DGP: Kilka dni temu do rejestru zabytków został wpisany kościół w Tarnowie na Mazowszu. Został wybudowany 11 lat temu…
A właściwie kto decyduje o tym, czy coś się wyróżnia?
Formalnie konserwator zabytków, do którego może się zwrócić np. właściciel. Ale prawda jest taka, że nie ma precyzyjnie zdefiniowanych, obiektywnych kryteriów i w różnych województwach decyzje mogą być odmienne. Z ochroną konserwatorską jest trochę jak z judaizmem – od autorytetu danego rabina zależy, co wolno, a czego nie.
To dobrze czy źle?
Tak naprawdę to, co będziemy chcieli uznać za zabytki, sposób, w jaki o nich myślimy, odzwierciedla nas samych. Niestety współcześnie potrzebujemy mieć coś własnego, najlepiej stworzonego jak najmniejszym kosztem – budujemy więc bardzo tanio. Często nie korzystamy z pomocy fachowych architektów czy nie staramy się osadzić naszego domu w przestrzeni. Zamiast robić coś porządnego na 100, 200, 300 lat, myślimy bardzo krótkoterminowo. I tak myślimy o współczesnych dobrach kultury. Krótkoterminowo. Takie podejście doprowadziło do tego, że utraciliśmy wiele cennych powojennych zabytków. Wciąż pokutuje opinia, że zabytek musi być stary. Kompletnie nie myślimy o teraźniejszości. My, Polacy.
W badaniu Ipsos zamówionym przez Narodowy Instytut Konserwacji Zabytków ankietowani uznali, że zabytki to wytwory sprzed 1939 r.
I to oczywiście po części racja – nikt nie ma wątpliwości, że 600-letni zamek to zabytek. To m.in. dlatego jakiś czas temu emocjonowaliśmy się pomysłem odbudowy zamków kazimierzowskich.
Zabytki – i te stare, i te trochę młodsze – mają nam pomóc budować tożsamość, bo generalnie my, Polacy, jesteśmy odcięci od korzeni. Szukamy ich w szlacheckim dworku, ale każda próba rekonstrukcji zwyczajów szlachty spełza na niczym, jest wyśmiewana. Łatwo dekonstruujemy coś, czego nie udało nam się zrekonstruować po zaborach i komunizmie, że wspomnę choćby o modnej ostatnio próbie opowiadania „ludowej historii Polski”. Dlaczego brakuje u nas hucznie obchodzonych lokalnych świąt? Między innymi dlatego, że nie wiemy, kim jesteśmy. Polska narracja historyczna lokalnie nie zawsze działa. Jak mamy o tym mówić np. we Wrocławiu? Zabytki to świadkowie naszej historii. Powinniśmy widzieć jej czarne i białe karty i snuć jako państwo swoją opowieść. Również w kontekście lokalnym.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS