Wielki Piec z gdańskiego Dworu Artusa to pochodzący z XVI w. zabytek, ozdoba Wielkiej Hali, która była głównym miejscem spotkań elit miasta i elit nowożytnej Europy. Renesansowy piec, dzieło Georga Stelzenera, waży 13 ton i ma ponad 10 metrów wysokości. Był największym tego typu urządzeniem na świecie, zdobiło go 525 kafli przedstawiających m.in. ówczesne koronowane głowy, zarówno katolików i protestantów. W zamyśle dawnych władz Gdańska taki przekaz miał wzywać do tolerancji i jedności.
Jeden z 65 kafli z Wielkiego Pieca, uznanych za zaginione po roku 1945, wrócił właśnie do Dworu Artusa.
Kafel przechowywany w rodzinie
Kafel przedstawia katolickiego arcyksięcia austriackiego Ferdynanda I Habsburga, późniejszego króla niemieckiego i świętego cesarza rzymskiego. Zabytek przekazali w niedzielę do Muzeum Gdańska Dorota Karnkowska i jej syn Stanisław z Warszawy.
Kafel nabył w jednej z pomorskich wsi około roku 1957 w. ojciec Doroty Karnkowskiej, jeden z tzw. „cichociemnych”, który wrócił do kraju po śmierci Stalina i odwilży politycznej w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Następnie fragment Wielkiego Pieca przeszedł w ręce jego żony, która na kilka miesięcy przed śmiercią postanowiła przekazać przechowywany w domu zabytek do Muzeum Gdańska.
Przekazany oryginał będzie można zobaczyć do końca grudnia w Dworze Artusa w Gdańsku. Najprawdopodobniej nie zostanie on użyty do rekonstrukcji, tak jak kilkanaście innych luźnych kafli, ale posłuży jako element planowanej wystawy stałej opowiadającej o odbudowie Dworu Artusa.
Dyrekcja Muzeum Gdańska ma nadzieję, że znajdą się kolejne ocalone przed wojną elementy ruchome i nieruchome wystroju Dworu Artusa (brakuje jeszcze około 30 procent oryginalnego stanu zabytków) oraz innych jego oddziałów, np. Domu Uphagena.
– Jedną z roli muzeów jest przekazywanie następnym pokoleniom pamięci o historii poprzez zdeponowane w nich zabytki – mówi Waldemar Ossowski, dyrektor Muzeum Gdańska. – Dar pani Doroty, jej syna i nieżyjącej już mamy to postawa obywatelska, która zasługuje na najwyższe uznanie. Dlatego o geście rodziny Karnkowskich chcemy z wdzięcznością opowiadać na planowanej wystawie w Dworze Artusa. Mamy nadzieję, że za takim przykładem pójdą inne osoby.
Niemiecka dokumentacja pomoże liczyć straty
Wielki Piec z Dworu Artusa częściowo przetrwał II wojnę światową. Pod koniec wojny Niemcy wywieźli część kafli do Kartuz. Konstrukcja, która została na miejscu, runęła w 1945 r. Przetrwało około 460 płytek. Odbudowa pieca zakończyła się w 1995 r. Zaginione kafle zrekonstruował prof. Henryk Lula z Uniwersytetu Gdańskiego.
Muzeum Gdańska pracuje obecnie nad ponownym i poszerzonym opracowaniem katalogów strat wojennych Ratusza Głównego Miasta, Dworu Artusa i Domu Uphagena. W katalogowaniu zaginionych zabytków ma pomóc m.in. dokumentacja niemieckich konserwatorów z czasów II wojny światowej, którą przekazał w ubiegłym roku prof. Wolfgang Deurer. Brakujący kafel, przekazany przez rodzinę Karnkowskich, został wykreślony z przygotowywanej na 2020 r. publikacji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS