Początek roku był bardzo dobry pod względem liczby sprzedanych mieszkań, jednak już w marcu sprzedaż zaczęła hamować. Niska podaż zaowocowała rekordowo małą ofertą na koniec kwartału. Dla branży w przededniu kryzysu to szansa.
Stwierdzenie, jak obecna sytuacja wpłynie na rynek nieruchomości, jest o tyle trudne, że nie mamy żadnych wiarygodnych danych, na których moglibyśmy się oprzeć. Skalę tej niepewności ilustruje fakt, że podczas gdy część ekspertów spodziewa się niskiego wzrostu PKB, inni mówią o jego dwucyfrowych spadkach. Wszystko dlatego, że nie wiemy, jaki będzie przebieg epidemii w kraju, ile będzie ona trwała, ani jak będzie jej wpływ na gospodarkę nie tylko w Polsce, ale też u naszych kluczowych partnerów. Mając jednak do dyspozycji dane z końca marca i początku kwietnia, jesteśmy w stanie pokusić się o pewne prognozy.
Sprzedaż mieszkań w czasach zarazy
Pierwszy kwartał 2020 r. był bardzo udany pod względem liczby sprzedanych mieszkań – łącznie na sześciu największych rynkach zostało sprzedanych 18,9 tys. lokali, czyli o 7 proc. więcej niż w poprzednim kwartale i o 14 proc. więcej niż w pierwszym kwartale 2019 r. Jeśli chodzi o ceny, trend wzrostowy utrzymał się w czterech największych miastach.
Warto zauważyć, że wyniki pierwszego kwartału odzwierciedlają w przeważającej większości kondycję rynku sprzed ogłoszenia stanu epidemii. Samoizolacja, strach o zdrowie swoje i bliskich, a także obawy o ciągłość dochodów – to wszystko sprawia, że dziś Polacy wydają mniej. Wskaźnik dla dokonywania ważnych zakupów, do których z pewnością należy zakup mieszkania, zmalał w badaniu ufności konsumenckiej GUS z +12 w marcu do -47 w kwietniu. Tym samym osiągnął poziom niższy niż w czasie kryzysu w 2008 r. Decyzje odraczają także osoby kupujące mieszkania pod wynajem. Popyt nieprędko wróci do poziomu z przełomu 2019 r. i 2020 r., ale na dokładne szacunki jest jeszcze za wcześnie.
Rekordowo wysoka przedsprzedaż
Jednocześnie warto zauważyć, że dla rozwoju sytuacji rynkowej ogromne znaczenie ma poziom przedsprzedaży, zwłaszcza w inwestycjach znajdujących się w początkowej fazie realizacji. Tutaj dane są bardzo obiecujące. W Warszawie nabywców znalazło aż 53 proc. mieszkań w projektach planowanych do zakończenia w ciągu najbliższych 12-24 miesięcy. Ponad połowę analogicznej puli lokali sprzedali deweloperzy w Trójmieście, niemal połowę – w Krakowie.
To nie tylko dobry wynik – to najlepszy wynik od 2008 r. Najgorszy odnotowano w 2013 r., kiedy w Warszawie sprzedano odpowiednio 22 proc. takich mieszkań, a w Krakowie – 13 proc. Jesteśmy więc pod tym względem w o wiele lepszej sytuacji niż jesienią 2008 r. Co więcej, z danych platformy obido.pl wynika, że 88 proc. osób szukających mieszkania nie zamierza rezygnować z zakupu nieruchomości ze względu na epidemię.
Podaż musi wyhamować
Szereg czynników działa hamująco także na podaż. Ze względu na wolniejszą sprzedaż i zwroty w obecnie realizowanych projektach, deweloperzy przesuwają start wybranych inwestycji czy ich kolejnych etapów na kolejne kwartały. Zwalnia rynek gruntów, który bardzo wolno reaguje na konieczność zmiany cen. Jednocześnie mamy do czynienia z szeregiem utrudnień systemowych, takich jak wstrzymanie czy ograniczenie pracy instytucji niezbędnych do prowadzenia działalności deweloperskiej – tj. urzędów, banków, kancelarii notarialnych i sądów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS