A A+ A++

Ona ma pracę na kierowniczym stanowisku w międzynarodowej firmie. On prowadzi agencję ubezpieczeniową. – Zżerają go koszty prowadzenia własnej działalności – mówi 37-letnia Luiza, która zarabia dwa razy więcej niż mąż. Wychowała ją matka, która wpoiła córce przekonanie, że w życiu kobieta musi umieć liczyć na siebie. – Mama od dziecka kładła mi do głowy, że trzeba mieć własne pieniądze, dążyć do niezależności finansowej.

Luiza zrobiła karierę zawodową, a takich Polek jest niemało. Najnowsze badanie “Womenomics”, przeprowadzone na zlecenie Mastercard, dowodzi, że osiem na dziesięć Polek czuje się niezależna finansowo. Badania przeprowadzono w 12 europejskich krajach. Prawie 65 proc. respondentek z Polski i średnio 70 proc. Europejek twierdzi, że uzyskanie niezależności finansowej jest dla nich jedną z głównych aspiracji w życiu.

Dla kobiet istotna jest zwłaszcza równa partycypacja kosztów w budżecie domowym; 51 proc. respondentek z Polski i średnio 46 proc. Europejek dzieli się wydatkami równo z partnerem lub partnerką. Natomiast ponad 26 proc. Polek i 29 proc. Europejek przyznało, że tylko one są odpowiedzialne za opłacanie wszystkich rachunków.

– Tradycyjny model rodziny, w którym jedynym jej żywicielem jest mężczyzna, ulega zmianom – komentuje Daria Auguścik z Mastercard.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czytaj także: Finanse w związku to temat tabu. Warto wiedzieć o swoich prawach

Ta teza stoi w opozycji do badań CBOS-u z 2020 roku, o których mówi Marta Bierca, dr socjologii Uniwersytetu SWPS, etnolożka, antropolożka, współzałożycielka agencji badawczej WiseRabbit. Okazuje się, że ponad połowa Polaków (58 proc.) za preferowany model rodziny uznaje model partnerski, w którym kobieta i mężczyzna mniej więcej tyle samo czasu przeznaczają na pracę i w równym stopniu zajmują się domem oraz dziećmi. Poparcie dla takiego modelu coraz bardziej rośnie; tzw. model nieproporcjonalnie męski (gdy kobieta więcej pracuje) lub odwrócony (gdy wyłącznie kobieta pracuje) cieszą się śladowym poparciem Polaków (ok. 1–5 proc. wskazań).

Jednak badania CBOS-u są sprzed paru lat, tymczasem raport Mastercard właśnie się ukazał. A zmiany społeczne dzieją się nieustannie.

“Nie mogę mieć złego dnia”

Luiza z mężem wychowują dwójkę dzieci. – Właściwie od samego początku zarabiałam więcej – przyznaje 37-latka. – Najpierw te różnice w zarobkach między mną a mężem były nieznaczne, jednak z czasem, jak moja kariera się rozwijała, zrobiły się większe. Firma męża prosperowała dość dobrze, ale odkąd jest inflacja, zrobiło się ciężko. Same składki to jest prawie 2 tys. zł, plus lokal, opłaty, księgowość, telefon, paliwo, bo mąż często jeździ do klientów. Zarabia, ale zdecydowanie mniej ode mnie, więc to głównie ja utrzymuję naszą rodzinę.

Z jednej strony, Luiza czuje dumę, że osiągnęła zawodowy sukces . – Nie muszę wybierać, czy moje córki pójdą na konie, czy będą chodzić na lekcje francuskiego, bo mogę im dać to i to – podkreśla kobieta.

Z drugiej strony, każdy sukces ma swoją cenę. – Trzeba być odpornym psychicznie, żeby poradzić sobie z presją. Ja nie mogę mieć złego dnia, pokłócić się z przełożonym w pracy, bo wiem, ile mam do stracenia. Staram się nie brać zwolnień i dawać z siebie wszystko. Jak jest mi ciężko, to myślę, że jestem odpowiedzialna za swoją rodzinę, więc nie powinnam marudzić ani wybrzydzać.

Główną żywicielką rodziny jest też 34-letnia Agata. – Mam, co chciałam. Łatwo nie jest – mówi bez ogródek. Agata pracuje od 16. roku życia. Ma własną firmę, której działalność polega na prowadzeniu social mediów. Nierzadko wystawia faktury pięciocyfrowe.

– Zawsze chciałam takiego życia, niezależności finansowej, spełnienia marzeń. To są rzeczy, które mnie cieszą. Dodają mi skrzydeł – mówi 34-latka. Minusy? – Mam wrażenie, że mój mąż, odkąd dobrze mi idzie, spoczął na laurach. Bierze zwolnienia niby na “podreperowanie zdrowia”, a potem całymi dniami gra w gry komputerowe. Domem też nie bardzo się zajmuje, muszę się o to stale upominać. Kocham swoją pracę, ale czasem jestem wszystkim potwornie zmęczona.

Ewelina też, będąc główną żywicielką rodziny, czuje wielką presję. – Tylko że mój mąż jest chory, na rencie, nie pracuje, więc czy mi się to podoba, czy nie, muszę zasuwać. Ja główną żywicielką rodziny stałam się trochę przypadkiem. Zawsze byłam za sprawiedliwym podziałem ról, w miarę możliwości po równo, ale los tak zdecydował, że muszę zarabiać na siebie, męża i trójkę dzieci.

Jeszcze inaczej do sprawy podchodzi Natalia, 29-latka, która zarabia więcej od męża (różnica w zarobkach jest znaczna). Mają synka. Ona jest główną żywicielką rodziny, ale spełnia się w tym.

– Nie wyobrażam sobie poświęcić się tylko domowi, rodzinie, mimo że jest dla mnie bardzo ważna – wyjaśnia Natalia. – W pracy się realizuję, to mnie napędza. Mam głowę pełną pomysłów. Nigdzie nie jest napisane, że to mężczyzna zawsze ma zarabiać więcej. Mój mąż świetnie godzi pracę z ojcostwem, uwielbia wyżyć się w kuchni, zabiera naszego synka na “męskie” wyprawy. I super, wszyscy są w tym układzie zadowoleni i szczęśliwi.

Czytaj także: Multidłużniczki. “Z powodu długów miałam myśli samobójcze”

Zacznijmy czuć dumę

Dr Marta Bierca uważa, że nadal mamy bardzo stereotypowe postrzeganie płci i przypisywanych jej atrybutów. Mężczyźni są oceniani przez pryzmat swojego potencjału finansowego – w stereotyp “dobrej partii” wpisuje się mężczyzna obciążony obowiązkiem utrzymania rodziny i z łatwością wywiązujący się z tego zadania. Kobiety natomiast nadal są postrzegane jako te, dla których sfera domowa jest i powinna być ważniejsza niż rozwój zawodowy.

– Bardzo duży odsetek kobiet żyje w przekonaniu, że sukcesu czy spełnienia w tych obu sferach nie da się połączyć, a osiągnięcia w pracy będą skutkowały zawsze zaniedbaniem domu. I vice versa – mówi socjolożka, dodając, że zmiany modeli rodziny są nieuniknione.

Argumenty? Większy odsetek kobiet, porównując z mężczyznami, jest lepiej wykształcony (według Eurostatu: 39 proc. Polek w wieku 25–64 lata ma wyższe wykształcenie przy 27 proc. Polaków). Kobiety coraz głośniej komunikują swoje ambicje i oczekiwania, a mężczyźni odnajdują spełnienie w rozwijaniu kompetencji ojcowskich.

– W praktyce jednak obie płcie – tłumaczy dr Bierca – spotykają się z krytyką wynikającą ze zderzenia silnie zakorzenionych stereotypów ze zmianami, których nie da się uniknąć i na które warto się otworzyć.

Efekt taki, że kobietom nadal bardzo trudno poczuć dumę ze swoich osiągnięć: 43 proc. liderek uznaje swoje osiągnięcia za “nic takiego” (raport CluePR, “Bariery do kariery, marzec 2021, próba N=458 kobiet). Dlatego zdaniem socjolożki kluczowa jest zmiana sposobu myślenia, by kobiet realizujących się zawodowo nie oceniać jako “karierowiczek”, a mężczyzn zajmujących się domem jako “nieudaczników”.

– Odwrócenie stereotypowego modelu może być bardzo uwalniające dla kobiet i ich potencjału, ale może stanowić też duże zagrożenie w postaci podwójnego obciążenia kobiet. Polki mają silnie wdrukowany model kobiety-siłaczki, która po dniu pełnym spotkań jest w stanie ugotować obiad na trzy dni, zrobić dwa prania i jeszcze uprasować mężowi koszulę. Lista kobiecych zadań do wykonania musi się znacząco skrócić – podkreśla dr Marta Bierca.

Zapraszamy na grupę FB – #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: [email protected].

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPierwszy trener Świątek puścił lejce. Bolesne słowa. Przekroczył granicę
Następny artykułWięcej zieleni w parkach i przy ulicach w Poznaniu. Ogrodnicy już wyszli w teren!