A A+ A++

– Jest znakomicie, ale to jeszcze nie koniec. Ten finał jest wynikiem naszej ciężkiej pracy i determinacji. To najważniejszy mecz w mojej karierze – mówi o finale Copa Sudamericana gwiazda brazylijskiego Red Bulla, Artur Guimaraes, który w przeszłości zdobył dwa tytułu mistrza Brazylii z Palmeiras.

Zobacz wideo
Włoski dziennikarz zachwyca się Zalewskim. “Kiedyś może być ważnym graczem Romy”

23-letni skrzydłowy, o którego pyta już nawet FC Barcelona, dopiero w Red Bullu jest liderem drużyny, więc i nic dziwnego, że sukcesy Bragantino smakują mu zdecydowanie lepiej. – Jeśli wygramy w sobotę, to będzie dla mnie najważniejszy tytuł – przyznaje.

Jak to się stało, że klub, który dwa lata temu grał w brazylijskiej drugiej lidze, a jeszcze rok wcześniej w trzeciej lidze, tak szybko awansował do finału południowoamerykańskiego odpowiednika Ligi Europy i zadomowił się w czołówce w Brazylii?

FIFA zmienia zasady barażów o awans na mundial w 2022 r. w Katarze

Telefon ze “stolicy kiełbasy”, który zmienił wszystko

26 marca 2019 roku – ponad 2,5 roku rozpoczęła się nowa historia klubu z Bragancy Paulista – brazylijskiej stolicy kiełbasy (kiełbasa z Bragancy jest jej symbolem, nawet na trybunach), miasta wielkości Warszawy (512 km kwadratowych) oraz liczbie ludności Olsztyna (170 tys. mieszkańców). Duża dysproporcja, prawda?

To właśnie tu grał Clube Atletico Bragantino – klub jakich wiele w Brazylii, przynajmniej do 2019 roku. Przez niespełna 90 lat swojej historii Bragantino wielu sukcesów nie osiągało. W brazylijskiej Serie A grało ledwie dziewięć sezonów, w najlepszym z nich – w 1991 roku wywalczając wicemistrzostwo kraju. Przez to największym sukcesem Bragantino było mistrzostwo stanowe Campeonato Paulista, wywalczone rok wcześniej.

Ale to wszystko, na co było stać ten klub. Gdy prezes Marquinho Chedid zadzwonił do szefa brazylijskiej misji Red Bulla Thiago Scuro, Bragantino było świeżo po awansie. Jednak nie do Serie A, czyli brazylijskiej ekstraklasy, lecz do Serie B – na drugi poziom rozgrywkowy. Panowie w dwugodzinnym spotkaniu szybko się dogadali na fuzję, która już przynosi obu stronom spore korzyści.

Red Bull w ponad 200-milionowej Brazylii nie rozpoczął się bowiem od inwestycji w Bragantino. Już w 2007 roku gigant spod znaku czerwonego byka stworzył swój własny klub – Red Bull Brasil, który występował w zdecydowanie większym od Bragancy Campinas. Brazylijski Red Bull nie był w stanie powtórzyć wyczynów swojego młodszego od dwa lata “brata” z Lipska – nie przebił się nawet na trzeci poziom rozgrywkowy w Kraju Kawy. To spowodowało, że ekipa Dietricha Mateschitza szukała inwestycji w większy klub brazylijski. Wszystko zmienił jeden telefon z Bragancy…

Lewandowski jeszcze raz mówi o absencji. Lewandowski jeszcze raz mówi o absencji. “Powiedziano dużo bzdurnych rzeczy”

Red Bull + Bragantino = nowa siła w Brazylii

Już na starcie współpracy Red Bull zainwestował w Bragantino 45 mln dolarów brazylijskich (10 mln euro). Wierna i żywiołowa publiczność zasiadająca na 17-tysięcznym Estádio Nabi Abi Chedid była jednym z atutów, dla których Red Bull decydował się na współpracę z Bragantino. Dlatego też marka nie szarżowała ze zmianami herbu, barw i nazwy za jednym zamachem, a wszystkie typowe dla siebie zmiany wprowadzała stopniowo.

– Nie chcemy całkowicie zmieniać nazwy Bragantino, nie chcemy zostać szybko odrzuceni w Bragançy. Przeciwnie, chcemy wykorzystać całą siłę, energię i możliwości, jakie jest w stanie dać nam Red Bull, by miasto mogło wrócić do gry w najważniejszych rozgrywkach – mówił na pierwszej konferencji Thiago Scuro, który został CEO nowego klubu z ramienia Red Bulla.

Na początku współpracy zmieniono jedynie nazwę klubu na Red Bull Bragantino. Dopiero rok później w herbie klubu pojawiła się tarcza Red Bulla, a następnie biało-czarne barwy Bragantino ustąpiły miejsce kolorom białemu i czerwonemu. Jedno jednak jest pewne – klub macierzysty zapewnił sobie w umowie, że w nazwie klubu zawsze będzie „Bragantino”, a zespół nie zostanie przeniesiony z Bragancy. Prezesem klubu pozostał Chedid, ale za drużynę mieli już odpowiadać ludzie z Red Bulla, którzy połączyli drużyny Bragantino i Red Bulla Brasil.

Nowy Red Bull Bragantino od razu uczynił ogromny skok jakościowy. Drużyna w wielkim stylu wygrała sezon 2019 w Serie B i po 22 latach wróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wówczas jednak napotkano pierwsze problemy kwestii sportowej. Wybrany przez Red Bulla trener Antonio Carlos Zago, który zdominował rozgrywki ze swoimi piłkarzami, zdecydował się na odejście do Japonii – do Kashimy Antlers. Jego następca, Felipe Conceicao, wytrzymał z kolei na tym stanowisku zaledwie siedem miesięcy. I choć podpisany we wrześniu 2020 roku Mauricio Barbieri okazał się „strzałem w dziesiątkę”, na więcej niż dziesiąte miejsce w Serie A w debiutanckim sezonie 2020 zwyczajnie zabrakło czasu.

Na pozytywne efekty pracy Barbieriego nie trzeba było jednak wcale długo czekać, bo już w kolejnych rozgrywkach jego Red Bull spisuje się świetnie i jest jedną z najlepszych drużyn w całej Brazylii. I to pomimo faktu, iż największą gwiazdę poprzednich rozgrywek klubowi z Bragancy udało się sprzedać. Król strzelców brazylijskiej Serie A w 2020 roku Claudinho (18 goli i 6 asyst) za 12 milionów euro przeniósł się do rosyjskiego Zenita Sankt Petersburg.

Część z tej kwoty, rekordowe dla Bragantino 6 milionów euro, wydano na utalentowanego, ledwie 19-letniego pomocnika Internacionalu Bruno Praxedesa. Rolę lidera drużyny przejął jednak wspomniany już Artur Guimaraes, który w tym sezonie zaliczył w barwach Red Bulla 17 goli i 14 asyst we wszystkich rozgrywkach. Niektóre z nich były nieprzeciętnej urody, jak choćby zwycięski gol w ćwierćfinale przeciwko argentyńskiemu Rosario Central (1:0).

Epoka dobiegła końca. Oscar Tabarez zwolniony z reprezentacji UrugwajuKoniec epoki! Trener po 15 latach żegna się z reprezentacją, choć szansa na awans wciąż jest!

Europejski projekt w brazylijskich warunkach

W bieżącym sezonie Bragantino na finiszu rozgrywek zajmuje czwarte miejsce w Serie A, co pozwoliłoby brazylijskiemu Red Bullowi w przyszłym roku wystąpić w Copa Libertadores, czyli odpowiedniku Ligi Mistrzów w Ameryce Południowej. Do tego dochodzi oczywiście też sobotni finał Copa Sudamericana, który zostanie rozegrany w stolicy Urugwaju – Montevideo. W meczu z innym brazylijskim klubem, Athletico Paranaense, Red Bull Bragantino powinien być faworytem ze względu na zdecydowanie lepszą sytuację w tabeli Serie A. Niemniej jednak, zespół Mauricio Barbieriego z ostatnich pięciu meczów ligowych przegrał aż cztery, w tym jeden i to u siebie właśnie z Athletico 0:2.

To nie zmienia faktu, że to kolejny rok, w którym brazylijski Red Bull czyni wielkie postępy. Co wyróżnia drużynę młodego trenera, 40-letniego Barbieriego, który najdłużej – pół roku – pracował dotąd jedynie w 2018 roku we Flamengo Rio de Janeiro?

– Różnicą jest nasza intensywność. To nasza tożsamość od początku, a także siła taktyczna. To również nasza bardzo mocna strona, ale głównie wyróżniłbym naszą intensywność od początku do końca. Każdy, kto wchodzi na boisko, dostosowuje się do tego, co robi różnicę – opowiadał dalej Artur Guimaraes, który w samych superlatywach wypowiedział się o trenerze Barbierim i projekcie Red Bulla.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

– Mauricio to wyjątkowy człowiek, ze znakomitym warsztatem. Nasze wyniki to zasługa jego pracy. Rozgrywki w Brazylii nie są łatwe, rzadko kiedy trener wytrzymuje tak długo (Barbieri pracuje w Red Bullu już ponad rok – przyp.red.), bo każdy tutaj jest niecierpliwy. Jego te realia wręcz wzmacniają, a Red Bull jest projektem międzynarodowym, bardziej europejskim. Tutaj po trzech porażkach chce się zwalniać trenera, a europejskie podejście sprawia, że wiemy, że porażki są częścią tego sportu. Nie ma takiego ciśnienia, jak w innych klubach, a to ułatwia nam wykonywać świetną robotę na boisku. Jestem przekonany, że Mauricio spędzi tu wiele lat – zapowiedział 23-letni skrzydłowy.

Jak sukcesy Red Bulla komentuje sam Barbieri? – Początkowo uznaliśmy Copa Sudamericana jako świetną okazję do nauki, zbierania doświadczenia. W końcu nie graliśmy turnieju na takim poziomie od 25 lat. Mierzyliśmy się z wielkimi drużynami o różnych stylach. Jednak z kolejnymi meczami stawaliśmy się coraz bardziej dojrzali. Teraz jesteśmy równie konkurencyjni zarówno u siebie, jak i na wyjeździe – tłumaczył szkoleniowiec Bragantino.

Spadek Polaków w rankingu FIFA! Lider wciąż ten samSpadek Polaków w rankingu FIFA! Lider wciąż ten sam

„Red Bull? Nigdy bym na to nie pozwolił”

Jak wiadomo już po przykładach z Niemiec czy Austrii, projekty Red Bulla wzbudzają wiele kontrowersji. Nie tylko wśród kibiców, ale i wśród rywali. Nie inaczej jest w Brazylii, gdzie na kwestie piłkarskie reaguje się jeszcze bardziej emocjonalnie niż w Europie. Przed sobotnim spotkaniem atmosferę postanowił podgrzać inny ligowy rywal Bragantino – prezydent Atletico Goianiense Adson Batista.

– Różnica finansowa między Red Bull Bragantino i naszym Atletico jest dziś nieobliczalna. Ale Bragantino to klub, który kupuje zawodników, który funkcjonuje inaczej niż my i szuka zysków. To jest ich główny cel. Praca z pieniędzmi jest znacznie lepsza, prawda? – pytał ironicznie Batista w rozmowie z ESPN. – O wiele łatwiej jest mieć dużo pieniędzy, na przykład z możliwością popełnienia błędu transferowego. My w Atlético mamy bardzo mały margines na błędy. Więc o wiele trudniej jest zarządzać Atlético niż Bragantino, nie ma co do tego wątpliwości. Ale to także przyjemność – dodawał.

Prezydent klubu z Goias nie ma wątpliwości, że sam by na współpracę z Red Bullem nie pozwolił. – Nigdy bym do tego nie dopuścił. Ponadto byłoby to bardzo trudne. Ta kwestia musiałaby zostać starannie omówiona, ponieważ klub ma swoich członków i partnerów. Oczywiście ma to dwie strony. Pod względem finansowym taka współpraca wniosłaby bardzo dużo, ale jest też druga strona, którą jest praktycznie przekazanie klubu innym ludziom. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym głęboko, ponieważ widzę przyszłość Atletico inaczej – podsumował.

Można się spodziewać, że w niejednym klubie opinie dotyczące inwestycji Red Bulla w Bragancy są bardzo podobne. W Bragantino nic sobie z tego nie robią, starając się podchodzić do tematu ze zrozumieniem. Trudno się bowiem dziwić, że wiele klubów zaczyna brazylijskiemu Red Bullowi zwyczajnie zazdrościć.

Lucas Gonzalez zmarł po strzale policjanta17-letni piłkarz zastrzelony przez policję. “Zmarnowali mi życie”

Finał Copa Sudamericana? To dopiero początek!

Rozgrywany w stolicy Urugwaju, Montevideo, finał ma być dopiero początkiem sukcesów Red Bulla Bragantino.

– Od nawiązania współpracy w 2019 roku zarysowaliśmy sobie plan rozwoju klubu na wszystkich poziomach do 2025 roku. Minęły dopiero dwa lata, przed nami jeszcze cztery – opowiadał Thiago Scuro oficjalnej stronie Red Bulla.

– Zainwestowaliśmy w transfery, sztab szkoleniowy, technologię i wyposażenie klubu, teraz zaczynamy drugi etap, czyli rozwój klubowej infrastruktury. Chcemy mieć centrum treningowe, które pozwoli nam wskoczyć na wyższy poziom piłkarski. Planujemy też przebudowę stadionu w Bragancy. Naszym celem jest także to, aby Red Bull Bragantino brylował również w kategoriach młodzieżowych w Ameryce Południowej. Zamierzamy zainwestować wiele w struktury młodzieżowe, które z czasem pozwolą nam mieć wspaniałych wychowanków – wymieniał szef misji Red Bulla w Bragantino.

– Częścią strategii klubu jest to, aby Red Bull Bragantino był centrum talentów w Ameryce Południowej. Nasi skauci pracują na całym kontynencie, szukając młodych zawodników pod nasz profil. Dziś w drużynie mamy Argentyńczyka (Tomas Cuello), Wenezuelczyka (Jan Hurtado), Kolumbijczyka (Cesar Haydar), Ekwadorczyka (Leo Ralque) i Urugwajczyka (Emiliano Martinez). Nasz styl gry i przyjazne środowisko do rozwoju pozwalają nam wyciągnąć z młodych talentów jak najwięcej – kontynuował Scuro, który zdaje sobie sprawę, że aby utrzymywać się w czołówce klub musi posiadać znakomity skauting.

– Naszym największym wyzwaniem jest to, abyśmy potrafili zastąpić czołowego zawodnika, gdy on zdecyduje się na transfer. Dlatego transfery planujemy z wyprzedzeniem i chcemy mieć zawsze gotowe zastępstwo. Owszem, chcemy, aby zawodnicy pozostawali jak najdłużej u nas i staramy się ich lepiej przygotować na wyzwania związane z grą w Europie, ale wiemy, że kluby w całej Brazylii opierają się na sprzedaży zawodników, którzy chętnie przenoszą się do Europy, aby lepiej zarabiać, grać w silniejszej lidze oraz Lidze Mistrzów oraz mieć większe szanse na grę w reprezentacji Brazylii – tłumaczył dyrektor sportowy Bragantino.

Wygląda na to, że brazylijscy giganci mogą czuć się poważnie zagrożeni.

Mecz finałowy Copa Sudamericana pomiędzy Red Bullem Bragantino a Athletico Paranaense odbędzie w sobotę o godzinie 21:00 czasu polskiego. Transmisja w Polsacie Sport Premium 2.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZakończyć rok zwycięstwem [RELACJA LIVE]
Następny artykułRaper LeVel z Lądka-Zdroju wydał swoją pierwszą płytę