A A+ A++

Zacznę od tego, że nie będę określał Rydzyka tytułem „ksiądz”. Sakramentalnie oczywiście jest „księdzem”, ale dużo ważniejsze jest to, czy postępuje jak ksiądz – zakonnik, który ślubował posłuszeństwo, ubóstwo i czystość.

Patrząc na działania biznesmena z Torunia, to przywołane tu cnoty są dla niego pustymi frazesami. Habit jest jedynie przykrywką do postępowania, które z życiem chrześcijanina ma tyle wspólnego, co pięść z okiem. A więc i życiem duchownego.

Dziś obserwujemy kolejną odsłonę tej maskarady, jaką jest zasłanianie się koloratką, by kryć finansowanie przez państwowe instytucje prywatnej fundacji Rydzyka. Dlatego nie dziwi, że organizacja zajmująca się transparentnością życia publicznego, Watchdog, stara się prześwietlić jego interesy.

Dyrektor Rydzyk z takiego obrotu sprawy powinien być zadowolony. Mógłby pokazać opinii publicznej, jak transparentnie działa kościelna fundacja. I sfalsyfikować też wszystkie głosy mówiące o niekontrolowanym dotowaniu przez państwo jego „bożych dzieł”.

Ale nie, przedsiębiorca z Torunia wybrał inną drogę. Nie tylko nie chce pokazać dokumentów fundacji opinii publicznej, ale wchodzi w rolę ofiary niesprawiedliwych ataków. Oto zły Watchdog, dostający – jak twierdzi Rydzyk – środki od międzynarodowych organizacji, atakuje prawego i pobożnego „zakonnika”.

Zobacz też: Tajemnice ojca Rydzyka. „Odpowiedź znalazłem w jedynej ocalałej teczce”

Przywdziewając dobrze dopasowane buty ofiary, Rydzyk mówi wprost, że w całej tej nagonce na jego fundację idzie o zniszczenie Rodziny Radia Maryja, bo jest katolicka i polska. A więc nie o to, czy finanse fundacji są prawidłowo prowadzone.

Nie od dziś wiemy, że jeśli „prawdziwy patriota w koloratce” uderza w patriotyczne tony, to tym bardziej należy się przyjrzeć jego działalności. Kluczowa wypowiedź Rydzyka jest następująca: „Od początku odbiera się nam dobre imię przez kłamstwa, oszczerstwa itp., bo tak się robi, jeżeli chce się kogoś zniszczyć. Tak robił Hitler, tak robił Stalin, tak robili w Hiszpanii, w Meksyku. Tak było z księdzem Jerzym Popiełuszką – odbierano mu dobre imię, linczowano go w mediach, a później zamordowano”.

Rydzyk nie zna miar i proporcji, jeśli celem jest obrona własnych interesów. Wtedy przywołuje na swych obrońców ważnych dla Polaków ludzi, jak w tym przypadku, ks. Jerzego Popiełuszkę. Przekonuje, że w państwie PiS, gdzie cieszy się nietykalnością i przywilejami, gdzie na organizowane przez niego polityczno-religijne wydarzenia przybywa Jarosław Kaczyński, składając publiczny podziw, jest niesprawiedliwie nękany.

Trzeba mieć ludzi za pozbawionych rozumu, by przywoływać taki typ argumentacji. Dlatego należy trzymać kciuki za Watchdoga, by, mimo trudności, dopiął swego i prześwietlił finanse fundacji Rydzyka tak samo skrupulatnie, jak robi to przy okazji każdej innej kontroli publicznych instytucji.

Na koniec chcę jednak wyznać, że Rydzyk z jednej strony śmieszy, ale z drugiej przeraża; śmieszy, gdy przyrównuje się do męczenników – dziś do ks. Jerzego Popiełuszki. Przeraża, gdyż wciąż nie brakuje ludzi, którzy w głoszone przez niego bzdury wierzą.

Czytaj więcej: Abp Gądecki boleje nad spadkiem liczby powołań i wskazuje winnych. Oczywiście spoza Kościoła

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo czwarty pracodawca branży beauty planuje zwolnienia [Badanie]
Następny artykuł17 lat temu Polska została członkiem UE