Sytuacja jest dynamiczna, awanturnicy biegają wkoło. Przed maską pojazdu wyrasta młoda kobieta. Autobus rusza, uderza w nią, wciąga pod podwozie i jedzie dalej, zaś sprzed maski uciekają na boki jeszcze dwie osoby. Autobus oddala się ze sporą prędkością, a pobliskie skrzyżowanie przejeżdża na czerwonym świetle. Tyle widać na amatorskich nagraniach z tragedii, które trafiły do sieci.
Polecamy: Jechał rowerem i uderzył w drzewo. Zginął. „Idziesz pojeździć i nie myślisz, że może się to skończyć tragedią”
Zarzuty dla kierowcy z Katowic
31-letni kierowca usłyszał zarzut zabójstwa nastolatki oraz zarzuty usiłowania zabójstwa dwóch innych osób, które były na torze jazdy autobusu miejskiego. Zaprzecza, by świadomie doprowadził do śmierci Barbary S. – 19-letniej matki dwójki dzieci.
– Łukasz T., przesłuchany w charakterze podejrzanego, częściowo przyznał się do przedstawionego zarzutu i stwierdził, że obawiał się o swoje życie i zdrowie. Bał się, że zostanie zaatakowany przez grupę ludzi, zarówno z prawej, jak i z lewej strony, dlatego ruszył autobusem – powiedziała prok. Monika Łata z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Po wypadku policja przesłuchiwała licznych świadków, wśród nich uczestników bójki, i analizowała nagrania z miejskiego monitoringu oraz ze smartfonów obserwatorów zajścia. Łukasz T. w niedzielę złożył wyjaśnienia w prokuraturze i usłyszał zarzuty. Śledczy wystąpili do sądu o jego tymczasowe aresztowanie, uzasadniając, że mężczyźnie grozi wysoka kara (nawet 25 lat więzienia lub dożywocie), a gdyby był na wolności, może mataczyć. Sąd Rejonowy Katowice-Zachód przychylił się do wniosku i aresztował Łukasza T. na trzy miesiące.
Jak doszło do wypadku w Katowicach
Kierowca autobusu zaprzeczył w prokuraturze, by świadomie najechał na kobietę i inne znajdujące się przed autobusem osoby. Twierdził, że ruszył bardzo wolno, a zrobił to, będąc w poczuciu zagrożenia ze strony stojących po obu stronach autobusu ludzi.
Czytaj także: „Górale nie chorują. U nas klimat jest taki, że się uodporniliśmy. Gorzałką się leczymy”
– Podejrzany stwierdził, iż nie miał świadomości, że kogokolwiek mógł potrącić autobusem, że kogokolwiek ma pod kołami autobusu. Chciał dojechać do zajezdni, ponieważ, jak wyjaśnił, tam miał czuć się bezpiecznie, ponieważ tam miała być ochrona – relacjonowała w prokurator Monika Łata. Według jej słów kierowca tłumaczył, że gdyby miał świadomość, że kogoś przejechał, to zatrzymałby się i próbował udzielić pomocy.
Łukasz T. mówił w prokuraturze, że miał wrażenie, że ktoś z grupy otaczającej jego pojazd kopie w drzwi. Kiedy się otwierały, zamknął je odruchowo, bo był przekonany, że osoby z obu stron szykują się do ataku. Ruszył, by chronić siebie i pasażerów.
Kierowca zeznał również, że słyszał uderzenie w szybę. Gdy odjeżdżał, widział biegnące za autobusem, krzyczące coś osoby, ale myślał, że ścigają go, by zaatakować.
Katowice. Relacja kierowcy autobusu
– Stwierdził, że czuł się tak zagrożony, w takim niebezpieczeństwie, że absolutnie nie myślał, co w danym momencie tutaj się dzieje – mówiła prokurator Łata. Jak dodała, z ustaleń śledczych wynika, że dwie pozostałe osoby, które były na drodze autobusu, nie zostały potrącone tylko dlatego, że zdołały uciec. Dlatego śledczy zarzucili Łukaszowi T. usiłowanie zabójstwa tych osób.
Wiadomo, że w chwili wypadku kierowca był trzeźwy. Prokuratura czeka na wyniki badań toksykologicznych krwi oskarżonego pod kątem obecności narkotyków lub innych środków psychoaktywnych. Według nieoficjalnych doniesień mężczyzna mógł zażywać silne leki przeciwbólowe. On sam oświadczył, że nie leczył się nigdy psychiatrycznie. Kierowcą jest nieprzerwanie od 10 lat. Z danych policji wynika, że Łukasz T. uczestniczył dotąd w ośmiu kolizjach drogowych – do części z nich doszło, gdy kierował autobusem. Prokuratura czeka też na opinię biegłego dotyczącą tego, jak podejrzany poruszał się autobusem. Zlecono również sekcję zwłok zmarłej Barbary S., która była mieszkanką Świętochłowic.
Na razie prokuratora nie wyjaśniła wszystkich okoliczności bójki, jaka odbywała się w sobotni poranek na ulicy Mickiewicza. Będzie to przedmiotem dalszego, być może odrębnego, postępowania.
Czytaj też: „Do tego zdjęcia nie trzeba komentarza, tam już jest wszystko”. O zimnej krwi ratownika
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS