A A+ A++

Lista mistrzów Płock Orlen Polish Open tym razem nie powiększyła się – pozostało na niej 13 nazwisk. Ośmiu tenisistów zwyciężyło tu więcej niż raz, ale tylko dwaj zrobili to rok po roku – Tadeusz Kruszelnicki w 2001 i 2002 oraz Kamil Fabisiak dokładnie 20 lat później.

Półfinały

Obaj gracze zapewne się zgodzą, że nie był to najlepszy tenis w ich życiu. Obserwatorzy zgodzą się natomiast, że był to pokaz prawdziwie sportowej postawy. Obaj oczywiście chcieli wygrać, ale żaden za wszelką cenę.

Słowa uznania za fair play należą się przede wszystkim Geoffreyowi Jasiakowi. W pierwszym gemie sędzia podał błędny wynik – ogłosił równowagę. Francuz wiedział jednak swoje i od razu po stracie punktu ruszył do stolika, aby pociągnąć łyk wody, a potem zamienić się stronami z Tadeuszem Kruszelnickim. Wiedział, że tego gema już przegrał i ani myślał korzystać z pomyłki.

Za drugim razem Jasiak błyskawicznie sprostował wywołanie autu. Piłka nie mogła upaść dalej od sędziego, więc o pomyłkę po mocnym zagraniu Kruszelnickiego było nietrudno. Na „Out!” Francuz odpowiedział „In!”, a wynik został natychmiast sprostowany.

Pokonany nie miał żadnych wątpliwości, jak należało się zachować. Końcowego rezultatu też nie zamierzał kontestować, bo zwycięstwo Polaka było oczywiste i niezagrożone. Kruszelnicki wygrał 6:3, 6:3 i po raz jedenasty awansował do finału Płock Orlen Polish Open, ale pierwszy od dziewięciu lat.

Płocka publiczność miała mały dylemat – oglądać Kamila Fabisiaka czy Igę Świątek? Lepiej zrobili ci, którzy wybrali tenis na żywo. Nie dość, że mogli oklaskiwać zwycięstwo ubiegłorocznego mistrza Płock Orlen Polish Open, to jeszcze zdążyli przed telewizor na końcówkę meczu III rundy Roland Garros.

Na papierze pojedynek najwyżej rozstawionego Fabisiaka z Ezequilem Casco (Argentyna, 3) powinien być wyrównany i długi, a jego zakończenie do ostatnich piłek nieznane. Teoria sprostała praktyce w bardzo umiarkowanym zakresie – niektóre gemy faktycznie były „na styk”, ale znacznie częściej przewaga Polaka okazywała się niepodważalna. W efekcie 6:3, 6:2.

W finale Kamil Fabisiak zmierzy się z Tadeuszem Kruszelnickim. To pierwszy przypadek w historii turnieju, kiedy jeszcze przed finałem można zapowiedzieć, że puchar za zwycięstwo na pewno trafi w polskie ręce.

Gra podwójna w tenisie, zwłaszcza na wózkach, wymaga nie tyle teoretycznej znajomości geometrii, co umiejętności stosowania jej w praktyce. Kamil Fabisiak i Piotr Jaroszewski mogą udzielać korepetycji z tego przedmiotu. Ezequiel Casco i Gonzalo Enrique Lazarte naprawdę potrafią grać, czasem nawet mocniej od rywali, ale lepiej idzie im osobno, niż razem. W tym półfinale po argentyńskiej stronie siatki wynik zmienił się tylko po jednym gemie, co oznacza, że po polskiej tylko raz nie było jego korekty.

Identycznym wynikiem 6:1, 6:0 zakończył się także drugi półfinał, w którym Geoffrey Jasiak i Tadeusz Kruszelnicki pokonali Jakuba Bukałę i Dahnona Warda.

Finały

Pierwszą zwyciężczynią XXVII Płock Orlen Polish Open została Christina Pesendorfer, która w finale singla kobiet pokonała Zoję Czawdarową 7:6(5), 6:3.

Pobyt w Płocku Austriaczka będzie wspominała szczególnie ciepło, chociaż w tym roku na zewnątrz jest wyjątkowo zimno. Kiedy bowiem zdobywa się pierwszy tytuł w karierze, kiedy kontynuuje się wspinaczkę w rankingu ITF na pozycje do tej pory nieosiągalne, to trudno się dziwić szerokiemu uśmiechowi i pięści zaciśniętej z radości po ostatniej piłce pojedynku z Bułgarką.

Lista mistrzów Płock Orlen Polish Open tym razem nie powiększyła się – pozostało na niej 13 nazwisk. Ośmiu tenisistów zwyciężyło tu więcej niż raz, ale tylko dwaj zrobili to rok po roku – Tadeusz Kruszelnicki w 2001 i 2002 oraz Kamil Fabisiak dokładnie 20 lat później.

To był pojedynek nie tylko o jeszcze jeden puchar do kolekcji. Na szali leżał także prestiż, a w tle wyczuwało się nieunikniony w sporcie konflikt pokoleń. Kruszelnicki w sierpniu skończy 67 lat, Fabisiak 13 dni temu obchodził 38. Urodziny. Można, a nawet trzeba się starać przechytrzyć czas, ale udaje się to raczej rzadko.

Przez trzy gemy Kruszelnicki radził sobie jak za dawnych, dobrych lat. W czwartym Fabisiak, przełamując serwis rywala po wyjątkowo zaciętej walce (pięć równowag), wypomniał mu metrykę i z każdą piłką gigantycznymi krokami zbliżał się do obrony tytułu. 6:1, 6:0 w równo godzinę.

Finaliści singla wkrótce spotkali się ponownie – tym razem w finale debla, znowu po przeciwnych stronach siatki.
Trochę odpoczęli, coś tam przekąsili i wrócili na kort. W tym jednym meczu kryły się aż dwie okazje do rewanżu – jedna za dopiero co zakończony finał singla, druga za mecz drugiej rundy. Z jednej strony chciał się odegrać Tadeusz Kruszelnicki, z drugiej Piotr Jaroszewski, który przegrał z nim dwa dni temu.

W deblu prosta suma umiejętności singlowych nie zawsze wystarcza. W cenie jest także pewna ręka, umiejętność przewidywania tego, co za chwilę zrobi rywal, często spryt, a czasem – jak to w życiu – szczypta szczęścia. Dzisiaj wszystko rozłożyło się po obu stronach siatki prawie po równo. Prawie, bo Kamil Fabisiak i Piotr Jaroszewski wygrali z Geoffreyem Jasiakiem i Tadeuszem Kruszelnickim 6:4, 7:5.

Okazje do kolejnych rewanżów już wkrótce.

Konrad Iwański

Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Fot. Andrzej Chrobot
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLife is Strange – zapowiedź jeszcze w tym tygodniu?
Następny artykułDraghi: Duże państwa UE przeciwne przyznaniu Ukrainie statusu kandydata