poprzedniego roku. ŁKS stracił licencję na występy w I lidze przez zaległości finansowe i został wycofany z rozgrywek. Nowy sezon rozpoczął w IV lidze, a D. wrócił do pracy naukowej.
D. jest dobrze znany w łódzkim środowisku. W latach 1998-2002 był radnym miejskim, później jedną z osób firmujących swoim nazwiskiem szkółkę piłkarską AC Milan w Łodzi. Przez krótki czas jego syn Karol był bramkarzem ŁKS, pojechał nawet na kilkudniowe testy do włoskiego Torino. Dziś już nie gra zawodowo w piłkę i razem z bratem Piotrem pracują na uczelni ojca, której rektorem jest żona D. – Urszula.
Świerczewski zaskoczony
– Profesora wspominam bardzo dobrze. Jeszcze za moich czasów, w ekstraklasie, dużo pomagał klubowi – mówi Piotr Świerczewski, który był trenerem ŁKS-u Łódź w 2012 roku. – Często dokładał z własnych pieniędzy. W klubie było naprawdę biednie, chłopcy jedli makaron z cukrem i nie mieli na bilet autobusowy. Dawaliśmy im po parę złotych, żeby mogli jakoś funkcjonować – mówi Świerczewski.
– Wziąłem pod swoje skrzydła jego syna. Do dziś mam kontakt z profesorem i jego rodziną, przyjaźnimy się. Na pewno cała sytuacja mocno w niego uderzyła – mówi były piłkarz.
Świerczewski odnosi się też do sprawy z podrobionymi dyplomami. Jak podaje “Onet”, były piłkarz miał rozmawiać z naukowcem o kupnie kilku dyplomów. – Ja swój dyplom uzyskałem normalnie. Przychodziłem na zajęcia, a część rzeczy wykonywałem zdalnie. Później miałem tok indywidualny. Swoje egzaminy zdałem uczciwie, profesor przygotowywał mnie do sesji – zapewnia Świerczewski.
– Jeżeli chodzi o zarzuty: cała sprawa jest dla mnie bardzo dziwna. Dowiedziałem się o niej od dziennikarza, co już mi “śmierdzi”. Do tej pory nie byłem nigdzie wzywany – dodaje.
Mecenas Wojciech Bijas reprezentujący Zbigniewa D. przekazał nam: – Zarzut, który prokuratura postawiła mojemu klientowi, nie dotyczy sportowców ani osób znanych. Jedyny zarzut dotyczy kobiety, która zgłosiła sprawę na policję – wyjaśnia. – Więcej nie mogę przekazać, chociażby z tego prostego powodu, że prokuratura nie dopuszcza nas do czynności postępowania i udostępnia nam jedynie małe wycinki akt sprawy – dodaje Bijas.
Bez komentarza
Od sprawy dystansują się Lewandowscy. – Robert Lewandowski ukończył studia w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie w Warszawie 2020 roku i obronił pracę magisterską, o czym publicznie informował. O prowadzonym postępowaniu dowiedzieliśmy się z mediów, nie komentujemy jej publicznie, a jeśli będzie taka potrzeba, wszelkich informacji udzielimy uprawnionym organom – mówi nam Monika Bondarowicz, agentka zawodnika Bayernu Monachium.
Z otoczenia Arkadiusz Milika usłyszeliśmy, że “sprawa jest w toku”, ale nikt nie zdecydował się oficjalnie komentować oskarżeń. Jacek Góralski wyśmiał zarzuty. Stwierdził, że to niemożliwe, iż ma dyplom z Teologii Adwentystycznej, ponieważ nie posiada nawet świadectwa maturalnego. – Cała sprawa jest żenująca – krótko zacytował zawodnika “Super Express”.
Afera dyplomowa wśród piłkarzy. Jest reakcja Ministerstwa Edukacji i Nauki
Sprzedawał fałszywe dyplomy. Śledczy mieli trafić na nazwiska Lewandowskich
Zgłoś błąd
WP SportoweFaktyPiłka nożna
ŁKS Łódź
Polska
Robert Lewandowski
Piotr Świerczewski
Arkadiusz Milik
Łódź
Jacek Góralski
Anna Lewandowska
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Komentarze (1)