MAGIA W RĘKU. Mateusz Golec od sześciu lat robi różdżki z materiału zebranego w jego czarodziejskim zakątku Beskidu Makowskiego. Wędrował po nim, gdy był jeszcze chłopcem, takim jak Harry Potter z pierwszych części powieści J.K Rowling. Teraz wraca z sentymentem do lat dzieciństwa. Uwielbia wałęsać się w ciszy i cieniu lasu wyszukując odpowiadające mu kawałki opadłego drewna. Powstają z nich cacka, które trafiają potem do kolekcjonerów z m.in. Niemiec, a nawet Indonezji i angielskiego dworu. Wszystkie mają ukrytą we wnętrzu moc pobraną np. z włókna smoczego serca. Ale mają też siłę polskich legend, a nawet wtopioną krew samego zabrzanina…
– Moje różdżki są prawdziwe, to nie żadna odpustowa chińszczyzna – mówi zabrzanin pokazując misterne wyroby. – To czy działają i jak działają zależy tylko i wyłącznie od ich właściciela i podejścia do sprawy. Ja ich nie wykorzystuję do czynienia czarów, dla mnie to czarodziejskie piękne wyroby, które po prostu lubię strugać. Tak samo jak figurki Chrystusa czy np. pasterskie kije. Sam podczas wędrówek używam takowego podpierając się przy bardziej stromych podejściach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS